Piąty rok szkolny Huncwotów powoli się kończył, a w głowach tworzyły się niesamowite plany na wakacje.
Ostatni egzamin tego dnia był z obrony przed czarną magią. Wychodząc z klasy wszyscy czuli już wolne, a w związku z tym niesamowite szczęście i nikt w całym Hogwarcie nie był smutny. Nawet nie myśleli o wynikach egzaminów, ponieważ szczęście zaćmiewało każde inne troski i zwątpienia.
- Jak Luniaczku podobało ci się pytanie dziewiąte?- zapytał nagle Syriusz. Kaysa lekko się uśmiechnęła słysząc przezwisko wymyślone przez chłopaka.
- Wymień pięć cech wyróżniających wilkołaka.- przypomniała dziewczyna.
- Tak! To było genialne! Jeden: Siedzi w klasie i pisze egzamin. Dwa: Siedzi na moim krześle. Trzy: Nosi moje ubrania. Cztery: Ma przezwisko Lunatyk. Pięć: Nazywa się Remus Lupina.- wyliczał a cała czwórka przyjaciół śmiała się do rozpuku.
- Ja wymieniłem zaledwie trzy.- jęknął Peter, lecz pomimo nieudanego zadania na ustach i tak miał uśmiech.
- Przecież raz w miesiącu biegasz z nim po Zakazanym Lesie.- zdziwił się James. Jednak postanowił zignorować ten fakt i zwrócić uwagę na coś innego.- Lunatyk?- zapytał.
- Bo lunatykuje.- wzruszył ramionami Syriusz.- W ogóle myślę, że pomysł z wymyśleniem ksywek jest bardzo inteligentny jak na mnie.- dodał na co Kaysa się zaśmiała.
- Będziecie mogli podpisać nimi mapę.- podpowiedziała im. Czasami pomagała w jej rysowaniu czy uzupełnianiu, przez co Huncwoci poznali jeszcze jedno tajne przejście.
-Chciałaś powiedzieć będziemy mogli.- poprawił ja Remus.- Należysz do paczki, pomagasz nam z mapą i na dodatek z nami wytrzymujesz.- dodał.
Całą grupką kierowali się pod ich ulubione drzewo nad jeziorem. Chcieli łapać ostatnie promyki słońca na błoniach Hogwartu, ponieważ już niedługo mieli się ponownie rozdzielić i każdy z nich miał wrócić do swojego domu. Ta myśl powodowała w Kaysie zakłopotanie. Nie wiedziała co z nią teraz będzie, a bardzo nie chciała wracać do swojego starego domu. Błąkanie się po lesie w ciele wilczycy też nie było dla niej najlepszym pomysłem. Za bardzo polubiła życie zwykłej nastolatki.
Gdy dotarli pod ich ulubiony dąb Remus, Kaysa i Peter jak zwykle usiedli sobie na trawie, a James i Syriusz na jednej z gałęzi.
Potter bawił się zniczem, którego dostał na święta. Wypuszczał go i po chwili łapał pozwalając mu po każdej rundzie odlecieć kawałek dalej niż poprzednio.
- Spadniesz.- ostrzegła go Kaysa.
- Marudzisz.- burknął James.
Dziewczyna tylko przewróciła oczami. Jednak widząc, że Remus podstawia jej pod nos tabliczkę czekolady zapomniała o zabawie Jamesa i zaczęła delektować się podarunkiem od Lupina. Trzeba przyznać, że chłopak miał najlepszy gust jeżeli o czekoladę chodzi. Była przepyszna.
Gdy słodycz się skończyła Kaysa przymknęła oczy i położyła głowę na ramieniu Remusa.
- Mogłabym tak codziennie.- jęknęła. Lupin w myślach przyznał jej rację, też mógłby codziennie wylegiwać się na dworze w towarzystwie przyjaciół i Kaysą u boku. Tuż przy nim.
Nagle z drzewa spadł James, właściwie to został on zepchnięty przez Syriusza, który chciał udowodnić, że Kaysa miała racje.
- Nic ci nie jest?- zapytała dziewczyna nawet nie otwierając oczu.
- Nie, dzięki, że się martwisz.- sarknął Potter.- Właściwie to co robicie na wakacje? Macie jakieś ciekawe plany?- zapytał.
- Nie mam ochoty w tym roku znosić docinań brata i kłótni z rodzicami.- jęknął Syriusz.- Wujek mnie nie przygarnie na te wakacje, ponieważ czuje się fatalnie i prawdopodobnie niedługo pożegna się z tym światem.- powiedział. W jego głosi było słychać ogromny ból. Ten człowiek był jedyną osobą, którą Syriusz cenił i uwielbiał w swojej rodzinie.

CZYTASZ
Animag
FanfictionOpowieść o początku dwóch ważnych osób, które zapoznały się przez niespłacony dług. Remus Lupin wraz z towarzyszką wyruszają na jego pierwszy rok w Hogwarcie. Lupin poznaje nowych przyjaciół, przez co jego życie automatycznie zmienia się na lepsze...