Rozdział 51

874 56 5
                                    

Ostatnia pełnia w tym roku nie zapowiadała się zbyt dobrze.  Remus od samego rana był poddenerwowany, co szybko wyłapała Kaysa i jego przyjaciele. Każdy z nich się martwił o Lupina, a Syriusz dodatkowo martwił się o Kaysę, która jak zawsze miała mu towarzyszyć.

Nie licząc pełni, każdy z nich dodatkowo zamartwiał się zakończeniem roku. Już za trzy dni oficjalnie mieli zakończyć swój czwarty rok nauki w Hogwarcie, a świat poza szkołą zaczął robić się bardzo niebezpieczny. Morderstwo Chefsiby Smith zapoczątkowało całą serię zaginięć i tajemniczych śmierci. Po szkole zaczęły krążyć plotki o jakimś stowarzyszeniu. Interesowali się nim przede wszystkim Ślizgoni.

Trzeba też przyznać, że sam Dumbledore interesował się owymi atakami, co zauważyła Kaysa i lekko ją to zaniepokoiło. W tym roku także miała zostać na wakacje w Hogwarcie na prośbę dyrektora. Miała dziwne wrażenie, że Albus miał poważne plany na te dwa miesiące, a ona ponownie będzie musiała mu pomóc. Nie podobało jej się to ani trochę.

Nie minęło dużo czas, a na dworze zaczynało się ściemniać. James, Syriusz i Peter poszli odprowadzić Kaysę i Remusa do Bijącej Wierzby. 

- Gdyby coś się działo, uciekaj.- powiedział Lupin do wilczycy.

- Przybiegnij wtedy po nas.- powiedział twardo James.- I tak nie będziemy spać. 

Remus nawet tego nie skomentował, nie miał na to siły. Wraz z wilczycą ruszył w stronę tajnego tunelu, który prowadził do Wrzeszczącej Chaty.

Nie minęło nawet piętnaście minut, a rozpoczęła się przemiana. Wyjątkowo bolesna, gorsza niż zazwyczaj. W tamtej chwili w głowie Kaysy zapaliła się czerwona lampka, która krzyczała ,,Uważaj!". Wilkołak na początku stał nieruchomo, więc wilczyca także nic nie robiła. Jak się po chwili okazało, była to zła decyzja. 

Wilkołak bez ostrzeżenia rzucił się na nią z zębami i pazurami, a ona nie miała jak się bronić. W tamtej chwili, szarpiąc się z dzikim stworzeniem, zrozumiała, że bez różdżki jest bezbronna. To różdżka dawała jej zawsze poczucie bezpieczeństwa i znaczną przewagę nad przeciwnikiem. Niestety w postaci animagicznej nie mogła jej używać. 

Kaysa szybko zrozumiała, że nie ma szans i musi uciekać, tak jak mówił jej Remus. Jedyną drogą ucieczki były drzwi przez które chwilę temu wchodziła, ale ciężko było uciec, gdy była nieustannie atakowana i raniona. Czuła jak krew jej leci z górnej części łapy, gdzie wilkołak wbił jej pazury. Nie potrafiła odeprzeć wszystkich ataków zwierzęcia, ponieważ było od nie większe o trzy razy i po chwili już nawet nie wiedziała z której strony atak nadchodzi. 

Sekundę później Kaysa z impetem uderzyła o drewnianą ścianę tuż obok drzwi. Siła uderzenia oszołomiła ją tak bardzo, że przemieniła się w dziewczynę. Na całe szczęście droga ucieczki była już możliwa, wystarczyły tylko dwa kroki i zamknięcie drzwi. Utykając na jedną nogę udało jej się wydostać z pokoju walki. Ruchem ręki przywołała najbliższą szafkę i zastawiła drzwi, po czym tak szybko jak mogła zaczęła uciekać w stronę tunelu, a następnie do Hogwartu.

Z bezsilności chciało jej się płakać i jednocześnie z bólu mdleć. Cała głowa promieniowała jej niewyobrażalnym bólem, z ramienia, które uciskała, przez palce wylewała się krew. Na jej szczęście Skrzydło Szpitalne do którego planowała dotrzeć, było na parterze, a pielęgniarka słysząc otwierane drzwi, wręcz przybiegła jakby się paliło.

- Potrzebuję pomocy.- wyszeptała Kaysa. Pani Pomfrey bez słowa pomogła jej się dostać na najbliższe łóżko i od razu się nią zajęła.- Niech pani nie mówi Dumbledore'owi.- powiedziała gdy kobieta zaczynała bandażować jej ramię, które wcześniej pokropiła dyptamem. 

AnimagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz