Rozdział 56

889 50 19
                                    

- Expecto Patronum!- krzyknął auror, a z jego różdżki wydobyła się biała energia, która przybrała kształt orła. Zwierze krążyło pod sufitem gabinetu Dumbledore'a.

- Mamy godzinę do zakończenia kolacji.- powiedziała zmęczona dziewczyna. Od tygodnia ćwiczyła razem z Alastorem nad nową formą komunikacji. Niestety ich praca nie przyniosła do tej pory żadnych rezultatów.

- Przecież to nie musi być nic związanego z patronusem.- powiedział ciężko auror. Już chciał zakończyć zaklęcie, gdy nagle Kaysa krzyknęła.

- Skieruj go na mnie!- Alastor warknął pod nosem, ale wykonał polecenie dziewczyny. Trust przyglądała się patronusowi przez chwilę i intensywnie myślała nad zaklęciem które, pomoże dostarczyć głos. 

Do głowy przyszedł jej pewien pomysł, więc szybko zapisała zaklęcie na kartce i schowała ją do kieszeni.

- Umiesz kierować patronusem nie ruszając różdżką?- zapytała dziewczyna po chwili namysłu. 

- Nie próbowałem.- przyznał szczerze. Kaysa westchnęła tylko rozdrażniona. Praca z Moodym była cięższa niż przypuszczała. Irytowało ją to, że mężczyzna nie posiadał ani grama wyobraźni.

- Dużo łatwiej by było gdybym potrafiła wyczarować tego przeklętego strażnika! Wiedziałabym na czym polegają bariery, co mi przeszkadza, a ty nic nie mówisz! Mogłabym też ćwiczyć sama, a nie raz dziennie podczas kolacji!- krzyczała zła. To zadanie ją dobijało. Miała świetny pomysł, ale realizacja okazywała się trudniejsza niż przypuszczała.

- Przeniesienie patronusa różdżką nie jest trudne, on podąża za twoim ruchem. Nie wiem jak miałbym to zrobić inaczej.- powiedział sfrustrowany. Towarzystwo Trust uświadomiło go jak mało umie, jaki jest niedoświadczony i jak wiele musi się jeszcze nauczyć. Jako auror musiał posiadać dużą wiedzę magiczną, ale miał wrażenie, że ta dziewczyna ma jeszcze większą. Było to wręcz nie do pomyślenia, ponieważ miała ona piętnaście lat!

- Spróbuj to sobie wyobrazić jak przy zaklęciu Accio.- powiedziała po chwili namysłu.- Wyobraź sobie, że ten orzeł leci do tamtego okna.- dłonią wskazała okno za biurem dyrektora. Auror bez słowa wykonał zadanie i wyszło mu na ocenę celującą.- Wystarczy tylko trochę rozszerzyć pole widzenia, połączyć dwa zaklęcia, nie patrzeć na to tak jak w szkole uczyli.- powiedziała z uśmiechem. To była jej specjalność, nie chodziła do szkoły dlatego nie miała problemu z takimi rzeczami. A niestety prawda jest taka, że szkoła zabija kreatywność.

- A gdyby zaklęcie patronusa połączyć z zaklęciem Sonorus?- zapytał Alastor. 

- To jest genialne!- powiedziała, po czym spojrzała na zegarek.- Pomyślę o tym i jutro to przećwiczymy. Może do końca miesiąca uda nam się to skończyć.- powiedziała szczerze zadowolona.

-Właściwie, to gdybyś chciała mógłbym nauczyć cię zaklęcia patronusa.- zaproponował Alastor. Ostatni tydzień wiele go nauczył i praca z dziewczyną nie była taka zła jak przypuszczał.

- Znam teorię, a do praktyki brakuje mi szczęśliwych wspomnień. Nie posiadam takich, więc to się nie uda.- powiedziała od niechcenia.

- Rozszerz pole widzenia.- podsunął jej auror.- Patronus to dobra energia w formie cielesnej. Niekoniecznie muszą to być dobre wspomnienia. Może jakieś twoje marzenia, coś przez co jesteś szczęśliwa.- powiedział. Pierwszy raz poczuł się mądrzejszy od Trust i trzeba przyznać, że czuł nie małą satysfakcję.- Chyba posiadasz coś co cię uszczęśliwia?

Z niewiadomych przyczyn Kaysa pomyślała na początku o Syriuszu, który bardzo się o nią troszczył i traktował ją jak młodszą siostrę. W drugiej kolejności pomyślała o Remusie, o którego to ona się troszczyła. Jego uśmiech ją uszczęśliwiał, a ból powodował, że miała ochotę go zakończyć. Wykrywała najmniejszą zmianę w jego nastroju i chciała aby był szczęśliwy.

- Właściwie to jest ktoś taki.- powiedziała z lekkim uśmiechem i rozmarzeniem, nie wiedząc, że przypadkowo zdradziła coś aurorowi, coś o czym ona sama nie wiedziała.

- To możesz spróbować, a teraz muszę już iść. Do zobaczenia jutro.- powiedział i wszedł do kominka aby przenieść się do Ministerstwa Magii. Niedługo po tym do gabinetu wszedł Albus Dumbledore.

- Alastora już nie ma? Wielka szkoda, bo chciałem z nim zamienić dwa zdania.- powiedział siadając na swoim fotelu.

- Wyjątkowo się śpieszył.- powiedziała Kaysa z małym uśmiechem. W głowie dalej miała Remusa. 

Dumbledore szybko zauważył dziwne zachowanie dziewczyny, dlatego postanowił tego nie psuć i pozwolił jej wyjść ze swojego gabinetu bez zdawania sprawozdania z ostatnich ćwiczeń z Alastorem Moodym. 

Nie wiedział jednak, że właśnie tym spowoduje pogorszenie się nastroju dziewczyny. Ponowna przemiana w wilczycę, przypomniała jej, że Remus nie ma o niej zielonego pojęcia, nie wie, że to ona tak bardzo się stara aby był szczęśliwy. Jednak była na tyle uparta, że w dalszym ciągu nie zmieniła zdania i miała zamiar i tak odejść po tym jak Huncwoci nauczą się animagii.

Gdy weszła do pokoju czwórki rozrabiaków, o dziwo zobaczyła jak wszyscy, prócz Remusa, siedzą na podłodze w ciszy i z zamkniętymi oczami. Sam Lupin siedział na łóżku i w rzadko spotykanym spokoju czytał sobie książkę. Kaysa bez zastanowienia wskoczyła na miejsce obok niego, a chłopak za pomocą różdżki zamkną za nią drzwi. 

Syriusz po chwili się zmienił w czarnego psa, a Jamesowi z kości ogonowej wyrósł mały jeleni ogonek co wyglądało uroczo i zabawnie jednocześnie. Syriusz w formie psa zaczął próbować złapać Pottera za ten ogonek, ale mu to nie wychodziło, ponieważ okularnik skakał po łóżkach uciekając od niego. Peter siedział w dalszym ciągu na tym samym miejscu i ze śmiechem przyglądał się przyjaciołom. 

- Zostaw mnie ty pchlarzu!- krzyczał James przeskakując łóżko za plecami Remusa i Kaysy. -Zostaw mój seksowny barani ogonek!- krzyczał spanikowany. Syriusz nie wytrzymał ze śmiechu i przemienił się w człowieka leżąc na środku pokoju.

- Będziesz łosiem, baranie!- krzyknął przez śmiech. Kaysa widziała łzy w jego oczach. Pokój wypełniały śmiechy całej czwórki. Na ten dźwięk robiło się ciepło na sercu wilczycy.

- Jeleniem, pchlarzu.- poprawił go Remus.

- E tam, dla mnie i tak będzie łosiem.- powiedział lekceważąco Syriusz.

- Właściwie, to wiecie, że opanowaliście animagię w rok? Jeden rok wam zajęła tak trudna sztuka, gdzie inni uczą się tego czasami nawet przez dziesięć lat.- powiedział Remus z wielkim uśmiechem. Nie podobał mu się pomysł z pełnią, ale sam fakt, że jego przyjaciele nie byli jednak matołami na jakich wyglądali.- Gratuluję.

- A tak zmieniając temat.- powiedział James gdy wszyscy się uspokoili.- Wiecie, że ostatnio widziałem Kaysę?- zapytał

- Nie dziwię się, widzimy ją codziennie. Ostatnio to mnie nawet w snach nawiedza.- powiedział sarkastycznie Syriusz.

- Nie tą!- oburzył się Potter.- Tą dziewczynę z Doliny Godryka. Była w bibliotece.- wyjaśnił.

- Serio?- zapytał Remus, który nagle się ożywił. -Chciałbym z nią porozmawiać na jeden temat...

- Właściwie to co ty robiłeś w bibliotece?- zapytał szybko Syriusz aby zmienić temat, za co Kaysa była mu szczerze wdzięczna.

- A to zabawna historia...- zaśmiał się niezręcznie, drapiąc się po szyi. 

- Śledził Lily.- powiedział Peter.

- Zdrajca!- krzyknął James i rzucił w niego najbliższą poduszką, którą chłopak oberwał w twarz. 

Syriusz niespodziewanie zmienił się w psa i w końcu złapał Pottera za jego jeleni ogon. Po dormitorium rozniósł się krzyk Jamesa i ponownie śmiech całej reszty.

Sprawdzone

Muszę coś sprostować. Przeszukałam cały internet i pytałam na różnych grupach i jedyne czego się dowiedziałam o patronusie Alastora to, to że nie używał cielesnego. Na potrzeby opowiadania dostał patronusa orła, chociaż zastanawiałam się też nad dzikiem. Jak wspominałam jakiś czas temu zbliżamy się do 10k wyświetleń! Już mam pomysł co zrobię na tę okazję. Mam jeszcze do was pytanie. Może chcecie jakieś pytania do bohaterów, lub do mnie? Jak tak to piszcie w komentarzach, jeżeli będzie ich trochę to w najbliższym czasie na nie odpowiem. 

AnimagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz