Rozdział 4

1.4K 82 5
                                    

Tuż po uczcie powitalnej prefekci odprowadzili uczniów do pokojów wspólnych. Remus się bardzo niepokoił, co szybko zauważyli jego towarzysze. 

- Co się dzieje Remi?- zapytał James. Odkąd tylko się poznali, przez cały czas okularnik miał bardzo dobry humor, którym zarażał innych. Wilkołak przeczuwał, że w takim stanie Potter będzie chodził przez znaczną część ich pobytu w Hogarcie.

- Kaysa miała na mnie czekać pod drzwiami Wielkiej Sali.- wyjaśnił.- Nie ma jej.- mruknął pod nosem, co i tak James i Syriusz usłyszeli. 

Stali właśnie pod obrazem Grubej Damy. Prefekt tłumaczył im jakie jest hasło. Hasło było dosyć proste i powiązane z Gryffindorem- męstwo i odwaga.

- Może czeka na ciebie przed wejściem do Pokoju Wspólnego?- zapytał Syriusz pokazując palcem w lewy róg obrazu, pod którym siedziała wilczyca. Ona zaś, gdy tylko zobaczyła Remusa, to wstała z ziemi i podbiegła do niego. Chłopak kucnął i pogłaskał ją po łbie. 

Ciąg uczniów ruszył do przodu. Powoli wchodzili do Pokoju Wspólnego, który cały był w czerwono-złotych barwach. Urządzony dosyć przytulnie co bardzo spodobało się Remusowi. Chłopak już wiedział, że spędzi w tym pomieszczeniu wiele czasu. 

 Prefekt zatrzymał się na środku pokoju. Wszyscy go okrążyli i słuchali co ma do powiedzenia. 

- Wszyscy już są? Wasze kufry czekają w waszych dormitoriach. Nad drzwiami są tabliczki z  nazwiskami. Tam gdzie wasze nazwisko, tam wasz pokój. Dziewczęta na lewo, a chłopcy na prawo.- powiedział i poszedł do grupki chłopaków śmiejących się w kącie. 

- To co? Idziemy?- zapytał radośnie Syriusz. Nie czekając na odpowiedź ruszył do przodu, a reszta podążała tuż za nim. 

Chłopaki rozmawiali i śmiali się z najmniejszych rzeczy. Kaysa także się śmiała, tyle że w duchu, i z nich samych. Wilczyca jako jedyna zauważyła, że chłopaki już dawno minęli swoje dormitorium. Jednak już po jakiejś chwili Remus spostrzegł pewną rzecz.

- Chłopaki?- zaczął niepewnie.- Czy my nie ominęliśmy naszego pokoju? Tutaj mieszkają trzecioklasiści.- zauważył. Kaysa postanowiła to przerwać i pociągnęła lekko nogawkę Remusa w drogę powrotną.

- Za Kaysą!- krzyknął roześmiany James. 

Po krótkiej podróży wilczyca stanęła pod drzwiami nad którymi była tabliczka z nazwiskami chłopaków. Okazało się bowiem, że Lupin dzielił pokój ze swoimi kompanami. Powoli weszli do pokoju. Stanęli na środku oceniając w głowie wystrój dormitorium. W całym pokoju przeważał kolor czerwony. Po prawej stronie były drzwi, zapewne prowadzące do łazienki. W całym pomieszczeniu było zaledwie jedno okno, obok którego stały dwa łóżka (jedno po prawej, drugie po lewej). Były razem cztery łóżka, co oznaczało, że ostatni współlokator jeszcze nie dotarł.

- Biorę łóżko przy oknie!- krzyknął Syriusz wybudzając pozostałą dwójkę z transu. 

- Ja też!- krzyknął James i tak jak Black rzucił się na materac. Remus zaśmiał się cicho. Kaysa wskoczyła na łóżko po drugiej stronie Syriusza, co oznaczało, że Remus także ma wybrane posłanie. 

- Śpi z tobą?- zapytał James, głową wskazując na wilczycę.

- Przeważnie leży koło moich nóg. Nie lubi spać na podłodze.- wyjaśnił Lupin. Cała trójka przebrała się w pidżamy i położyła do łóżek. Remus drapał wilczycę za niebieskim uchem i rozmawiał z chłopakami o jutrzejszym dniu. Po dosyć krótkim czasie do pokoju zawitał ostatni chłopak.

- Cześć jestem Peter.- przywitał się nieśmiało. Cała trójka spojrzała na niego uważnie.

Peter był chłopakiem dość niskim i pulchnym. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak taka cicha myszka przechodząca obok śpiącego kota. Był także małomówny, o czym Remus dowiedział się tuż po tym ja Peter, przebrany już w pidżamę, położył się do ostatniego wolnego łóżka. On i chłopaki rozmawiali a nowy chłopak nawet nie próbował się dołączyć. Jak zadawali mu pytania to odpowiadał najkrócej jak tylko dał radę. 

Chłopaki rozmawiali przez pół nocy, Kaysa nie była zadowolona z tego powodu. Chciała aby oni szybko zasnęli, ponieważ musiała iść do Dumbledore'a na rozmowę. Los jednak nigdy jej nie sprzyjał i do dziś nie sprzyja. Cała czwórka zasnęła dopiero po trzeciej w nocy. Gdy miała stuprocentową pewność, że zapadli w sen, wyszła z pokoju. 

Po cichu przemierzała korytarze zamku uważając na nauczycieli i prefektów. Zatrzymała się pod posągiem chimery, który patrzał na nią kamiennymi oczami. Wilczyca rozejrzała się, czy nikogo nie ma w pobliżu i przemieniła się w jedenastoletnią dziewczynę.

- Cukrowe pióra.- wypowiedziała hasło. Posąg chimery ukazał wąskie schody, na które dziewczyna szybko weszła. Na końcu schodów były duże drzwi zrobione z ciemnego drewna. Zapukała w nie lekko, po czym nie czekając na pozwolenie weszła do środka.

- Chciał mnie pan widzieć.- powiedziała twardo, patrząc na staruszka siedzącego za dużym biurkiem. 

- Owszem. Usiądź proszę.- Dyrektor wskazał jej fotel naprzeciw niego samego. Jednak widząc, że dziewczyna dalej stoi w miejscu, stwierdził, że nie ma sensu nalegania i kontynuował.- Jak minęła podróż? Czy pan Lupin poznał jakiś kolegów? Były jakieś komplikacje?- zapytał dalej próbując być miłym. Postawa dziewczyn jednak bardzo mu to utrudniała. 

- Podróż minęła spokojnie. Tak, James Potter i Syriusz Black. Nie, nie było żadnych komplikacji.- powiedziała najszybciej jak mogła.- Coś jeszcze?- zapytała chamsko.

- Tak.- staruszek westchnął. Wiedział, że współpraca z dziewczyną nie będzie łatwa, ale nie sądził, że aż tak.- Przed najbliższą pełnią przejdź się do Bijącej Wierzby i zapoznaj się z przejściem do Wrzeszczącej Chaty. Właśnie tam Remus może przechodzić swoje przemiany. Pamiętaj też, że Wierzbę można unieruchomić dotykając jej konara. I czekam na comiesięczne raporty.- poinstruował ją.

Dziewczyna skinęła tylko głową i wyszła trzaskając drzwiami. Tuż po tym przemieniła się w wilka i wróciła do dormitorium, gdzie położyła się wzdłuż nóg Remusa. 

Wilczyca przez bardzo długi czas nie mogła zmrużyć oka. Nawiedzały ją przykre wspomnienia związane z zamkiem. 

Gdy dzisiaj przemierzała puste korytarze Hogwartu przypomniała sobie pusty dwór. Cała posiadłość, w której mieszkała przez zaledwie trzy dni, gdy nikogo nie było. Puste pokoje, korytarze, kuchnia, salon. 

Salon. To było miejsce gdzie zazwyczaj siadała z młodszym braciszkiem na kolanach i bawili się przed kominkiem w ,,łapki". 

Robiła wszystko co mogła, aby miał spokojne życie. Nie chciała, żeby ojciec wmieszał go w bagno w którym sam tkwił. 

Samo wspomnienie brata przywoływało do jej oczu łzy. Umarł tak młodo z jej winy. Cała rodzina zginęła właśnie przez nią, a ona do dzisiaj nie mogła się z tym pogodzić.

Spojrzała na spokojną twarz Lupina. Jedyny plus w zadaniu od Dumbledore'a to, że mogła choć minimalnie odciągnąć od siebie złe wspomnienia. To właśnie przy Remusie poczuła to, czego nigdy dotąd nie zaznała. Spokój. Nie musiała się martwić o wszystko tak jak kiedyś. Na dodatek Remus był chłopakiem o którym kiedyś marzyła. Spokojny, opanowany, czytający książki, miły i z dobrymi manierami. 

Kiedyś tylko to marzenie nie pozwoliło jej oszaleć. Myślała, że znajdzie takiego chłopaka, zabierze brata i razem uciekną do pięknego zamku, w którym będą mieszkać. Ale to były tylko marzenia głupiutkiej ośmiolatki. 

Teraz w połowie się spełniły. Znalazła tego chłopaka, są w zamku. Ale brata od rodziców nie udało jej się uratować.  

Sprawdzone

AnimagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz