4-Dzielnica Kanibali i Rosie.

166 23 9
                                    

ALASTOR:
Po długim czasie zrozumiałem że Anthony chciałby żebym walczył. Moja mama też.
Nie mogłem ich zawieść i nawet nie spróbować.
Musiałem tylko wymyślić jak przetrwać w samym Piekle...
Spojrzałem na czerwoną laskę z mikrofonem.
Jedyne co ze sobą miałem to mój dar muzyczny.
Mógłbym muzykować na ulicy. Może do wieczora zarobię wystarczającą sumę na jakiś obiad.
Pamiętałem jak niektórzy patrzyli na ulicznych muzyków. Jak ich atakowano, zwłaszcza jeśli mieli kolor skóry nieco odstający od "normy".
Nie mogłem dać po sobie poznać irytacji. Bądź że się boję i że jestem słaby i bezradny.
Ścisnąłem pięści na ten fakt.
Nigdy nie jesteś w pełni ubrany bez uśmiechu, Alastorze.
Moja matka miała rację.
Uśmiech ukryje moje emocje.
Uśmiechnąłem się bardzo szeroko, wręcz nienaturalnie i pretensjonalnie.
Będę się ciągle uśmiechać. Jeszcze częściej niż za życia. Bez przerwy. Niech to będzie hołd dla mamy.
Odetchnąłem.
Poradzę sobie.
Wstałem i poszedłem szukać dogodnego miejsca na występ.
W końcu znalazłem białą altanę, wokół której kręciło się dużo Demonów.
Stanąłem w niej i zacząłem śpiewać do mikrofonu, by mój głos się rozniósł.
Zmienił się.
Mój głos ciągle był żywy i melodyjny, jednak teraz brzmiał bardziej jakbym miał w sobie radiowy głośnik.
Niemniej jednak wciąż brzmiał dobrze.
Demony również wydawały się zadowolone i hojnie obsypywały mnie pieniędzmi.
W końcu się zmęczyłem, a mój brzuch domagał się posiłku więc zacząłem podliczać pieniądze.
-Masz piękny głos, skarbie.-Usłyszałem za sobą więc odwróciłem się prędko, niepewny czy to nie próba kradzieży.
Przede mną stała wysoka, młoda kobieta o krótkich włosach, ukrytych pod pierzastym kapeluszem.
Miała na sobie długą, wąską suknię. Cała była ubrana w kolorach fioletu i ciemnego różu.
Miała bardzo miły uśmiech, przy którym głębia jej czarnych oczu nie przerażała, a kły wydawały się małe.
Podpierała się o parasolkę i patrzyła na mnie.
Uznałem że wypada jej podziękować za komplement.
-Dziękuję, moja droga.
-Nie wyglądasz na tutejszego. Niech zgadnę, jesteś nowym Grzesznikiem, mam rację?
-Po czym poznałaś?-Zdziwiłem się.
-Po tym że dotąd żaden Grzesznik nie zapuścił się dobrowolnie do dzielnicy Kanibali.
Dzielnicy Kanibali? Cudownie.
Milczałem.
-Muzykujesz na ulicy, bo nie masz co jeść?
-Jesteś bardzo przenikliwa.
Zaśmiała się na to.
-Po prostu potrafię obserwować. Jak Ci na imię?
Zawahałem się czy powinienem ufać tu komukolwiek.
-Wiesz mi, gdybym chciała Cię zjeść, już by to zrobiła. A nawet jeśli bym próbowała, reszta dzielnicy Ci nie pozwoli. Lubią Twój głos.
Jeśli mówiła prawdę, mogło mi to pomóc.
-Jestem Alastor.
-Miło mi. Ja jestem Rosie.-Uśmiechnęła się uprzejmie.

|RADIODUST| 2 Krwawa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz