Rozdział 74

813 48 25
                                    

Wakacje mijały całej trójce wyjątkowo spokojnie jak na nich. Całymi dniami właściwie przesiadywali nad jeziorkiem, które pokazała im Kaysa. Świetnie się razem bawili i wygłupiali, dlatego też Kaysa zgodziła się na to, aby James i Syriusz nauczyli ją latać na miotle. Jak się spodziewała od początku nie skończyło to się dobrze. Na całe szczęście umiała pływać, więc za każdym razem jak spadała z miotły to wpadała do wody, a przyjaciele się z niej śmiali. 

Tak minął im pierwszy miesiąc oczekiwania na przybycie Remusa i Lily. Nie spodziewali się jednak, że prócz przybycia całej reszty, czeka na nich jeszcze jedna niespodzianka, o której przekonali się pierwszego poranka sierpnia.

Schodząc do kuchni przepychali się na schodach, ponieważ każdy z nich jako pierwszy chciał dostać się do ekspresu do kawy. James zazwyczaj nigdy tak się nie ekscytował tą maszyną, ale specjalnie aby zrobić po złości przyjaciołom, walczył o pierwszy kubek kawy.

Pani Potter przyzwyczaiła się do tego, chociaż ani trochę nie potrafiła pojąć, po co oni w ogóle walczą skoro Kaysa i tak zawsze wygrywała.

- Ha! Pierwszy!- krzyknął Syriusz biorąc kubek z kawą, prawie jej nie rozlewając.

- Accio!- krzyknęła Kaysa, a kubek wyrwał się z rąk Blacka i przyleciał do niej, nie rozlewając ani jednej kropli.

- To niesprawiedliwe!- krzyknął Syriusz z miną obrażonego pięciolatka, aby podkreślić swojego focha tupnął nogą i odwrócił się w stronę okna.- Niech pani da jej szlaban! Ona oszukuje i rani moje biedne serduszko!- zwrócił się do mamy Jamesa, która pokręciła ze zrezygnowaniem głową, po czym spojrzała na Kaysę, która już piła swoją kawę.

- Już wam tłumaczyłam, że możecie używać magii, zwłaszcza w domu.- wzruszyła ramionami Kaysa.

- Wiesz ciężko uwierzyć w to co mówisz, bo to ty jesteś pupilkiem Dumbledore'a. Dam sobie głowę uciąć, że gdybyś trafiła na przesłuchanie do ministerstwa to Drops poręczyłby za ciebie.- powiedział James, biorąc drugi kubek z kawą.

- A skoro już jesteśmy przy temacie Dumbledore'a, to muszę was poinformować, że dzisiaj mnie nie będzie. Muszę pojawić się w Hogwarcie i załatwić parę spraw na pokątnej.- powiedziała zgodnie z prawdą, lecz nie chciała zagłębiać się w szczegóły, dlatego mówiła to przy pani Potter, która poprze jej stronę jeżeli będzie taka konieczność.

- Co?! Ale dzisiaj ma przyjechać Remus!- krzyknął Syriusz szczerze zaskoczony.

- Wiem i bardzo ubolewam nad tym, że mnie nie będzie.- powiedziała powoli, aby lepiej dotarło.- Ale to bardzo ważne sprawy i naprawdę muszę je załatwić.- na całe szczęście żaden z nich już nie dopytywał.

- Ja też mam informację.- zaczęła mama Jamesa.- I jednocześnie prośbę. Wraz z ojcem wyjeżdżamy na dwa tygodnie. Dzisiaj wieczorem. W związku z tym, proszę Kayso, zaopiekuj się domem i tymi wariatami.- powiedziała a Trust jej zasalutowała jak w wojsku.

- Co?! Jestem twoim synem! Ja tu mieszkam! To ja powinienem pilnować domu!- krzyknął oburzony James.

- Nie ufam ci.- zwróciła się do niego matka, po czym z uśmiechem wyszła z kuchni. 

Cała trójka do końca zjadła śniadanie, na które mieli zrobione naleśniki z jagodami. Dlatego zjedzenie wszystkiego nie zajęło im dłużej niż dziesięć minut.

- Ja już muszę iść. Jeżeli będziecie mnie potrzebować to łączcie się przez lusterko.- powiedziała Kaysa idąc do salonu w stronę kominka.- Przeproście Remusa, że mnie nie będzie gdy on przyjedzie i powiadomcie mnie co z Lily. 

AnimagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz