- Mamo, mogę w ostatni dzień świąt pojechać do Jamesa?- zapytał Remus siedząc przy stole podczas rodzinnego śniadania.
- Ależ oczywiście, jeżeli tata nie ma nic przeciwko.- wszyscy spojrzeli na pana Lupina. On sam odczuł minimalną presję, więc nie mógł się nie zgodzić.
- Macie jakieś plany?- zapytał zaciekawiony. Kaysa w tym momencie nadstawiła uszu. Sama była ciekawa co powie Remus. Czy powie rodzicom prawdę, czy może wybierze bezpieczniejsze kłamstwo? Czy ufa rodzicom na tyle, aby im wszystko opowiedzieć?
- Razem z chłopakami chcemy odwiedzić jedną dziewczynę, którą poznaliśmy na wakacjach.- wyjaśnił.
,,Sprytnie" pomyślała Kaysa. Powiedział prawdę zatajając niektóre fakty. Ona sama by tak zrobiła gdyby miała takich rodziców. Rodziców wręcz idealnych. Ponieważ gdyby w tym momencie powiedziała prawdę, oni by się zamartwiali, że była w tak niebezpiecznym miejscu. Gdyby zaś skłamała to miałaby wyrzuty sumienia i gdyby prawda wyszła na jaw straciłaby zaufanie rodziców. Podsumowując, jej zdaniem Remus wybrał najlepszą opcję.
Jak zawsze dzień minął Remusowi i Kaysie jak każdy dzień w jego domu. Leżeli na łóżku zajadając się czekoladą, a młody Lupin na dodatek czytał książkę. I tak czas im mijał do ostatniego dnia świąt.
W tym dniu Remus już spakowany, i gotowy do podróży z wielkim zapałem jadł śniadanie. Po zjedzonym posiłku nadszedł czas na podróż do domu Potterów. Pan Lupin przeteleportował swojego syna razem z bagażem i wilczycą.
Wylądowali na ogródku u Jamesa. Chłopak siedział na kocu z Peterem i wyraźnie czekali na Lupina.
- Dzięki tato.- chłopak przytulił ojca na pożegnanie i poszedł w stronę przyjaciół.
- Ile można na ciebie czekać?- James od razu na niego naskoczył przez co Kaysa zawarczała cicho w obronie blondyna.- Spokojnie, przecież go nie zabiję, tylko krzyknę na niego, że się spóźnia pół godziny!- powiedział, wręcz wykrzyczał. Remus zaśmiał się z powitania przyjaciela.
- Ciebie też miło widać Jami.- okularnik parsknął śmiechem po czym przytulili się. Remus przywitał się także z Peterem, a tuż po tym wszyscy ponownie usiedli na kocu i zaczęli rozmawiać.
Rozmawiali o tym co dostali od rodziców na święta, o treningach Jamesa i wielu innych rzeczach. Kaysa słuchała wszystkiego jednym uchem, a drugim wypuszczała. Pierwszy raz w życiu marzyła o tym aby być już w swoim własnym domu. I gdy tylko miała okazję wbiegła w las.
Stojąc przed domem odmieniła się i pewnym krokiem weszła do środka. Siedząc na kanapie czekała na wizytę chłopaków. Już po godzinie usłyszała pukanie do drzwi.
Pewna siebie otworzyła drewniane drzwi. Udając zdziwienie zapytała:
- Co wy tu robicie?- jej głos nie był miły ani uprzejmy. Widocznie już tak miała, że nawet jak chciała być miła to nie mogła. Ku jej zaskoczeniu, stojących przed nią chłopców nie zniechęcił ton jej głosu.
- Przyszliśmy cię odwiedzić i porozmawiać.- wyjaśnił uśmiechnięty od ucha do ucha James. Kaysa wpuściła ich do środka. Cała trójka usiadła na kanapie a dziewczyna naprzeciw nich, na fotelu.
- Przypadkiem ostatnio nie było z wami czwartego?- zapytała.
- Owszem, ale z powodów niezależnych od nas nie mógł tu przyjechać na święta.- wyjaśnił Remus. On także się uśmiechał. Dla dziewczyny było dziwne to, że cała ich trójka czuła się tu bezpiecznie i komfortowo w nieznanym miejscu.
- A jeżeli chodzi o dzisiejszy dzień, to mamy dla ciebie prezenty.- powiedział Peter podając jej średniej wielkości paczuszkę. Karton był niezdarnie obwinięty czerwonym papierem. Każdy z chłopaków wręczył jej prezent.
- To jeszcze od Syriusza, którego dzisiaj z nami nie ma.- ostatnia paczka także została odłożona na stół.
- Bardzo wam dziękuję, nie spodziewałam się tego.- dziewczyna ręką wskazała na podarunki.- Ale raczej nie przyszliście tu aby podarować mi prezenty. Czego jeszcze chcecie?- zapytała. Ponownie jej głos stał się niemiły. Było to jednak niezależne od niej. Chłopaków i tym razem nie zraził jej ton głosu.
- Chcieliśmy porozmawiać. Poznać się i takie tam.- wyjaśnił James.- Mieszkam w Dolinie Godryka od urodzenia i jeszcze nigdy cię nie widziałem.
- Bo tu nie mieszkam.
- Jak to?- zdziwił się Peter.
- Normalnie. Przychodzę tu rzadko. Raczej nie ma w tym domu nic ciekawego prócz książek i historii.- wyjaśniła zgodnie z prawdą. Bywała tu tylko w dwa dni roku. Urodziny Axela i rocznica jego śmierci. Szczerze nie interesowała ją pamięć o rodzicach.
- To jest w końcu twój dom, czy nie?- zapytał zmieszany Remus.
- Jest. Kiedyś tu mieszkałam, ale teraz już mieszkam gdzieś indziej. Jednak to dalej mój dom.
- Jak masz właściwie na imię?- zapytał Remus.
- Jestem Kaysa Trust.- przedstawiła się.
Chłopaki widząc, że dziewczyna odpowiedziała na pierwsze zadane jej pytanie, postanowili zadać kolejne. Remus nawet nie zauważył, że imię dziewczyny jest takie samo jak imię jego wilczycy.
- Możesz nam opowiedzieć coś o sobie?- zapytał James.
- Niech wam będzie...
Sprawdzone
Powoli kończymy drugi rok Huncwotów, ponieważ nie mam pomysłu co więcej mogę w nim opisać. Ale rok trzeci będzie dużo ciekawszy

CZYTASZ
Animag
FanfictionOpowieść o początku dwóch ważnych osób, które zapoznały się przez niespłacony dług. Remus Lupin wraz z towarzyszką wyruszają na jego pierwszy rok w Hogwarcie. Lupin poznaje nowych przyjaciół, przez co jego życie automatycznie zmienia się na lepsze...