Co jeżeli niekonwencjonalne myślenie było kluczem do sukcesu? Co jeżeli te wszystkie zaklęcia, które przejrzała w ostatnim czasie były tak naprawdę niepotrzebne? Dawała rady, do których sama się nie stosowała.
- Cześć.- usłyszała nad sobą dwa głosy. O dziwo dzisiejszego dnia Severus nie przyszedł sam. Razem z nim była rudowłosa dziewczyna, którą Kaysa znała z tego, że skutecznie potrafiła ona spławiać Jamesa Pottera.
- Cześć.- mruknęła spojrzeniem wracając do swoich notatek. Lily i Severus musieli rozpocząć od odrobienia zadań domowych, ponieważ w porównaniu do Kaysy oni byli na obiedzie.
- Lily Evans jestem.- przedstawiła się dziewczyna.- Severus dużo mi o tobie opowiadał.- powiedziała z uśmiechem. Od tej dziewczyny aż na kilometr dało się wyczuć radość i dobroć. Był to ten typ człowieka u którego ciężko było znaleźć wady, ponieważ zalety były okazywane zbyt często.
- O tobie za to dużo nie wspominał.- mruknęła Trust przeglądając trzecią stronę swoich notatek. Dopiero po chwili zorientowała się, że prawdopodobnie jej słowa zabrzmiały chamsko.- Nie chcę być niemiła, ale mam straszne urwanie głowy i koniecznie muszę nad czymś popracować.- powiedziała, aby usprawiedliwić swoje zachowanie.
- Pomożemy ci.- zaproponowała Evans z uśmiechem. Słysząc te słowa Severusowi serce stanęło. Znał Kaysę od jakiegoś czasu i wiedział, że dziewczyna często pracuje nad czarną magią. Nie chciał mieszać w coś takiego słodkiej i bezbronnej Lily.
- Właściwie to daję sobie radę.- powiedziała niepewnie. W głowie miała pewien pomysł, ale musiała go przetestować, co planowała zrobić wieczorem podczas kolacji, którą także planowała ominąć.- To taki mały eksperyment odnośnie patronusów.- powiedziała z małym uśmiechem.
- Ambitnie.- podsumowała rudowłosa, a Snape spojrzał na Trust zdziwiony. Chyba pierwszy raz widział, że dziewczyna zajmuje się białą magią. To było do niej niepodobne.
Odrobienie zadań domowych nie zajęło dużo czasu, przy wspólnej pomocy uwinęli się z tym w pół godziny. Więc czekając na kolację rozmawiali o różnych bzdetach, Trust nie chciała poruszać tematu wczorajszej nocy przy Lily, dlatego odstawiła tę rozmowę na inny dzień.
- Właściwie to chciałem się czymś pochwalić.- powiedział nagle Severus.- Razem z Kaysą stworzyliśmy nowe zaklęcie, już je przetestowałem. Działa znakomicie.- powiedział z wielkim uśmiechem. Widać było, że chłopak był z siebie dumny, w głowie już miał plan na stworzenie kolejnego zaklęcia, ale tym razem bez pomocy Trust.
Niedługo później Severus i Lily udali się do Wielkiej Sali na kolację, a Kaysa ponownie omijając posiłek udała się do gabinetu dyrektora aby spotkać się z Alastorem Moodym i sprawdzić pomysł, który wpadł jej do głowy.
Nie wiedziała jednak, że podczas kolacji ktoś jej wypatrywał. A tym kimś był Syriusz, który zwrócił uwagę, że to już drugi posiłek w ciągu dnia na którym nie ma dziewczyny. Od rana nic nie jadła i była strasznie zmęczona, ponieważ w porównaniu do niego i reszty Huncwotów, ona nie miała czasu aby odespać nieprzespaną noc. Dlatego też Syriusz, po kryjomu przemycił trochę jedzenia do pokoju.
Jak zwykle w gabinecie nie było Dumbledore'a ani Alastora. Miała parę minut dla siebie, które przeważnie starała się wykorzystać jak najlepiej, ale tym razem nie miała na to siły ani chęci. Normalnie spróbowałaby wyczarować patronusa, albo poszperałaby w zbiorze ksiąg dyrektora, ale odpuściła sobie to. Usiadła w fotelu i czekała aż przez kominek wejdzie do pomieszczenia auror.
Na całe szczęście nie musiała długo bezczynnie siedzieć. Alastro zjawił się już po trzech minutach po jej przybyciu do gabinetu.
- Cześć.- przywitała się z nim Kaysa, wstając z fotela.- Jak tam życie wschodzącej gwiazdy w świecie stróży prawa?- zapytała prześmiewczo.
- Zobaczysz, że za parę lat będę jednym z najlepszych aurorów. A jak będziesz starała się o to stanowisko to praktyki będziesz miała u mnie. Ja o to zadbam.- powiedział z kpiącym uśmiechem. Mówił jednak po części prawdę. Jeżeli Kaysa w przyszłości będzie chciała zostać aurorem to on chce być jej mentorem. Dziewczyna miała potencjał.
- Raczej jest to mało prawdopodobne. Nie widzę siebie w tym świecie.- powiedziała.
- A jak patronus?- zapytał po chwili. Ciekawiło go czy Trust się udało.
- Ewidentnie nie jest to zaklęcie dla mnie. Chyba jestem za bardzo pesymistyczna.- mruknęła niechętnie.- Za to wymyśliłam coś co pomoże nam uporać się z tym zadaniem. Najtrudniejszą częścią jest wyczarowanie patronusa, z którym nikt nie będzie miał problemu. Więc aby to zrównoważyć znajdźmy coś prostego przez co patronus będzie mógł mówić. A co jest najłatwiejsze?- zapytała z uśmiechem.
- Wyobrażenie sobie tego.- dokończył Alastor.- Próbujemy?- zapytał, na co Kaysa skinęła głową. Moody bez problemu wyczarował swojego zwierzęcego strażnika. Tak jak ostatnio wyobraził sobie, że orzeł podlatuje do Kaysy, co też uczynił i przekazał jej wiadomość, którą auror miał w głowie.
- Czasami masz genialne pomysły.- przemówił orzeł głosem Alastora po czym rozpłynął się w powietrzu.
Przez chwilę Moody i Trust stali oniemieli na środku przyglądając się miejscu gdzie przed chwilą zniknął potronus. Dopiero po paru sekundach na ustach Kaysy pojawił się wielki uśmiech.
- Udało się!- krzyknęła radośnie. Alastor pierwszy raz widział ją w takim wydaniu, w wydaniu szczęśliwej nastolatki. Musiał przyznać, że to bardziej do niej pasowało niż rola dorosłej nieletniej.
- To teraz czekamy na Dumbledore'a.- podsumował siadając na fotel, który wcześniej zajmowała Kaysa.- Trzeba przyznać, że Albus dobrze wybrał ciebie do tego zadania.- powiedział, co tylko powiększyło radość dziewczyny.
- Czyżby komplement? Nie może być!- zaśmiała się.
Gdy czekali na dyrektora, Kaysa była strasznie podekscytowana. Nie mogła się doczekać, aż wyjawi mu, że wykonali zadanie. Mało tego, wywiązała się ze swojego długu. Teraz jej miejsce może spokojnie zająć Syriusz, ale postanowiła, że zostanie w Hogwarcie do kolejnej pełni, aby Syriusz miał wsparcie. Do tego czasu James i Peter powinni nauczyć się animagii.
- O, Alastorze, miło cię widzieć.- przywitał się Albus Dumbledore wchodząc do swojego gabinetu, gdzie zazwyczaj czekała na niego tylko Kaysa.- Czym zawdzięczam sobie twoje towarzystwo?- zapytał, nie odpowiedział mu jednak auror, tylko patronus, którego wysłał z wiadomością do dyrektora.
- Skończyliśmy.- przemówił orzeł i ponownie rozpłynął się w powietrzu. Kaysa przyglądała się temu z wielkim zachwytem.
- Już?- zapytał Dumbledore. Był pod wielkim wrażeniem ich umiejętności, ten sposób komunikacji był wręcz doskonały.- W czym tkwi sekret?- zapytał.
- W wyobraźni. Trzeba sobie tylko wyobrazić wiadomość, którą patronus ma przekazać i osobę do której jest ona skierowana.- wyjaśniła.- Jedynym problemem może być zaklęcie, nie należy ono do najłatwiejszych, ale myślę, że w Zakonie raczej większość je potrafi.- dodała po chwili.
- Kayso, powiedz mi jeszcze jak wczorajsza pełnia.- powiedział Dumbledore, a Alastor spojrzał zdziwiony na dziewczynę. Czyżby ona była wilkołakiem?
- Doskonale. Wyjątkowo miałam towarzysza, a był nim Syriusz. Został już animagiem, Remus zareagował na niego pozytywnie.- powiedziała.
- To wywiązałaś się z zadania. Możesz odejść.- powiedział pewnym głosem. Miał dziwne przeczucie, że Kaysa przywiązała się już na tyle do tych chłopaków, że nie będzie chciała odejść.
- Chyba poczekam do następnej pełni, aby sprawdzić jak spisze się reszta.- wyjaśniła.
Gdy Kaysa parę minut później wychodziła z gabinetu dyrektora nie zauważyła, że na twarzy Dumbledore'a pojawił się triumfalny uśmiech.
Sprawdzone
CZYTASZ
Animag
FanfictionOpowieść o początku dwóch ważnych osób, które zapoznały się przez niespłacony dług. Remus Lupin wraz z towarzyszką wyruszają na jego pierwszy rok w Hogwarcie. Lupin poznaje nowych przyjaciół, przez co jego życie automatycznie zmienia się na lepsze...