Minęło już parę dni od ich pierwszego żartu, przez co zbliżał się piąty września- dzień pełni. Pierwsza pełnia Remusa w szkole i jednocześnie druga pełnia w życiu odbędzie się już za dwa dni. Chłopak chodził po szkole wyglądając jakby był chory, i tak też się czuł. Jego stan niepokoił Jamesa i Syriusza. Martwili się o przyjaciela. A Peter, który chodził za nimi wszędzie jak ogon nie widział zmiany w wyglądzie i zachowaniu Remusa dopóki James i Syriusz mu tego nie pokazali.
Jeśli chodzi o Petera Pettigrew'a, to dołączył do paczki chłopaków dzięki Remusowi. Lupin stwierdził, że skoro i tak chodzi z nimi wszędzie i nie chce się odczepić, to trzeba zacząć go akceptować. James i Syriusz niechętnie przystali na tę propozycję. Oczywiście po długich namowach Lupina.
Dzisiaj piątek, ostatni dzień nauki i lekcji przed weekendem. Kaysa jak zwykle siedziała w pokoju chłopaków gdy oni męczyli się na lekcjach.
Remus robił wszystko, aby tylko nie zasnąć na lekcji zaklęć. Niestety od dwóch dni nie wysypiał się po nocach, co skutkowało krótkimi drzemkami na lekcjach. Lupin miał bardzo bladą cerę, którą można porównać do kartki papieru, odznaczające się pod oczami cienie i był strasznie przygaszony jakby ktoś z jego rodziny zmarł.
Chłopaki starali się nie martwić stanem przyjaciela, ponieważ on kazał im nie zwracać na to uwagi. Jednak tego dnia gdy przysnął na zaklęciach Syriusz nie wytrzymał. Obudził Remusa szturchając go w ramię.
- Powinieneś pójść do pielęgniarki, wyglądasz fatalnie.- powiedział prosto z mostu gdy tylko Lupin otworzył oczy.
- Nic mi nie jest, serio. Nie martwcie się, to zwykłe przeziębienie.- skłamał. Nowością dla niego było to, że ktoś, prócz rodziców, się o niego martwi.
- Syriusz ma rację. Od dwóch dni wyglądasz jak struty.- dodał zmartwionym głosem James.
-Nic mi nie jest.- warknął trochę zbyt nerwowo. Jednak to uciszyło chłopaków.
Od wydarzenia na zaklęciach już ani razu nie był poruszany temat ,,choroby" Remusa. W niedzielę piątego września pod wieczór cała czwórka wraz z Kaysą, która zamartwiała się, że Remusowi nie uda się wyrwać od chłopaków, siedziała w Pokoju Wspólnym.
- Ej, Remi masz ten esej na eliksiry?- zapytał nagle Syriusz.
- Tak, a co?- powiedział nie odrywając wzroku od książki, którą czytał.
- Dasz nam spisać?- zapytał James robiąc dziwną minę.
- Tak, tylko pozmieniajcie parę zdań, żeby nie było.- powiedział, po czym wstał i poszedł do pokoju po wspomniane zadanie domowe. Położył je przed chłopakami na stole.- Wiecie, ja chyba pójdę do pielęgniarki. Czuję się dużo gorzej.- powiedział i nie czekając na reakcję zabrał Kaysę i wyszedł z Pokoju Wspólnego.
- Proponowaliśmy mu to dwa dni temu.- warknął zirytowany Syriusz.
- Ale księżniczka myślała, że to samo przejdzie!- dodał zły James.
- Dokładnie.- mruknął Peter pisząc wstęp zadania.
Tymczasem Remus biegł przez błonie za Kaysą, która prowadziła go do tunelu pod Wierzbą Bijącą. Pod owym drzewem Kaysa przednie łapy oparła na brzuchu chłopaka, dając mu znak, że ma stanąć w miejscu. Wilczyca ruszyła do przodu, będąc na miejscu, dotknęła łapami konaru drzewa. Roślina nagle znieruchomiała i Remus ruszył do przodu. Kaysa jako pierwsza skoczyła do tunelu, a zaraz po niej młody Lupin zrobił to samo.
- Na pewno nikogo tu nie ma?- zapytał gdy zamknął drzwi od jakiegoś starego pokoju. Wilczyca tylko skinęła głową.
Remus przeszedł bolesną przemianę w małym pokoju, w którym stało łóżko, szafa i jedna krzesło. Pokój jak i cały dom był stary i miał wiele niedoskonałości.
Tym razem noc pełni nie była tak spokojna jak ostatnio. Remus-wilkołak tuż po przemianie zaczął demolować pokój i wszystko co w nim się znajdowało. Nie uważał na zranienia, których przybywało w każdej minucie. Kaysa nie spuszczała z niego wzroku, jednocześnie siedząc w kącie. Najwyraźniej wilkołakowi nie spodobała się zamknięta przestrzeń.
- Skończyłem!- krzyknął uradowany Syriusz o dwudziestej trzeciej wyrzucając pióro gdzieś za siebie.
- Jeszcze ostatnie zdanie...- mruknął James dalej skupiony na przepisywaniu.
- Czy wy też zauważyliście, że Remusa długo nie ma?- zapytał niepewnie Peter. Bez Lupina czuł się jeszcze gorzej przy chłopakach niż z nim.
- Może pielęgniarka go zatrzymała na noc?- zastanowił się na głos Potter.- To świetna okazja na zrobienie mu kawału!- podsumował.
- Propozycje?- podłapał Black.
- Dał nam zadanie domowe. Odpuśćmy mu.- powiedział cicho Peter, broniąc przyjaciela.
- Racja.- zgodził się Syriusz.- Ten raz mu odpuścimy. Ale niech nie liczy na to, że to się powtórzy!
Niczego nieświadoma trójka przyjaciół poszła do swojego dormitorium spać. Zaś czwarty z nich pod postacią niebezpiecznej bestii niszczył jeden z pokoi Wrzeszczącej Chaty. Tej nocy mieszkańcy Hogsmeade mieli okazję pierwszy raz usłyszeć duchy nawiedzonego domu. Pogłoski, które rozsiał Dumbledore okazały się prawdą. Ten dom naprawdę jest nawiedzony. Już następnego dnia każdy mieszkaniec wioski wiedział o dziwnych odgłosach dobiegających z Wrzeszczącej Chaty.
Kaysa, zaś dalej brnęła w kłamstwa. Kłamała przed samą sobą, przed dyrektorem, przed Remusem i jego przyjaciółmi. I przez następne miesiące nie zmieniło się zupełnie nic. Kaysa dalej udawała wilka, chłopaki zostali grupką szkolnych żartownisiów bez nazwy. Dyrektor był bardzo zadowolony ze swojego dzieła. Wiedział, że dziewczyna będzie stała murem po jego stronie, gdy tylko nadejdzie na to pora. Był bardzo zadowolony ze swojego nowego sojusznika. Musiał teraz zadbać tylko o to aby dziewczyna potrafiła się bronić gdy przyjdzie taka potrzeba. Musiał teraz zadbać o jej edukację z Obrony Przed Czarną Magią.
Sprawdzony

CZYTASZ
Animag
FanfictionOpowieść o początku dwóch ważnych osób, które zapoznały się przez niespłacony dług. Remus Lupin wraz z towarzyszką wyruszają na jego pierwszy rok w Hogwarcie. Lupin poznaje nowych przyjaciół, przez co jego życie automatycznie zmienia się na lepsze...