Rozdział 24

1K 64 8
                                    

Dni mijały jak w każdej szkole. Uczniowie czekali na weekend tylko po to, aby spać do godziny czternastej i przez resztę dnia nie robić nic konkretnego. 

Tylko Remus bał się nadchodzącego weekendu. Już w tą sobotę miała odbyć się pełnia. Nic nikomu nie mówił i nikt o tym nie wspominał, dlatego miał nadzieję, że jego przyjaciele o tym zapomnieli. 

Nagle zabił dzwon oznajmiający koniec lekcji. I jak co piątek tuż koło drzwi od sali eliksirów czekała na niego Kaysa i razem w piątkę szli do dormitorium poleniuchować. 

Remus szedł ze spuszczoną głową, potykając się o własne nogi, przez co Kaysa musiała uważać aby nie iść za blisko chłopaka. 

- Jak tam Remi? Futerkowy problem daje się we znaki?- zapytał Syriusz, chodź dobrze znał odpowiedź na swoje pytanie.

- Futerkowy problem?- zapytał Lupin nie rozumiejąc o co chodzi. Jednak nikt mu nie odpowiedział. Zrozumiał dopiero po chwili. Niestety ze względu na osłabienie spowodowane pełnią potrzebował troszkę więcej czasu na zrozumienie niektórych rzeczy. Dlatego wyjątkowo nie był aktywny na lekcjach.- Kurczę, myślałem, że zapomnieliście.- westchnął.

- Nie licz na to.- zaśmiał się James a razem z nim Syriusz. Po chwili jednak Black przypomniał sobie o bardzo ważnej informacji. 

- Czekaj!- stanął w miejscu.- To dzisiaj?- zapytał przerażony. 

- Tak.- potwierdził Peter. Cała trójka i Kaysa spojrzała na chłopaka w zdziwieniu. James dopiero po chwili zrozumiał o co chodzi przyjacielowi. Syriusz Black tydzień temu umówił się na swoją pierwszą randkę, akurat na dzisiaj. Potter zaczął się śmiać, jako jedyny z ich całej paczki.

- Wypadło ci coś?- zapytał Remus.- Jeżeli tak, to spokojnie,  jakoś przeżyję.- chłopak uśmiechnął się słabo, jednak gdzieś w głębi troszkę go to zabolało. Owszem bał się o swoich przyjaciół, że coś im się stanie, lub ktoś ich przyłapie, ale to co robili dla niego było bardzo miłe. Przez to każda pełnia była bardziej do zniesienia. 

Widząc minę Remusa i smutek, który próbował ukryć, Syriuszowi zrobiło się strasznie głupio, że zapomniał o tym dniu. W jednej chwili podjął decyzję.

- Przełożę to. Ewentualnie zaboli mnie policzek, ale przełożę to, lub odwołam.- zadeklarował. Widząc, ze Remus chce zaprotestować dodał jeszcze.- I nawet się nie odzywaj. Postanowiłem, więc tak będzie!- po tym zdaniu ponownie ruszyli w stronę Pokoju Wspólnego.

- A tak z ciekawości, to co to za spotkanie?- zapytał Peter gdy już przeszli przez dziurę, kierując się w stronę ich miejsca koło kominka. 

- Randka z Avery Davis.- wyjaśnił Syriusz powstrzymując westchnięcie, aby tylko Remus nie poczuł wyrzutów sumienia.

- Czekaj, czekaj!- wszyscy spojrzeli na Jamesa, który zaczął myśleć. Był to dość niecodzienny widok. Chłopak ściągnął brwi, zmarszczył nos i ślepo wpatrywał się w ogień.- Z trzecioklasistką? Grającą w drużynie? Tą ślicznotką z długimi czarnymi włosami?- zapytał nie dowierzając.

- Tak James, właśnie z nią.- zaśmiał się.- Zazdrosny?- chłopak poruszył w zabawnym geście brwiami.

- Nigdy! Ja już mam przyszłą kandydatkę na żonę!- powiedział to tak głośno, że prawie cały Pokój Wspólny go usłyszał. 

- Nie da się zapomnieć.- zaśmiał się Lupin.- Cały czas o niej gadasz.- chłopaki jeszcze przez chwilę rozmawiali na luźne tematy. Około godziny szesnastej do pomieszczenia weszła śliczna czarnowłosa dziewczyna z trzeciego roku w towarzystwie swoich koleżanek, które w znacznej części także były w drużynie Quidditch'a.

- No Syriuszu, życzę powodzenia.- Potter poklepał przyjaciela, a Lupin pokazał, że trzyma za niego kciuki. Jedynie Peter nie mógł nic powiedzieć, ani pokazać, ponieważ jego ręce zajęte były Fasolkami Wszystkich Smaków, a usta były zapchane paroma słodyczami.

Syriusz biorąc głęboki wdechem wstał z kanapy i pewny siebie ruszył w stronę dziewczyny. Jednak wiedział, że dużo łatwiej było mu zaprosić ją na randkę, niż ją przełożyć lub odwołać. Z łobuzerskim uśmiechem i pewnym siebie spojrzeniem stanął przed dziewczyną. 

- Możemy porozmawiać?- zapytał. Cały czas udawał pewnego siebie, co wychodziło mu doskonale. Niechlujna poza, ręce w kieszeniach i lekkie przygarbienie. Nawet mimo tego, był wyższy od dziewczyny o może dwa centymetry. 

- Jasne.- Avery uśmiechnęła się do koleżanek i poszła za Blackiem w jedyny pusty kąt w pokoju.- O co chodzi?- zapytała gdy stanęli w miejscu.- Mam nadzieję, że nie chcesz odwołać naszego wyjścia?- zapytała z przymrużonymi oczami.

- Ależ skąd! Raczej zależy mi na tym aby przełożyć. Może w przyszłym tygodniu?- zapytał.

- A na pewno nic ci wtedy nie wypadnie?- zapytała podejrzliwie.

- Na sto procent. Po prostu zapomniałem, że na dzisiaj mieliśmy z przyjaciółmi zaplanowany jeden wielki kawał i tak jakoś wyszło.- zaczął się tłumaczyć.

- Spokojnie Syriuszu, rozumiem.- powiedziała przerywając mu.- To za tydzień w piątek?- podsumowała.

- Oczywiście.- przytaknął chętnie.

Po tej rozmowie Black cały w skowronkach wrócił do swoich przyjaciół i opowiedział im cały przebieg konwersacji. Niedługo po tym chłopcy odprowadzili Remusa do wrzeszczącej chaty.

Wyjątkowo podczas pełni Remus nie biegał po Zakazanym Lesie. Razem z Kaysą był zamknięty w pokoju, on go demolował, ona leżała w kącie i przyglądała mu się, myślami będąc gdzieś daleko. A konkretnie myślała o Syriuszu. Chłopak miał dopiero trzynaście lat i już umawiał się z dziewczynami troszkę starszymi od siebie, ale jednak. Coś czuła, że Black będzie miał bardzo duże powodzenie u dziewczyn, w końcu był on przystojny. Jednak podejrzewała, że tak naprawdę to każdy z Huncwotów będzie miał duże powodzenie w tych sprawach. No może prócz Petera. Ale tu chyba nikt się nie zdziwi.

Sprawdzone

Wydaje mi się, że rozdziały są trochę gorsze niż początkowe :\ Dlatego postaram się to zmienić w najbliższym czasie, ponieważ mam napływ weny (i mało czasu). I mam nadzieję, że uda mi się utrzymać średnią liczbę słów przypisaną na rozdział. Chcę też przekazać, że lata 1-4 są wprowadzeniem do roku 5 (gdzie będzie się działo najwięcej) więc musicie wybaczyć jakieś nudne rozdziały


AnimagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz