Godzinę przed wyjazdem z Hogwartu, Syriusz przyszedł pożegnać się z Kaysą, która w dalszym ciągu leżała w Skrzydle Szpitalnym.
Pierwsze co dziewczyna zauważyła po przyjściu Blacka, to jego zadziwiająco dobry humor. Zazwyczaj Syriusz nie był zadowolony z powrotu do domu, więc czym różnił się ostatni dzień czwartego roku nauki w Hogwarcie?
- Coś się stało?- zapytała zdziwiona, gdy chłopak z wielkim uśmiechem usiadł na krześle obok jej łóżka.
- Oj stało się...- powiedział z jeszcze większym uśmiechem.- Nie wracam do domu na wakacje. Wujek mnie przygarnął na te dwa miesiące!- krzyknął szczęśliwy. Kaysa usiadła na łóżku i z lekkim uśmiechem spojrzała na czarnowłosego.
- Ten normalny?- dopytywała. Cieszyła się, że chłopak w końcu normalnie spędzi wakacje. Niestety ona nie miała tego szczęścia. Ponownie zostawała w Hogwarcie, chociaż niechętnie musiała przyznać, że intrygowało to ją. Była ciekawa co Dumbledore znowu wymyślił.
- Tak, mieszka w tym małym miasteczku obok Londynu, Lewes.- powiedział. Nie mógł przestać się uśmiechać. I chociaż robił to codziennie, to ten uśmiech był jakiś taki szczególny. Wyrażał prawdziwe szczęście.
- Szczęśliwych wakacji Syriuszu.- powiedziała Kaysa przytulając lekko chłopaka.
- I wzajemnie.- Black oddał uścisk, po czym wrócił do swoich przyjaciół i razem udali się do Hogsmeade, skąd mieli wyruszyć w podróż pociągiem do Londynu.
Jeszcze tego samego dnia Kaysa mogła wyjść ze skrzydła. Niestety nie mogła długo nacieszyć się wolnością, ponieważ w drodze do pokoju wspólnego Gryfonów wpadła na profesor McGonagall, która niezwłocznie miała ją zaprowadzić do gabinetu dyrektora.
- Przecież nic nie zrobiłam.- jęknęła Kaysa. Profesorka spojrzała na nią z lekkim uśmiechem.
- Profesor Dumbledore ma do ciebie właściwie dwie sprawy. Na sam początek będzie chciał wiedzieć co stało się ostatniej pełni, a później to on ci opowie o drugiej sprawie, ponieważ ja nie jestem do tego upoważniona.- powiedziała. Ostatnie zdanie wypowiedziane przez kobietę dało dziewczynie do myślenia. Sprawa, o której sama McGonagall nie mogła jej powiedzieć. Brzmiało to poważnie. Jednak wszyscy wiedzieli, że Kaysa do rzeczy poważnych ma taki sam stosunek jak do rzeczy niepoważnych. Ona sama decydowała co ją interesuje najbardziej, a to co ją nie interesowało odkładała do kąta i o tym nie myślała.
Sam Albus Dumbledore strasznie się niecierpliwił oczekując na swoją przyjaciółkę z pracy i Kaysę Trust. Mężczyzna był niepewny i zestresowany, co rzadko mu się zdarzało. Ale chciał już powoli wprowadzić dziewczynę w sprawy nad którymi pracował od jakiegoś czasu. Właściwie nie mógł dłużej czekać, potrzebował jej. Bardzo.
Kaysa do gabinetu weszła wraz z towarzyszącą jej profesorką transmutacji. Od razu została poproszona o sprawozdanie z ostatniej pełni więc zaczęła opowiadać co się tam stało.
W tym samym czasie Hogwart Express dojeżdżał do Londynu.
- Kolejne wakacje bez Kaysy.- mruknął smutno Remus.
- Przecież się zobaczycie.- próbował pocieszyć przyjaciela Peter.
- Dwa razy. Przez dwa miesiące zobaczymy się dwa razy. Może na godzinę, gdy będę świadomy.- warknął.- Boję się, że gdy skończymy szkołę, będę musiał się z nią pożegnać już na zawsze.- dodał. W oczach jego widać było smutek i żal. Syriusz bardzo mu współczuł, bo wiedział, że wilczyca zniknie znacznie wcześniej. Patrząc na przyjaciela miał ochotę wyznać mu całą prawdę. Tu i teraz. Ale przecież obiecał jej, że nic nie powie.
- Jak się z tym czujesz? Z myślą, że prawdopodobnie w końcu się rozstaniecie?- zapytał James.
- Źle. Bardzo źle. Przywiązałem się do niej, jest dla mnie jak przyjaciółka.- wyjawił. To przelało czarę goryczy. Syriusz przysiągł sobie, że zrobi wszystko, aby dziewczyna została z nimi w Hogwarcie. Choćby miał zmusić samego Merlina do powstania z grobu i zatańczenia macareny przed Dumbledorem w samych bokserkach. Musiał zrobić wszystko aby Remus był szczęśliwy, ponieważ był on najmilszą i najbardziej pomocną osobą jaką w życiu poznał. A wycierpiał znacznie więcej niż niejeden dorosły człowiek. Znał jeszcze jedną osobę, która w życiu dużo wycierpiała i potrzebowała szczęścia. Była nią sama Kaysa.
Trust w tym czasie skończyła opowiadać o ostatniej pełni Remusa. Jak się jednak okazało, Dumbledore miał ważniejszą rzecz do powiedzenia.
- Pomyślę co z tym zrobić, ale aktualnie chciałbym z tobą porozmawiać na inny temat.- powiedział. Był zadziwiająco poważny, nie uśmiechał się. McGonagall, która stała za nim także była poważna, a Kaysa widząc ich miała ochotę się zaśmiać.- Pewnie zauważyłaś ostatnie zabójstwa, zniknięcia i inne tego typu sytuacje.
- Owszem, zaczęło się od tej Chefsiby Smith. Ale co to ma wspólnego ze mną? Siedzę cały czas w Hogwarcie i jestem obserwowana, nikogo nie zabiłam.- powiedziała.- Nie żebym była zdolna do morderstwa.- zaśmiała się kpiąco. Albus nie mógł zmusić dziewczyny do tego aby była poważna tak jak nakazywała sytuacja. Musiał jednak już w tej chwili przedstawić jej swoje plany.
- Kayso, powiem krótko. Chciałbym abyś dołączyła do Zakonu Feniksa. Zbliżają się bardzo niebezpieczne czasy, potrzebujemy sojuszników...
- Nie.- warknęła zła. Nie chciała pomagać Dumbledorowi dłużej niż było to konieczne. I mało ją obchodziło czym ten cały Zakon w ogóle jest.- Huncowoci lada moment nauczą się animagii i znikam. Kończę z Hogwartem i ze sprawami wielkiego Albusa Dumbledore'a i całego świata magicznego.
- Kayso, chociaż nas wysłuchaj.- mruknęła McGonagall, ona od początku wiedziała jak ta rozmowa będzie wyglądała. Może i Trust zmieniła się przez te cztery lata, ale dalej miała swoje zdanie na większość spraw i dalej nie chciała mieć nic wspólnego ze światem magicznym i z Hogwartem. Za bardzo została skrzywdzona przez tę społeczność.
- Musisz wiedzieć czym jest Zakon Feniksa. Stworzyłem go dosyć niedawno, trochę przed serią tych nieszczęsnych ataków. Zakon walczy z Voldemortem, który stoi za tymi atakami.- wyjaśnił spokojnie Albus. Jednak coś się Kaysie nie zgadzało.
- Kim jest Voldemort?- zapytała. Pomimo niechęci do wstąpienia w szeregi Zakonu, była ciekawa, chociaż nie chciała tego okazywać.
- Kiedyś znany jako Tom Riddle, próbuje zmienić świat. Znasz poglądy Salazara Slytherina?- zapytał, na co dziewczyna skinęła głową. Jak mogłaby nie znać? W historii czarnej magii ten człowiek był potęgą.
- Próbuje oczyścić świat z mugoli i mugolaków.- podsunęła Kaysa. Łatwo było się domyślić. Profesor McGonagall przytaknęła jej głową.- Rozumiem ideę Zakonu Feniksa. Nie rozumiem po co wam ja. Jestem czternastoletnim dzieciakiem, który nawet nie chodzi do szkoły.
- Masz znacznie więcej wiedzy na niektóre tematy niż twoi rówieśnicy. Czasami nawet mnie potrafisz zaskoczyć, a twoja umiejętność animagii tylko działa na twoją korzyść. Potrzebujemy też twojej znajomości w dziedzinie czarnej magii, ale o tym opowiem, jeżeli dołączysz.- zaproponował dyrektor.
- Już powiedziałam, zdania nie zmienię.- warknęła.
- Kayso, pokonanie Voldemorta wiąże się z ocaleniem całego świata magicznego. Voldemort to ktoś na wzór Grindelwalda.- to nazwisko dało młodej Trust do myślenia.
- Co mnie obchodzi ratowanie świata, którym gardzę? Ale załóżmy, że dołączyłam do Zakonu co musiałabym robić?- zapytała niechętnie.
- Na sam początek mam dla ciebie zadanie, musisz jednak wiedzieć, że ufam ci i jeżeli stracisz moje zaufanie to będziesz miała poważne kłopoty.- ostrzegł ją.
-Słucham więc...
Sprawdzone
Taka mała niespodzianka. Rozdział wstawiam wcześniej, ponieważ komuś coś obiecałam. Jednak zaznaczam, że nie będzie rozdziału w poniedziałek!
![](https://img.wattpad.com/cover/181537725-288-k900486.jpg)
CZYTASZ
Animag
FanfictionOpowieść o początku dwóch ważnych osób, które zapoznały się przez niespłacony dług. Remus Lupin wraz z towarzyszką wyruszają na jego pierwszy rok w Hogwarcie. Lupin poznaje nowych przyjaciół, przez co jego życie automatycznie zmienia się na lepsze...