80-Jak za starych, dobrych czasów.

118 15 3
                                    

ANGEL:
Al przeniósł nas pod dom mojego ojca i dyskretnie usunął strażników spod drzwi.
-Coś czuję że to będzie jeszcze lepsze niż za życia.-Wyszczerzyłem się, ładując spluwę.
Alastor uśmiechnął się do mnie w swojej postaci pełnego Demona.
Chwycił mnie za jedną z moich dłoni i ścisnął ją, wskazując na drzwi.
-Chce Pan czynić honory?
-Prawdziwy dżentelmen.-Rowniez się uśmiechnąłem i otworzyłem drzwi z kopniaka, zaskakując tym siedzącą w środku mafię.
-Czekałem na to całe życie i trochę dłużej!-Zaśmiałem się im w twarz.
-Angel..?-Wykrztusili.
-Brawo, kurwy!-Zacząlem strzelać.
Alastor wytworzył wokół nas osłonę, przez którą przechodziły tylko moje pociski. My byliśmy bezpieczni.
Śmiałem się, robiąc rzeź mojej "rodzinie".
To było lepsze niż jakakolwiek terapia, a widząc ich panikę, gdy zobaczyli że nie mogą nic mi zrobić, poczułem się jakby moja dusza trafiła do Nieba, nie Piekła!
Ich krew chlapała na osłonę, a ja śmiałem się wręcz obłąkańczo.
-LEPSZE NIŻ JAKIKOLWIEK SEKS, KURWY!-Wolną parą dłoni pokazałem im środkowe palce.
Mój ojciec gdzieś się zmył, a Al próbował go wypatrzyć, co jakiś czas rozrywając jakiegoś gangstera.
Nagle jednak coś zobaczył, przez co się zjeżył, a jego poroże rozrosło się bardziej.
-Ugo.-Wypowiedział, a raczej wycharczał przez trzaski radiowe, imię swojego mordercy. I pewnie mordercy swojej matki.
-Al, poczekaj na mnie..!
Mężczyzna nie posłuchał.
Zmienił się w cień i zaczął sunąć przez pobojowisko w stronę Mafiosa, a ten widząc to, przeraził się i zwiał gdzieś.
-CHOLERA!-Zastrzeliłem ostatnią osobę w pomieszczeniu i pobiegłem za nimi.

|RADIODUST| 2 Krwawa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz