22-Zniszczyłem wszystko.

161 23 5
                                    

ANGEL:
Próbowałem.
Lęk przed tym że zasnę zbyt głęboko i spóźnię się, był zbyt duży.
Na szczęście obudziłem się po szóstej.
Zebrałem się i pobiegłem pod stację, zaczepiając po drodze Demony, by dowiedzieć się gdzie dokładnie jest.
W końcu dotarłem pod stację nadawczą.
Budynek był bardzo podobny do tego, w którym pracował Al za życia.
Widziałem że trochę pracowników już się pod nim zgromadziło, a ja wypatrywałem Alastora.
Nie wiedziałem jak wyglądał, poza tym że nosił się w czerwieni.
Nie dziwiło mnie to. Zawsze lubił ten kolor.
Liczyłem że jego twarz nie zmieniła się bardzo, przynajmniej nie na tyle bym nie mógł jej rozpoznać.
W końcu zobaczyłem kogoś w oddali.
Serce zabiło mi szybciej.
Miał średnie, czerwono czarne włosy, postawione na górze, jakby to były uszy. Nosił monokl i czerwony płaszcz. Miał drobne, czarne poroże i nosił laskę zakończoną mikrofonem.
Ale te rysy twarzy.
Te oczy, mimo że teraz czerwone, kiedyś były w odcieniu czekolady.
Patrzyłem w te oczy codziennie.
To musiał być on.
Chciałem podbiec i go przytulić. Zacząć płakać i przepraszać.
Byłem przekonany że myślał o mnie tak często jak ja o nim i że za mną tęsknił.
Ruszyłem w jego stronę, aż zobaczyłem jak swobodnie rozmawiać z jakimś facetem.
Zwolniłem, aż się zatrzymałem.
Cała moja pewność siebie uleciała.
Nie było mnie czternaście lat.
Jeśli był na mnie wściekły i miał do mnie żal, mógł ułożyć tu sobie życie z kimś innym.
Przełknąłem ślinę patrząc z bólem jak rozmawia i śmieje się z jakimś Demonem o czarnych oczach.
Nie mogę do niego tak po prostu podejść po nocy z obcym typem.
I jak mam mu wytłumaczyć dlaczego umarłem? Weźmie mnie za ćpuna, którym z resztą jestem.
Zniszczyłem wszystko...
Spuściłem głowę i odszedłem, szukać klientów. Jakoś musiałem tu przetrwać, a my i tak nie będziemy już razem...

|RADIODUST| 2 Krwawa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz