Rozdział 7

1.2K 68 7
                                    

Następnego dnia gdy Kaysa się obudziła Remusa już przy niej nie było. Nie było jej z tego powodu przykro, wręcz przeciwnie. Cały pokój miała dla siebie i swoich myśli. Odkąd wróciła do Hogwartu miała więcej na głowie niż przez te dwa ostatnie lata, podczas których jej największym zmartwieniem było zdobycie jedzenia. 

Teraz z każdej strony narażona była na Dumbledore'a i jego propozycje. Chciała być nieugięta i po wykonaniu swojego zadania zniknąć. Jednak po dłuższym zastanowieniu i głębszych domysłach doszła do wniosku, że od dłuższego czasu tańczy tak jak zagra jej Albus Dumbledore. Opuściła szkołę, ale on chciał aby wróciła i zrobiła to. Zmusił ją do powrotu pod pretekstem przysługi, którą mu obiecała. 

Myślała także o rozpoczęciu nauki w zamku. Nie chciała tego, ale otwierało to przed nią wiele nowych możliwości. Skoro i tak jest tu uwięziona na parę ładnych lat to dlaczego nie może z tego skorzystać? 

Stwierdziła, że przy najbliższej okazji musi porozmawiać z dyrektorem. Powinna dowiedzieć się co jej wolno, a czego nie. Nie po to aby stosować się do tego, tylko po to, aby wiedzieć przy jakich działaniach ma się bardziej kryć.

Tym czasem Remus Lupin siedział na końcówce drugiej lekcji. Razem z Peterem siedział w drugiej ławce pod ścianą, a za nimi siedzieli James z Syriuszem, którzy przez całą lekcję rozmawiali i opowiadali sobie żarty. Od czasu do czasu do rozmowy wciągali też Remusa a z nim przyłączał się Pettigrew.

Minus był jeden. McGonagall była bardziej spostrzegawcza niż profesor Binns z którym mieli pierwszą lekcję. Do tej pory dostali dwa ostrzeżenia i na tym się skończyło. 

Zostało zaledwie dziesięć minut lekcji gdy Syriusz i James na nowo rozpoczęli konwersację.

- Co mamy na następnej lekcji?- zapytał szeptem Black.

- Nie wiem. Zapytaj Remusa, on zna plan zajęć na pamięć.- odparł Potter.- I każdy szkolny podręcznik.- dodał po chwili na co on i Syriusz cicho się zaśmiali. Remus, który to usłyszał przewrócił tylko oczami.

Black rozglądnął się po klasie sprawdzając czy nauczycielka na nich nie patrzy. Na jego szczęście McGonagall odpowiadała na pytanie jakiejś rudowłosej dziewczyny z Gryffindoru. Syriusz nachylił się w stronę Remusa i Petera po czym zapytał:

- Remi, co mamy następne?- szczerze mówiąc nie bardzo go to obchodziło, ale nudziło mu się i musiał się czymś zająć. 

- Eliksiry.- mruknął notując coś na kartce. 

Lupin tuż po dzwonku chciał podejść do nauczycielki i zadać jej dręczące go pytanie odnośnie jego wilczycy. Pytanie dręczyło go od wczorajszego wieczora gdy profesorka zabrała ją do swojego gabinetu. Dlaczego? Chciała z nią porozmawiać? Z wilczycą? Przecież to zwierzę! Zwierzęta nie potrafią mówić. Przez to wydarzenie miał straszny mętlik w głowie.

- A później?- dopytywał

- Godzinna przerwa.- odparł bez namysłu.

- Lupin, Black!? Za mało wam po wczoraj!? Ile mam powtarzać, że na lekcji się nie rozmawia!?- krzyczała. Na ich szczęście zabił dzwon oznaczający koniec lekcji i początek przerwy.

- Poczekacie na mnie na korytarzu?- zapytał Remus swoich przyjaciół. Oni tylko skinęli głowami. Gdy klasa była pusta chłopak podszedł do nauczycielki. 

- O co chodzi panie Lupin?- zapytała już spokojniej. 

- Chciałem zapytać po co pani chciała spotkać się z Kaysą. Przecież to zwykły wilk i nie rozumiem co pani z nią robiła tak długo.- mruknął. Teraz, stojąc tu przed surową twarzą McGonagall nie był pewny czy zadanie jej tego pytania to był dobry pomysł.

- Widzisz Remusie, Kaysa nie jest zwykłym wilkiem. Ona rozumie wszystko tak dobrze jak człowiek. Jest jedyna w swoim rodzaju. Musiałam przekazać jej parę ważnych informacji odnośnie jej pobytu w szkole.- wytłumaczyła.- A jeżeli o nią chodzi, to zaprowadź ją proszę przed waszym szlabanem do profesora Dumbledore'a. A teraz uciekaj na lekcje.

Reszta lekcji minęła Remusowi i chłopakom w spokoju. Ponieważ był to pierwszy dzień, to nauczyciele zapoznawali ich z kryteriami i opowiadali co będą robić na poszczególnych zajęciach. 

Kaysie też dzień minął spokojnie. Podczas gdy chłopaki siedzieli w ławkach na lekcjach ona leżała na łóżku i w postaci wilka czytała sobie książkę, którą Remus zostawił na szafce nocnej. Gdy zbliżała się godzina końca lekcji wilczyca odłożyła książkę i leżała starając się nie myśleć. 

Lecz spokój wiecznie trwać nie może. Nadeszła godzina szlabanu. Z głośnym westchnięciem chłopaki zwlekli się z łóżek i ruszyli, jak na skazanie, w stronę drzwi. Kaysa, którą Remus wcześniej poinformował, że ona szlaban ma spędzić u profesora Dumbledore'a cicho warknęła i poszła za nimi. Pod portretem Grubej Damy przystanęli na chwilę.

- To ja idę zaprowadzić Kaysę.- powiedział Remus i już ruszył, lecz zatrzymał go głos Syriusza.

- Idziemy z tobą!

- No właśnie.- dodał cicho Peter.

- Solidarność musi być!- zakończył James. Młody Lupin cicho się zaśmiał, ale nie protestował. Odprowadzili wilczycę do gabinetu dyrektora, po czym udali się do gabinetu profesor McGonagall, która zbeształa ich za spóźnienie. Po krótkim wysłuchiwaniu jacy to oni są nieodpowiedzialni i bezmyślni zaczął się ich szlaban, który przywitali z ulgą. Nawet szlaban jest lepszy od wysłuchiwania krzyków Minerwy. Ich kara polegała na polerowaniu pucharów, bez użycia różdżek i bez rozmów. Różdżek nie używali, jednak nie mogli się powstrzymać od rozmowy na różne, mało ważne tematy. Co jakiś czas wybuchali śmiechem.

Zaś Kaysa w postaci wilczycy siedziała na krześle, naprzeciwko Dumbledore'a. Mężczyzna siedział przed nią i opierając brodę na splecionych dłoniach przyglądał się jej z zaciekawieniem. Nie był zrażony jej tokowi myślenia, czy zachowaniem. Wiedział, że kiedyś taka ważna i zbuntowana osoba może mu się przydać. Wiedział także, że prędzej czy później uda mu się ją przekonać do siebie i swoich postępowań. Jednak miał nadzieję, że zrobi to szybko, ponieważ nie chciał mieć w niej wroga.

- Więc...- zaczął powoli, prostując się.- Jak czujesz się w Hogwarcie?- zapytał. Odpowiedź nie nadeszła.- Gdybyś chciała o coś zapytać to pytaj, śmiało.- zachęcił. Musiał jakoś przerwać tą ciszę i zmusić ją do rozmowy. Jednak wilczyca była nieugięta. Postanowił więc poruszyć niewygodny i bolesny temat.- Ile lat w tym roku skończyłby twój brat?- zapytał szykując się na najgorsze. Był dorosłym, potężnym czarodziejem, jednak w takich przypadkach musiał okazywać dużo cierpliwości, spokoju i nie kłócić się z rozmówcą. Kaysa odmieniła się w dziewczynę i spojrzała pustymi oczami na Dumbledore'a.

- Dziewięć.- powiedziała bez krzty emocji. 

- Kayso, Axel nie chciałby abyś w taki sposób izolowała się od ludzi. Chciałby, abyś żyła jak normalna nastolatka.- ciągnął.

- Skąd możesz to wiedzieć? On umarł. Nie żyje. Zginął przeze mnie.- w tym momencie Albus zrozumiał, że poruszył właściwy, choć bolesny temat.

- Każdy ci tego życzy. 

Sprawdzony



AnimagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz