Po śmierci pani Lupin Kaysa przestała przyjmować misje od Dumbledore'a. Została w domu aby dotrzymać towarzystwa Remusowi, który czuł się fatalnie. Często odwiedzał ojca, który też bardzo ubolewał nad utratą żony. Remus cieszył się, że jego mama zdążyła poznać Kaysę za życia. Był też szczęśliwy, bo bardzo ją polubiła. Dogadywały się, chociaż bardzo mało razy się widziały.
- Jak twój tata?- zapytała Trust gdy tylko Remus wszedł do domu.
- Daje sobie radę. Tęskni, ale nie pozwolił sobie na długą żałobę.- powiedział i wszedł do kuchni gdzie czekała na niego już kolacja. Oczywiście umiejętności kulinarne Kaysy nie uległy zmianie, więc jedzenie zamówiła z mugolskiej restauracji.- A jak Lily i James?- zapytał. Mimo, że przyjaciele nie utrzymywali z nim jakiegoś szczególnego kontaktu, to jednak ich bezpieczeństwo bardzo go interesowało.
- Nie byłam u nich od trzech dni. Wiesz, że lepiej teraz tam nie przychodzić. Ta przepowiednia... Zapowiada się coś złego.- mruknęła i usiadła przy stole nakładając na talerz trochę puree ziemniaczanego.
- A Harry? Nie mogę uwierzyć, że ten dzieciak ma już roczek.- powiedział z lekkim uśmiechem. Widział parę jego zdjęć z listów, które wysyłała Lily.
- Nic nie mów. Dorwał się do dziecięcej miotełki i mieli problem aby go złapać. Jest strasznie nadpobudliwy i chyba wdał się w Jamesa. Nie wytrzyma dnia bez kłopotów.- zaśmiała się na wspomnienie zmęczonej Lily.
Gdy kończyli kolację w ich mieszkaniu pojawił się biały jeleń. Patronus Jamesa. Kaysa natychmiastowo zrozumiała co się stało.
- Znalazł nas.- wydobył się głos ze zwierzęcia i nagle patronus zniknął. W głowie Trust pojawiło się milion myśli na raz, jednak nie pozwoliła aby przyćmiły zdrowy rozsądek.
- Za chwile wrócę.- powiedziała szybko do Remusa i nie czekając na reakcję deportowała się do Doliny Godryka.
Szła wzdłuż drogi ostrożnie, z wyciągniętą różdżką i rozglądała się na wszystkie strony. Jednak gdy dotarła do domu Potterów oczy zaszły jej łzami, a czujność ją opuściła. Nie myślała już racjonalnie. Uklękła na śniegu i płacząc wpatrywała się w ruiny. Straciła przyjaciół. Dopiero po chwili postanowiła, że musi znaleźć ich ciała.
Wstała ze śniegu i zaczęła chodzić pomiędzy zawalonymi ścianami. Ciało Jamesa leżało tuż przy wejściu. Kaysa nie pozwoliła sobie na dłuższe wpatrywanie się w chłopaka. Wyglądał jakby spał z otwartymi oczami. Niestety tak działała Avada, nie pozostawiała żadnych śladów.
Nagle do jej uszu dotarł dziecięcy płacz. Serce zamarło jej w piersi.
- Harry.- szepnęła i ruszyła biegiem do pokoju chłopczyka. To pomieszczenie jako jedyne nie zostało zniszczone. Wyglądało jak wyrwane z kontekstu. Ściany stały nie naruszone, a w środku nic się nie zmieniło.- Boże ty kretynko, użyłaś tego zaklęcia.- mruknęła Kaysa patrząc na martwe ciało przyjaciółki. Doskonale pamiętała dzień gdy Evans zapytała ją o jakieś potężne zaklęcie chroniące.
W końcu Trust podeszła do kołyski Harrego. Chłopczyk płakał, z jego czoła spływała stróżka krwi, a oczy miał wpatrzone w mamusię.
- Spokojnie Harry, już jestem. Nikt cię nie skrzywdzi.- powiedziała łamiącym się głosem. Wzięła Harrego na ręce i kciukiem delikatnie wytarła krew z czoła. Ledwo co wyszli z pokoju a na dworze rozległ się krzyk.
- Kaysa!?- do dziewczyny podbiegł Syriusz. Odebrał jej Harrego i spojrzał na nią. Nawet nie powstrzymywał łez.- Dostałaś wiadomość od Jamesa?- zapytał chociaż doskonale znał odpowiedź. Gdyby tak nie było, to jej tutaj też by nie było.
- Nie żyją. Przeżył tylko Harry.- mruknęła łamiącym się głosem.
- Nie mamy czasu. Weź się w garść siostrzyczko. Zabierz Harrego. Rzuć na niego zaklęcie. Ja go dorwę. Zapłaci za to, że zdradził!- w głosie Blacka pobrzmiewała złość.
- Syriuszu, to zaklęcie nie jest jeszcze gotowe. Nie powinno zostać użyte. Nie na nim.- zaprzeczyła szybko. Jeżeli coś poszłoby nie po jej myśli, to Harry mógłby mieć poważne problemy.
- Wiesz, że ci ufam. Oni też ci ufali. Musisz rzucić to zaklęcie. To nie jest prośba, to rozkaz. Pamiętaj, że teraz ja jestem jego opiekunem prawnym, ty możesz o nim decydować dopiero jak mi się coś stanie. A do tego nie dopuszczę.- warknął.
- Horribilis Incubo.- szepnęła niebieskie światełko uderzyło lekko w główkę dziecka. Dosłownie sekundę po rzuceniu zaklęcia pojawił się Hagrid.
- Przykro mi ale, Dumbledore kazał zabrać Harrego.- powiedział odbierając chłopczyka od Syriusza.
- Weź mój motor. Będziesz szybciej.- prychnął Black. Chyba po raz pierwszy miał ochotę zignorować rozkazy dyrektora. Jednak nie zrobił tego.
- Więc już wie co się stało. Szkoda tylko, że nie spełnij obietnicy danej pewnej osobie.- warknęła Kaysa. Doskonale wiedziała, że Severus Snape prosił Albusa o ochronę Potterów. Ją też prosił, ale nie obiecała mu tego. Nienawidziła go, a i tak planowała chronić Potterów. Nie wyszło.
- Idę szukać Petera. Trzymaj się mała. Jak go dorwę to wrócę i razem odzyskamy Harrego.- powiedział Syriusz i mocno przytulił Kaysę.
- Uważaj na siebie.- mruknęła i oddała uścisk.
Sprawdzone
Podziękowania w następnym rozdziale!
CZYTASZ
Animag
FanfictionOpowieść o początku dwóch ważnych osób, które zapoznały się przez niespłacony dług. Remus Lupin wraz z towarzyszką wyruszają na jego pierwszy rok w Hogwarcie. Lupin poznaje nowych przyjaciół, przez co jego życie automatycznie zmienia się na lepsze...