Rozdział 61

873 46 8
                                    

- Musimy ją odwiedzić.- powiedział James siedząc razem z Syriuszem na tylnych siedzeniach samochodu. Z początku Black nie zrozumiał o co chodziło, dopiero po chwili to do niego dotarło.

- Nie mogłeś wcześniej? Umówilibyśmy się z Remusem i poszedłby z nami.- powiedział.

- On jej tak szybko nie wybaczy, ale widziałeś jaki był przez te ostatnie tygodnie? Brakowało mu jej.- powiedział patrząc przez okno.- Zresztą dla mnie też była kimś ważnym. I nie obchodzi mnie to, że nas okłamywała.- stwierdził.- Tobie wybaczyłem. W końcu nie olewałeś nas podczas wakacji dla niej. Nie to co Peter z którym w czasie wakacji nie ma kontaktu.

- Właściwie to... Zdarzyło się parę razy.- powiedział z przepraszającym uśmiechem.

- Wiem, rozmawiałeś z nią przez lusterko dwukierunkowe.- powiedział.- Wiesz ile razy próbowałem się z tobą połączyć, ale nie wychodziło!? Tajemnica się rozwiązała!- krzyknął ze śmiechem.

- Ona jest moją przyjaciółką tak samo jak ty, czy Remus. Właściwie to traktuję ją jak młodszą siostrę, już mówiłem.- przyznał.- To ona uczyła mnie animagii i to ona podsunęła nam książkę o wilkołakach przez którą dowiedzieliśmy się o Remusie.- wyjaśnił Syriusz przypominając sobie czasy drugiej klasy.

- Serio? A ja myślałem, że to ty jesteś tak inteligentny. Jak widać obaj jesteśmy tępakami.- zaśmiali się razem.

Gdy państwo Potter zaparkowali na podwórku w Dolinie Godryka, pierwszą rzeczą jaką zrobił Potter i Black był szaleńczy bieg w stronę pobliskiego lasu. Nie zwracali uwagi na krzyki pani Potter z groźbami mycia naczyń przez dwa tygodnie. Wręcz przeciwnie, to ich tylko bardziej nakręcało. 

Dopiero będąc w lesie zrozumieli, że swoje kurtki zostawili w samochodzie. A trzeba przyznać, że las w grudniu nie należał do najcieplejszych miejsc. Najgorsze w tym wszystkim było to, że mieli problem ze znalezieniem drogi do domu Trust, ponieważ śnieg skutecznie przykrył ścieżkę leśną. 

Błądzili tak po lesie marznąc do momentu gdy się poddali i stwierdzili, że wracają do domu. Z drogą powrotną jednak też mieli małe problemy. Co szybko zauważyła czarna wilczyca, która od pewnego momentu szła za nimi. 

- Ale się wpakowaliśmy w głupią sytuację.- warknął Syriusz kopiąc w pierwsze lepsze drzewo, z którego spadło trochę śniegu na jego głowę.- Szlag!- krzyknął i gwałtownie odwrócił się w drugą stronę, gdzie parę kroków za Jamesem stała wilczyca.- Kaysa!- krzyknął.

- Tak właśnie jej szukamy.- mruknął Potter.

- Za tobą łosiu!- krzyknął Syriusz.

- Sam jesteś łoś! Ja jestem jeleniem!- krzyknął oburzony i niechętnie odwrócił się aby spojrzeć we wskazanym kierunku.- Kaysa!- krzyknął i pobiegł w jej stronę aby przytulić wilczycę.- Jak ja za tobą tęskniłem.- powiedział z nosem schowanym w jej futrze. Gdy tylko ją puścił wilczyca przemieniła się w dziewczynę.

- Co wy tu robicie?- zapytała od niechcenia, chociaż w głębi serca czuła wielką radość.

- Chcieliśmy z tobą porozmawiać.- powiedział Syriusz podchodząc do niej i także się przytulając. 

- Może chodźmy do mnie.- zaproponowała lustrując przy okazji krytycznie ich stroje. 

- Właściwie to chcieliśmy tam pójść, ale nie mogliśmy znaleźć odpowiedniej drogi.- wyjaśnił Syriusz idąc za dziewczyną.

- Bo nie ma drogi. Gdy w domu nie ma dziedzica prawie niemożliwe jest odnalezienie go. To takie specjalne antywłamaniowe zaklęcie.- zaśmiała się przypominając sobie do czego tak naprawdę miało ono służyć. 

AnimagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz