Rozdział 72

807 53 11
                                    

Kaysa i James do domu chłopaka dostali się za pomocą kominka w Dziurawym Kotle. 

- Moich rodziców jeszcze nie ma, dlatego z czystym sumieniem mogę pomóc ci rozpakowywać się w moim pokoju, a później wcisnąć im kit, że zapomniałem o naszym pokoju gościnnym.- powiedział chłopak gdy wylądowali w salonie. Kaysa zaśmiała się pod nosem. Potter pół podróży wręcz nalegał, aby dziewczyna mieszkała z nim w pokoju, ponieważ jego zdaniem tak będzie ciekawiej.

- Całą odpowiedzialność za to bierzesz na siebie.- powiedziała i ruszyła ze swoim bagażem za okularnikiem.- W ogóle to gratuluję zaproszenia tutaj Lily.

- Bałem się, że ona się nie zgodzi.- mruknął.

- Ale się zgodziła. Teraz tylko musisz obmyślić plan co zrobić aby ją uszczęśliwić w te wakacje.- powiedziała. Szczerze była zadowolona, że w domu Potterów będzie jeszcze jakaś dziewczyna prócz jej samej.

- Aktualnie to zajmijmy się pierwszymi tygodniami, gdzie będziesz tylko ty i ja.- James znacząco poruszył brwiami, przez co Kaysa ponownie się zaśmiała.- To będą twoje najlepsze wakacje w życiu!- zapowiedział Potter.

Kaysa miała szczerą nadzieję, że tak właśnie będzie, niestety szykowało jej się wiele spraw, które musiała zrobić tak, aby żaden z chłopaków się nie dowiedział. Na szczęście z Doliy Godryka miała bardzo blisko do swojego domu i jednocześnie do Ministerstwa Magii. Dodatkowo pomagał jej fakt, że w każdej chwili może chociaż na chwilę wrócić do Hogwartu. Mówiąc krótko, nic jej nie ograniczało. A tym bardziej nie była narażona na czujne spojrzenie Dumbledore'a, który zapewne przyglądałby się jej na każdym kroku.

- To jakie plany na dzisiaj?- zapytała.

- Ukradniemy mamie cisto, bo znając życie zrobiła jabłecznik, a później schowamy się w pokoju i przez nasze lusterka połączymy się z Remusem i Syriuszem. Swoją drogą jak myślisz kiedy Syriusz przybędzie?- zapytał. Żadne z nich nie wiedziało tak naprawdę jak potoczą się sprawy w domu Syriusza. 

Nagle usłyszeli, że drzwi  na dole się otwierają, a później krzyk pani Potter.

- James jesteś już?!- zapytała.

- I nie udało nam się ukraść placka.- jęknął.- Tak mamo! Już idziemy!- krzyknął i razem z Kaysą zszedł na dół.

- Dzień dobry.- przywitała się dziewczyna.- Chciałam pani bardzo podziękować za przygarnięcie mnie na wakacje.- dodała z ciepłym uśmiechem skierowanym do mamy Jamesa.

- Ależ nie ma problemu.- powiedziała kierując się do kuchni.- Ojciec wróci w nocy. Ministerstwo go potrzebowało.- powiedziała.

- Mamo...- zaczął niepewnie James.- Nie będziesz miała nic przeciwko aby na wakacje przyjechała do mnie jeszcze jedna osoba?- zapytał.- Lily Evans. Koleżanka ze szkoły.- dodał.

Euphmia nie potrzebowała nawet minuty aby dostrzec ,,to coś" w oczach swojego syna. Bardzo szybko wywnioskowała, że wspomniana Lily Evans mu się podobała. Zresztą już nie raz o niej słyszała. Zazwyczaj w tych samych okolicznościach, gdy James rozmawiał z lusterkiem.

- I tak zawsze mam tutaj zgraję twoich znajomych, jeden więcej czy mniej nie robi mi różnicy.- powiedziała z uśmiechem. Z lodówki wyciągnęła cisto i nałożyła po kawałku na trzy talerze, z czego dwa podała Jamesowi i Kaysie.

- My już pójdziemy do pokoju.- powiedział chłopak.

- Gdzie Kaysa śpi?- zapytała jego mama. Znała już odpowiedź, od początku wiedziała, że jej syn zrobi taki numer. Przecież była jego matką, znała go na wylot.

- No mamo przecież wiesz.- powiedział z uśmiechem niewiniątka po czym pociągnął Kaysę i uciekł do pokoju.

Tam tak jak zapowiedział, połączyli się z Syriuszem i Remusem przez swoje lusterka dwukierunkowe. W ten sposób mogli wszyscy ze sobą rozmawiać i nawet od czasu do czasu się pośmiać. Co prawda nie było tak samo jak przy realnej rozmowie, ale lepsze to niż nic.

- W najbliższych dniach się pojawię.- zapowiedział Syriusz.- W domu rozpętała się prawdziwa wojna, ponieważ przyjechała na parę dni moja zdziczała kuzyneczka i rozpowiada coś o jakimś palancie, który chce wytępić mugoli.- powiedział przewracając oczami.- Rodzice są niesamowicie dumni, że Bella chce się do niego dołączyć i nawet namawiają Regulusa, a on z uśmiechem zgadza się na wszystko.

Kaysa, choć nie dała tego po sobie poznać, była nieźle przerażona. To znaczyło, że Voldemort zaczął zbierać swoich popleczników, co z kolei oznaczało, że wojna zbliżała się niemiłosiernie szybko.

- Syriuszu, to  chyba nie jest pierwszy lepszy palant z manią krwi.- zaczął niepewnie Remus.- W Londynie doszło już do paru niewyjaśnionych morderstw. Prawdopodobnie wszystkie te zbrodnie były dokonane poprzez Avadę.

- Żartujesz?- zapytał James. Kaysa sama chciała wierzyć, że to żart. Jednak po tym co się dowiedziała, postanowiła, że w najbliższym czasie pojawi się w Hogwarcie aby porozmawiać z Dumbledorem. Musiała się dowiedzieć, czy on jej tego nie powiedział specjalnie, czy może po prostu on sam o tym nie wiedział.

- Chciałbym. Boję się aktualnie o moją mamę. Ona jest mugolką, a to znaczy, że jest na celowniku.- powiedział szczerze zmartwiony Lupin.

- Nie martw się Remi, nic jej nie będzie. Twój ojciec jest przecież czarodziejem, obroni ją.- Trust uśmiechnęła się pokrzepiająco.  

- Mam nadzieję, bo zaczynam się serio martwić. To co się dzieje powoli robi się niebezpieczne i nie zwiastuje nic dobrego.

- A tak z ciekawszych rzeczy... Co planujecie robić przez te parę najbliższych dni?- zapytał Syriusz, aby rozluźnić atmosferę.

- Mam w planach pokazać Jamesowi małe jeziorko w lesie.- powiedziała z uśmiechem Kaysa.

- Co?- zapytał Potter. Dziewczyna nic mu o tym nie mówiła, ale szczerze go teraz zainteresowała.

- Jak jutro będzie ładna pogoda to się przebiegniemy.- powiedziała puszczając mu oczko, przez co James zrozumiał, że chodzi jej o bieg w postaci animagicznej.

- A później będziemy przesiadywać w ogrodzie i może polatamy na miotłach.- powiedział okularnik.

- Kaysa lata?- zapytał szczerze zdziwiony Syriusz. Jeszcze nigdy nie widział i nie słyszał o tym aby dziewczyna latała lub chociaż, mówiła aby lubiła latać.

- Raczej się do tego nie nadaję. Popatrzę jak on lata.- powiedziała. Nie nadawała się do latania. Właściwie to nawet nigdy nie latała. Wolała pewnie stąpać po ziemi.

- Nauczę cię.- zaproponował James.- Ale ogólnie to będziemy czekać na wasz przyjazd. No i oczywiście na przyjazd Lily. Mam nadzieję, że jej się u mnie spodoba.

- Właśnie James, gdyby nie ta cała akcja ze Smarkiem, to twoje relacje z Evans dalej byłyby takie jak przedtem.- przypomniał mu Syriusz.- Więc wychodzi na to, że dobrze zrobiłeś.- dodał po chwili.

- Radzę wam nie poruszać tego tematu, bo ja nadal jestem na was zła.- warknęła Kaysa.

- Mogłaś pozwolić nam to załatwić.- prychnął Syriusz.- Dalibyśmy sobie radę.

- Tak, zwłaszcza wtedy gdy Snape zaczął rzucać zaklęcia czarnomagiczne.- powiedziała sarkastycznie dziewczyna.- Nawet nie zdajecie sobie sprawy co to były za klątwy.

- Co tylko nas uświadamia, że jesteś niezwykłą czarownicą.- powiedział Remus aby załagodzić sytuację. Chociaż jeżeli miał być szczery, to tak właśnie myślał.- Może pokazałabyś nam w tym roku swój dom?- zaproponował.- Jeżeli nie jest to dla ciebie zbyt trudne, bo wszyscy wiemy co tam się wydarzyło.- dodał.

Przez chwilę w pokoju zapanowała cisza, podczas której Kaysa zastanawiała się nad propozycją Remusa.

- Zgoda, ale dopiero jak pojawi się Lilka.

Sprawdzone

Zabieram się i zabrać się nie mogę, za nową książkę. No ale wkrótce ją opublikuję, albo chociaż pierwszy rozdział.  


AnimagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz