Rozdział 1

2.8K 102 33
                                    

Przez ciemny las spowity mgłą truchtała wilczyca. Owe zwierzę miało czarne futro z jednym małym wyjątkiem. Jedno ucho zwierzęcia było na końcówce niebieskie, to był jej znak szczególny.

Wilczyca biegła przez las w konkretnym celu. Mianowicie, musiała ona spłacić dług u Albusa Dumbledore'a, z którym widziała się godzinę temu. W tym czasie zdążył dać jej wszystkie instrukcje, choć nie do końca były one jasne.

Była zła. Zła za to, co zrobiła w przeszłości. Właśnie przez swój jeden mały, na pozór nieważny błąd, straciła wszystko, i jeszcze musiała za to zapłacić. Nienawidziła się za to.

Dumbledore choć miły i uprzejmy, był też sprytny i przebiegły. Wykorzystywał wielu ludzi do swoich celów. Wielu też umarło, ponieważ za bardzo poświęciło się Albusowi i jego misji.

Wilczyca jednak przed wielu laty przysięgła sobie, jak i swojemu ojcu, że nigdy nie będzie pionkiem Dumbledore'a. Ale dziś w jego gabinecie, czarodziej przypomniał jej co dzięki niemu uzyskała w najgorszym dniu swojego życia. W czym jej pomógł, gdy ona nie potrafiła nawet złapać oddechu. A ona coś mu wtedy obiecała. Pod wpływem chwili i emocji obiecała mu przysługę, i dziś tego pożałowała. Dziś żałowała, że nie zrobiła tego, co chciała zrobić parę lat temu, a w czym jej przeszkodził Dumbledore.

Można zapytać więc: ,,Dlaczego nie zignoruje jego prośby?".

Wiele można jej zarzucić, że kłamie, kradnie, nie chodzi do kościoła. Ale słowa dotrzymuje, zawsze. Tego nauczyła ją matka. Była dobrą kobietą, ale naiwną. I to ją zgubiło. Zgubiło ją to, że we wszystko wierzyła swojemu mężowi. A on choć, dobry i szczere intencje zawsze miał, to stał po niewłaściwej stronie.

Dumbledore wykorzystał to, czego nauczyła ją matka. Wiedział, że się nie sprzeciwi. Czarodziej ,,poprosił" ją aby pomogła młodemu wilkołakowi, ponieważ dziś jest jego pierwsza pełnia. Albus wytłumaczył jej co ma robić, i powiedział parę rzeczy o likantropie.

Wilkołakiem został jakieś dwa tygodnie temu młody chłopiec, który niedługo kończy jedenaście lat, i w tym roku zaczyna swoją przygodę w Hogwarcie. Wiedziała także jak chłopak miał na imię- Remus Lupin.

Właśnie teraz truchtała w stronę jego domu. Jej zadanie polegało na towarzyszeniu mu w czasie pełni i znalezieniu odpowiedniego miejsca do przemiany. To było zadanie na parę ładnych lat. Nie chciała tego, ale musiała to zrobić. Tak to już czasami jest, że choć się nie chce to trzeba i nikt tego nie zmieni.

Dyrektor Hogwartu wiedział, że wilczyca od roku nic nie robi, tylko włóczy się po lasach i zwiedza przeróżne miejsca. Dlatego właśnie dał jej zadanie na parę lat, co nie podobało jej się jeszcze bardziej. Była skazana na jednego chłopaka, który nic o niej nie wiedział, i dowiedzieć się nie mógł. Była także skazana na czujne oko Dumbledore'a, który na każdym kroku będzie ją obserwował.

Przez pnie drzew przebijały się już pierwsze światła z najbliższych domów. Wilczyca przyspieszyła trochę aby szybciej dojść, ponieważ Dumbledore nie powiedział jej najważniejszego. Jak ma trafić do właściwego domu?

Gdy tylko dotarła do ulicy zwolniła i zaczęła uważnie nasłuchiwać, wolno spacerując. Miała nadzieję, że usłyszy coś co pomoże jej odkryć w którym domu znajduje się wilkołak czekający na przemianę. Powoli traciła nadzieję. Była już przy końcu ulicy, gdy usłyszała przerażony głos jakiegoś chłopaka.

- Co ja mam zrobić? Nie przejdę przemiany w domu. Mógłbym was zabić!- panikował. Wilczyca już wiedziała, że to ten dom. Powoli weszła na jego werandę i zamarła w bezruchu. Co jeśli Dumbledore nie przekazał rodzicom Lupina informacji o niej? Co jeśli wejdzie do środka i oni ją zaatakują, a ona nie będzie miała jak się obronić?

- Spokojnie synu. Za chwilę powinien przyjść ktoś kto ci pomoże.- usłyszała tubalny głos mężczyzny. Zapewne ojca młodego Lupina. Podeszła bliżej drzwi i stanęła na tylnych łapach, zaś przednimi nacisnęła klamkę otwierając drzwi. Powoli weszła do domu. Łapy stawiała najciszej jak mogła i starała się nie oddychać. Była bardzo zestresowana. Przeszła cichutko przez korytarz i dotarła do salonu, gdzie stanęła w wejściu. Widziała wszystkie trzy osoby. Rodziców chłopaka i jego samego.

- To jest twoje wybawienie, Remusie.- powiedziała pani Lupin, która jako pierwsza zobaczyła wilczycę. Wszyscy się odwrócili w jej stronę i teraz patrzyli na nią z ciekawością w oczach. Wilczyca zrobiła krok do przodu i zgięła przednie łapy pochylając lekko łeb, tym samym dając znak, że jest niegroźna.

- O co tu chodzi?- zapytał młody wilkołak.

- Później ci to wytłumaczymy. Na razie biegnij za nią. Rano się zobaczymy.- powiedziała pani Lupin.- Przyprowadź go bezpiecznie do domu jak to się skończy.- zwróciła się do wilczycy, na co ona skinęła lekko łbem.

Wilczyca ruszyła powoli w stronę wyjścia z domu. Młody Lupin po chwili wahania ruszył za nią. Gdy tylko wilczyca wyszła z mieszkania zaczęła biec truchtem w stronę lasu z którego wyszła. Remus musiał przyśpieszyć aby dotrzymać jej tępa.

- Gdzie mnie prowadzisz?- zapytał po dziesięciu minutach biegu przez las. Wilczyca jednak go zignorowała, wiedziała, że już za chwilę będą na miejscu. I nie myliła się. Znaleźli się na polanie w głębi lasu, kawał drogi od miasta.

Remus stanął kawałek dalej od zwierzęcia i rozejrzał się wokół siebie.

- Tu się mogę przemienić?- zapytał słabo. Właśnie w tej chwili chłopak rozpoczął przemianę. Krzyk bólu przeszył powietrze, słychać było łamanie się kości. Wilczyca stała nieruchomo, choć w środku robiło jej się niedobrze. Nie lubiła tego odgłosu. Nie lubiła głosu bólu. Ten dźwięk zawsze przyprawiał ją o dreszcze. Bała się go.

Chłopak był już w postaci wilkołaka.

Właśnie tego dnia rozpoczęła się ich wieloletnia znajomość. Choć niekoniecznie była ona szczera.

Sprawdzone

AnimagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz