Rozdział 73

772 43 24
                                    

Już następnego ranka okazało się, że w domu Potterów na wakacje nie może być spokojnie. 

Pani Potter, idąc do kuchni, nie spodziewała się, że jej spokój zostanie przerwany. W całym domu na ogół było bardzo cicho, ponieważ był weekend i wszyscy spali, w tym jej mąż. Dlatego w błogiej ciszy spokojnie parzyła sobie wodę na kawę i nie przejmowała się dalszymi wydarzeniami tego dnia.

Poranek był dla niej jak inny wymiar, ponieważ mogła go spędzić w samotności. 

Jednak tego dnia coś go zakłóciło, mianowicie usłyszała głośny trzask w salonie, a później odgłos jakby coś upadło. 

Mama Jamesa biegiem ruszyła do pomieszczenia, kompletnie nie wiedząc, co się wydarzyło. Przez ułamek sekundy w głowie nawet miała Śmierciożerców, co było dosyć niedorzeczne.

- Na Boga! Syriuszu, dziecko! Czy już kompletnie straciłeś rozum?!- krzyczała, patrząc na chłopaka, który leżał na podłodze, ponieważ najwyraźniej potknął się o własny kufer.

- Panią też miło widzieć.- przywitał się chłopak.- Mam nadzieję, że James powiadomił o moim przybyciu?- zapytał, wstając z podłogi. 

- Powiadomił, ale mogłeś to zrobić mniej spektakularnie.- westchnęła, nie miała siły do tych dzieciaków.- Kawy?- zapytała, a Syriusz z chęcią przystał na propozycję.- Oszaleję kiedyś przez was.- westchnęła i razem z młodym Blackiem poszła w stronę kuchni.- Wszyscy śpią, więc musisz zadowolić się moim towarzystwem.

- Ależ to nie problem! Dodatkowo ja z chęcią obudzę później Jamesa.- powiedział, puszczając do kobiety oczko.

Pani Potter już od dawna wiedziała, że Syriusz będzie nastoletnim podrywaczem i nie myliła się co do tego. Była w stu procentach pewna, że chłopak miał powodzenie u młodych kobiet. Nie był on brzydki, wręcz przystojny, a jego charakter tylko mu sprzyjał. Dodatkowo w ostatnim czasie Black podłapał parę przydatnych ruchów, aby zainteresować sobą jakąś dziewczynę i weszły mu one w nawyk.

- A co z Kaysą?- zapytała.

- A Kaysę niech budzi James, bo ja nie mam zamiaru się narażać.- powiedział z uśmiechem. 

- Na szczęście nie będzie musiał, ty to zrobiłeś, robiąc taki hałas.- powiedziała dziewczyna, schodząc po schodach.- Dzień dobry.- przywitała się z kobietą, po czym podeszła do Syriusza i go przytuliła. Black z wielką przyjemnością oddał uścisk.

- Jak ja się za tobą stęskniłem.- powiedział i dalej nie wypuszczał jej z ramion.

- Widzieliśmy się wczoraj.- zaśmiała się razem z mamą Jamesa.- Właściwie co się stało, że jesteś aż tak szybko?

- Wytrzymanie z moją kuzynką okazało się znacznie cięższe niż myślałem. Zwłaszcza gdy zobaczyła mój pokój z plakatami mugolskimi i waszymi zdjęciami.- wyjaśnił.- Na całe szczęście wszyscy mnie uwielbiają i nie miałem problemu, aby znaleźć sobie tymczasowe miejsce zamieszkania.- zaśmiał się a wraz z nim Kaysa i pani Potter. 

- My może faktycznie pójdziemy obudzić Jamesa.- zaproponowała Kaysa i razem z Syriuszem, nie czekając na odpowiedź ze strony mamy okularnika, pobiegli na schody i przed drzwiami do pokoju przemienili się w ich formy animagiczne, po czym weszli do pomieszczenia i razem wskoczyli na łóżko niczego niespodziewającego się Pottera. 

- Znowu?!- krzyknął i strącił z siebie dwa stworzenia, które po chwili przemieniły się w ludzi. Jednak jego złość nie trwała długo, ponieważ szybko do tarła do niego informacja, że w pokoju jest ktoś jeszcze prócz Kaysy.- Łapa!- krzyknął i zeskoczył z łóżka, po czym przewracając przyjaciela, razem wylądowali na podłodze.

- Takiego przywitania się nie spodziewałem łosiu.- zaśmiał się Syriusz. 

- Jestem jeleniem! Jeleniem, pchlarzu!- krzyknął i uderzył go w ramię.

- Ej! Wypraszam sobie!- krzyknęła Kaysa i pomogła im wstać.- Ja też jestem stworzeniem psopodobnym.

- Czepiasz się.- zbył ją James.

- Ubierajcie się i idziemy nad jezioro, o którym wczoraj mówiłaś.- powiedział Syriusz, patrząc na 
Kaysę. Musiał przyznać szczerze, że dziewczyna w piżamie wyglądała bardzo dobrze, ponieważ pierwszy raz widział ją w ubraniu, które odsłaniało więcej ciała, niż zasłaniało, a był to dosyć pospolity strój, bo tylko krótkie spodenki i luźna bluzka na cieniutkich ramiączkach.

Chociaż dziesięć minut później Syriusz zmienił zdanie i stwierdził, że strój dziewczyny nad jezioro był znacznie lepszy. Miała na sobie niebieską spódniczkę wiązaną na boku i czarną przylegającą bluzkę na ramiączkach. W końcu pokazywała się jak prawdziwa dziewczyna, a nie w mundurku szkolnym jak wzorowa kujonka. Syriusz z podziwu aż zagwizdał na jej widok.

- Ale z ciebie laska.- powiedział i puścił jej oczko. Kaysa spojrzała na niego jak na wariata.- No co? Zazwyczaj widzę cię w mundurku, a wychodzi na to, że masz czym się pochwalić dziewczyno!- zaśmiał się, widząc załamane spojrzenie dziewczyny.

- Idziemy?- zapytał James.

Droga przez las nie była długa, ponieważ jeziorko było kawałek za domem Trust. W jednym miejscu był piasek, gdzie położyli koc, spomiędzy drzew akurat w to miejsce przebijało się słońce, co tworzyło magiczny klimat. Na jednym z dębów przywiązana była gruba lina, z której skakać można było do wody, a Syriusz postanowił ją wypróbować jako pierwszy, co skończyło się tak, że lina się zerwała.

- Chyba jesteś zbyt ciężki.- zaśmiała się Kaysa.

- Ja? Zbyt ciężki? To same mięśnie!- powiedział i aby zademonstrować, napiął mięśnie brzucha, ukazując lekki zarys sześciopaku, po czym pokazał jej jeszcze swoje bicepsy.- Pozycja pałkarza dużo daje.- powiedział, chociaż ku jego zdziwieniu, mięśnie nie zrobiły na Kaysie żadnego wrażenia.  

- A może weźmiemy miotły i sobie tutaj polatamy?- zapytał James z cwanym uśmiechem.

- Chcesz wracać?- jęknął Syriusz.

- Nie musimy.- powiedziała Kaysa, która już leżała na kocu i się opalała, z torby wyciągnęła różdżkę, zrobiła odpowiedni ruch i wypowiedziała zaklęcie, a już po chwili miotły Syriusza i Jamesa były przy niej.- I jeszcze... Reparo!- dodała, różdżką wskazując na linę, która zerwała się przez Blacka.- A teraz idźcie się bawić dzieci.- powiedziała z uśmiechem, na co obaj prychnęli, ale jednak polecieli nad wodę i tam ścigali się na miotłach, lub pokazywali sobie wzajemnie nowe manewry. 

Kaysa w tym czasie z torby wyciągnęła kawałek lusterka.

- Remus.- powiedziała cicho.- Jesteś?- zapytała, widząc, jak twarz chłopaka powoli formuje się w przedmiocie.

- Jestem i widzę, że chyba wybraliście się na jezioro.- powiedział z lekkim uśmiechem.

- Tak, chłopaki latają na miotłach, jestem ciekawa, który pierwszy wpadnie do wody.

- Obstawiam James.- powiedział, widząc, jak chłopak ćwiczy zwód Wrońskiego.- Z miotłą albo bez, ale wleci.- zaśmiał się a wraz z nim Kaysa.

- Nie mogę się doczekać, aż przyjedziesz. Potrzebuję chociaż jednej inteligentnej osoby do wymiany zdań, bo nie chcę ciągle męczyć mamy Jamesa.- powiedziała z lekkim uśmiechem.

- Już niedługo będę.- powiedział na pocieszenie.

Nie wiedzieli jednak, że jak już wszyscy przyjadą do Jamesa, powstanie jeden mały problem. Mianowicie, jeżeli wszyscy będą chcieli spać w jednym pokoju, to liczba łóżek będzie zbyt mała. W pokoju Pottera były aż trzy łóżka, ale osób będzie aż pięć i z tym problemem musieli się uporać.

Sprawdzony

Nie wiem, czy wcześniej to opublikowałam, ale ten rozdział miał być już dawno. I teraz nie wiem, co się stało, ale na komputerze i telefonie jest on nieopublikowany. Czytaliście to już?

AnimagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz