ANGEL:
Próbowałem.
Lęk przed tym że zasnę zbyt głęboko i spóźnię się, był zbyt duży.
Na szczęście obudziłem się po szóstej.
Zebrałem się i pobiegłem pod stację, zaczepiając po drodze Demony, by dowiedzieć się gdzie dokładnie jest.
W końcu dotarłem pod stację nadawczą.
Budynek był bardzo podobny do tego, w którym pracował Al za życia.
Widziałem że trochę pracowników już się pod nim zgromadziło, a ja wypatrywałem Alastora.
Nie wiedziałem jak wyglądał, poza tym że nosił się w czerwieni.
Nie dziwiło mnie to. Zawsze lubił ten kolor.
Liczyłem że jego twarz nie zmieniła się bardzo, przynajmniej nie na tyle bym nie mógł jej rozpoznać.
W końcu zobaczyłem kogoś w oddali.
Serce zabiło mi szybciej.
Miał średnie, czerwono czarne włosy, postawione na górze, jakby to były uszy. Nosił monokl i czerwony płaszcz. Miał drobne, czarne poroże i nosił laskę zakończoną mikrofonem.
Ale te rysy twarzy.
Te oczy, mimo że teraz czerwone, kiedyś były w odcieniu czekolady.
Patrzyłem w te oczy codziennie.
To musiał być on.
Chciałem podbiec i go przytulić. Zacząć płakać i przepraszać.
Byłem przekonany że myślał o mnie tak często jak ja o nim i że za mną tęsknił.
Ruszyłem w jego stronę, aż zobaczyłem jak swobodnie rozmawiać z jakimś facetem.
Zwolniłem, aż się zatrzymałem.
Cała moja pewność siebie uleciała.
Nie było mnie czternaście lat.
Jeśli był na mnie wściekły i miał do mnie żal, mógł ułożyć tu sobie życie z kimś innym.
Przełknąłem ślinę patrząc z bólem jak rozmawia i śmieje się z jakimś Demonem o czarnych oczach.
Nie mogę do niego tak po prostu podejść po nocy z obcym typem.
I jak mam mu wytłumaczyć dlaczego umarłem? Weźmie mnie za ćpuna, którym z resztą jestem.
Zniszczyłem wszystko...
Spuściłem głowę i odszedłem, szukać klientów. Jakoś musiałem tu przetrwać, a my i tak nie będziemy już razem...
CZYTASZ
|RADIODUST| 2 Krwawa miłość
FanfictionOpis: Co może zmusić Grzesznika do oddania duszy? Czy naprawdę sprawy materialne są tak ważne że Demony oddają za nie cząstkę siebie? Bezpowrotnie? Dla niektórych to sława, pieniądze czy potęga. Przyziemne sprawy, czyż nie? Dla Alastora była to możl...