Rozdział 41

967 53 25
                                    

W połowie wakacji, po pierwszej pełni, Dumbledore  wyruszły na poszukiwanie Kaysy po Hogwarcie. O dziwo znalezienie jej nie było wcale trudne. Gdy tylko jeden z obrazów przekazał Albusowi, że dziewczyna jest w bibliotece, mężczyzna wyruszył do wspomnianego miejsca. 

Kaysa leżała pomiędzy regałami na podłodze. Na jej brzuchu położony był kawałek lusterka dwukierunkowego, a w dłoniach nad głową trzymała książkę. 

- Nie przeczytałaś już wszystkich książek z Zakazanego Działu?- zdziwił się dyrektor.

- Nie. Czytam tylko te, które mnie interesują i których nie mam w domu.- powiedziała nie odrywając wzroku od książki.- Nie sądzi pan, panie profesorze, że insygnia śmierci powinny być także zaliczane do czarnomagicznych przedmiotów?- zapytała nagle. Dumbledore patrzył na nią zaciekawiony.

- Nie zastanawiałem się nad tym, jeżeli mam być szczery. Zleży to przede wszystkim od tego czy wierzę w insygnia.- powiedział nie odrywając wzroku od dziewczyny.

- A wierzy pan?- zapytała. Spojrzała uważnie na Albusa, przypominając sobie jak kiedyś to on ją w ten sposób świdrował wzrokiem.

- Wierzę. Tak samo jak wierzę w to, że ich zastosowanie zależy od właściciela. 

- Ale weźmy taki Kamień Wskrzeszenia. Dzięki niemu można stworzyć Inferiusy, które są stworzeniami z dziedziny Czarnej Magii.- powiedziała. Usiadła po turecku aby móc lepiej przyjrzeć się profesorowi.

- Owszem. Peleryna Niewidka i Czarna Różdżka także mogą być użyte w złych celach. Ale mogą być także użyte w dobrych celach. Tak jak mówiłem, to wszytko zależy od tego w co wierzy posiadacz. Zgadzasz się ze mną?- zapytał. Kaysa automatycznie kiwnęła głową. Mimo wielu sprzecznych poglądów w tym jednym Kaysa musiała się zgodzić. Insygnia stanowiły potężne narzędzie, a ich właściciel byłby niepokonany. 

- Właściwie po co pan tu przyszedł? Bo chyba nie aby dotrzymać mi towarzystwa.- ponownie dziewczyna z miłego kompana do teorii i pogaduszek zmieniła się w oschłą nastolatkę skrzywdzoną przez świat.

- Chciałem się zapytać czy jesteś gotowa i możemy ruszać.- oznajmił. dziewczyna tylko kiwnęła lekko głową, po czym wstała z ziemi i podeszła do Dumbledore'a.- Musimy udać się na wierzę astronomiczną z której mogę nas teleportować do Ministerstwa Magii.- wytłumaczył ruszając w stronę wyjścia z biblioteki.

- Do Ministerstwa?- zapytała zdziwiona i jednocześnie zniesmaczona Trust. 

- Owszem. Aby dostać się do Azkabanu Minister musi nam na to zezwolić, o co zadbałem odpowiednio wcześnie, ale też tylko on może nas tam zabrać.- wyjaśnił.

- Dobrze strzeżone. Nie sądzi pan, że obecność młodej dziewczyny będzie zaskakująca? Dziwna? Podejrzana?- zapytała unosząc brwi. Wspinali się po schodach na jedną z wyższych wierz zamku. 

- Owszem, ale jesteś tam na moją prośbę.- odparł gdy byli na miejscu.- Chwyć mnie za ramię.- rozkazał. 

Kaysa bez słowa wykonała polecenie. Musiała przyznać, że teleportacja nie należała do jej ulubionego środka transportu. Nieprzyjemne zawroty głowy, mdłości i stan podobny do ostrego upojenia alkoholowego, który utrzymuje się przez chwilę po lądowaniu. Najgorszy jest pierwszy raz, który niestety Kaysa przeżyła właśnie w tej chwili. Potrzebowała trochę czasu za nim zrozumiała gdzie jest i obraz przed oczami przestał jej wirować. 

- Dzień dobry.- przywitała się z Ministrem. Mężczyzna kiwnął jej na powitanie głową.

- To jest twój towarzysz Albusie?- zapytał.

- Owszem Haroldzie*.- odpowiedział Dumbledore z promiennym uśmiechem. 

-Mogę poznać godność?- zwrócił się do dziewczyny.

- Kaysa Trust.- powiedziała z lekkim, chwilowym uśmiechem.

- Trust? A to ciekawe... Wiesz, od dawna myślałem o tym nazwisku. Historia twojej rodziny jest znana niestety w złym znaczeniu tego słowa. Zaś nazwisko... W tym nazwisku jest jakaś ironia. Od zawsze członkowie twojej rodziny ufali komuś... Szczerze ufali ale niestety złym ludziom.- powiedział minister patrząc uważnie na dziewczynę, która uśmiechnęła się chamsko. Dumbledore widząc to miał ochotę się zaśmiać, czego jednak nie zrobił.

- Ojciec zwolennik Gindelwalda a matka ślepo w niego zapatrzona. Wiem co ludzie mówią o moich rodzicach. Wiem też co mówią o mnie. A pan co myśli? Widząc mnie tutaj? Żywą?- zapytała z jadem w głosie. Nie ruszało ją to, że przed sobą miała dwie bardzo ważne osobistości w świecie czarodziejów.

- Zastanawia mnie jak przeżyłaś i dlaczego nikt o tobie nie wiedział przez tyle lat? Ale aktualnie mam ważniejsze problemy niż poznawanie historii jakiegoś dzieciaka.- sarknął.

- Ruszajmy więc.- zaproponował Albus. 

Minister bez ostrzeżenia chwycił Kaysę i Dumbledore'a za ręce i deportował ich na plażę, z której widoczna była mała plamka na morzu. Właśnie tam był Azkaban, a wokół niego krążyły małe czarne plamki.

- Co tam jest?- zapytała szczerze zdziwiona Kaysa.

- Nie słyszałaś? Poprosiłem dementorów o to aby pilnowali więźniów. Zwykłe czary to było za mało.- powiedział. Już była w tym miejscu nie jedna próba ucieczki, która mogła skończyć się tragicznie. A wiadomość, że w świecie czarodziejów jest jakiś czarnoksiężnik, który zbiera swoich zwolenników, tak jak Grindelwald, ostatecznie popchnęła Ministra w stronę dementorów, aby prosić ich o pomoc.

- Zwykłe czary?- zapytała sarkastycznie Kaysa, ostatnia wsiadając do łódki.- Z tego co wiem to Azkaban jest chroniony Czarną Magią. Jak Czarna Magia nie może podołać więźniom?- zapytała.

- Nie używamy potężnych czarnomagicznych zaklęć, chcemy zrezygnować z tych, które zostały. Powinnaś wiedzieć, że ten rodzaj magii jest zakazany i bardzo niebezpieczny, zarówno dla rzucającego zaklęcia jak i dla ofiary.- powiedział Minister zdziwiony wiedzą dziewczyny. Łódka zaczarowana ruszyła w stronę więzienia.

- Doskonale wiem jak działa czarna magia.- fuknęła oburzona dziewczyna.- Sądzę jednak, że powoływanie istot, które nie do końca się słuchają, do tak ważnego zadania nie jest rozważnym krokiem.- powiedziała to co myślała. Nie wiedziała jednak, że tymi słowami uzyskała sporo punktów ujemnych u Ministra. Nikt nie lubi jak podważa się jego zdanie a zwłaszcza osoby pokroju Harolda. 

- Jeżeli zostaniesz kiedyś Ministrem Magii to zmienisz to.- fuknął zły. Dziewczyna chciała jeszcze dodać, że ona już w tej chwili byłaby lepszym Ministrem niż on, jednak widząc wzrok Dumbledore'a nie odezwała się. 

Reszta podróży minęła im w całkowitej ciszy. Dopiero gdy łódka uderzyła o brzeg małej wyspy z wysokim więzieniem Albus i Harold zaczęli rozmawiać o celu ich przybycia. Kaysa już się nie odzywała. Nie chciała bardziej podpaść. 

- Mógłby na nas pan tutaj poczekać, Ministrze?- zapytał Dumbledore gdy cała trójka weszła do budynku.

- Oczywiście.- w głosie mężczyzny słychać jednak było, że nie podoba mu się ten pomysł, jednak nie chciał kłócić się z Albusem.

Kaysa nawet nie wiedziała gdzie dyrektor ją prowadzi. Jednak dalej uparcie się nie odzywała. Po części robiła to po złości, ale z drugiej strony, nawet nie wiedziała co powiedzieć.

W pewnym momencie Dumbledore gwałtownie zatrzymał się przed jedną z cel. Dziewczyna stanęła tuż przy nim. W środku, w jednym z kątów siedział skulony mężczyzna. Włosy sięgały mu do łopatek, miał lekką brodę i był strasznie chudy. Wzrok, którym patrzył na nich przypominał obłąkańca.

- Witaj Morfinie.- przywitał się Dumbledore.

Sprawdzone

*Harold- na potrzeby opowiadania został on Ministrem odrobinę wcześniej.

AnimagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz