17-Przedawkowanie.

143 23 6
                                    

1947 rok
ANGEL:
Miałem dość tego gówna.
Bez Alastora to nie było życie. Mogłem skoczyć z tamtego mostu, gdy tylko miałem okazję.
Leżałem pod mostem, trzymając strzykawkę.
Alastor w spadku zostawił mi swój dom, ale wydawałem całą kasę na dragi i zapuściłem go na tyle że nie dało się tam mieszkać. Nawet to musiałem zjebać.
Zabili go. Zabili mojego Alastora.
Każdego dnia gdy byłem sam, słyszałem strzał, który zakończył jego życie. Zawsze gdy zamykałem oczy widziałem jak patrzy na mnie pustymi, martwymi oczami, a jego ciało rozluźnia się.
Nienawidziłem się za to że do tego dopuściłem. To przeze mnie i moje kłamstwa zginął. To ja go w to wszystko wciągnąłem.
Przez jebane czternaście lat starałem się od tego uciekać.
Dragi pomagały tylko na chwilę, co było kolejną pokusą żeby wziąć kolejną dawkę.
Wyjechałem z Nowego Orleanu. Żyłem na ulicy i pod mostami.
Nie miałem gdzie żyć, a całą kasę praktycznie przećpałem.
Nie było dla mnie ratunku. Nie chciałam takiego życia. Nie bez niego.
Bałem się zabić. Nie wiedziałem co czeka mnie po drugiej stronie, ale w tamtą noc... W rocznicę jego śmierci...
Po prostu pękłem.
Podwinąłem rękaw i spojrzałem na przygotowaną przeze mnie śmiertelną dawkę narkotyków.
-Trzymaj się, Al...-Zapłakałem i wkłułem się igłą w zgięcie ramienia.
Wstrzyknąłem całą zawartość i oparłem się o ścianę mostu, zamykając oczy.
Myślałem tylko o nim żeby się uspokoić.
Wspominałem wszystkie nasze dobre chwile i cieszyłem się nimi, czując jak uchodzi ze mnie życie.

|RADIODUST| 2 Krwawa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz