Rozdział 23

1K 65 10
                                        

I tak oto święta minęły. Wróciła nauka, zadania domowe, dowcipy i chłodne korytarze Hogwartu. Pomimo, że nastał styczeń i powinno się robić coraz cieplej to wcale tak nie było. Śnieg na dworze dalej sięgał do kolan, przez co kłopotem było jakiekolwiek wyjście na dwór. Lekcje Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami dla klas starszych zostały przeniesione do zamku, przez co uczniowie uczyli się tylko teorii. I jeden z lepszych przedmiotów stał się lekcją na której najwięcej się wagarowało. 

Huncwotom także nie chciało się siedzieć na lekcjach, więc wymyślali przeróżne sposoby ich uniknięcia. Począwszy od symulowania choroby, skończywszy na prawdziwym złamaniu ręki. Jednak wszystkie ich genialne pomysły niszczył Remus, który czasami, nawet siłą doprowadzał ich pod drzwi klasy. A z tego miejsca nie było już powrotu do ciepłego, miękkiego i bezpiecznego łóżka. 

Na szczęście Kaysa nie miała takiego problemu. Po tym jak zdała relacje Dumbledore'owi mogła całymi dniami leżeć zakopana pod kołdrą Remusa, albo przy kominku w Pokoju Wspólnym.

Aktualnie leżała obok komina czekając na chłopaków. Już za chwilę powinni wejść do tego pomieszczenia roześmiani, jak zwykle. Pewnie znowu usiądą na kanapie i będą zapisywać nowe pomysły na żarty. I się nie pomyliła. Z jedną małą różnicą. Dzisiaj nie wymyślali żartów. Remus zaprosił Kaysę obok siebie na podłokietnik. Ona zachęcona wskoczyła tam zjadając z jego ręki kawałek mlecznej czekolady. 

- Ja chcę wakacje...- jęknął sfrustrowany James. Chłopak bezwładnie padł obok Remusa na kanapę. Syriusz także z głośnym jękiem opadł obok Jamesa. Tylko Peter zajęty jedzeniem czekolady od Lupina w ciszy usiadł na fotel. Przez chwilę panowała cisza, co nie podobało się wilczycy. 

Cicho warknęła po czym wskoczyła na brzuch Jamesa i wylądowała na kolanach Syriusza. Remus wybuchł głośnym śmiechem razem z nim Peter a na końcu poszkodowana dwójka. 

- Dlaczego ona zawsze wie jak nas rozbawić?- zapytał Syriusz drapiąc wilczycę za niebieskim uchem. 

Nagle ze schodów zbiegła rudowłosa dziewczyna. W błyskawicznym tempie przebiegła przez Pokój Wspólny i wybiegła z niego. James poderwał się z kanapy i pobiegł za nią krzycząc.

- Później się zobaczymy!- i wybiegł z pomieszczenia. Trójka przyjaciół spojrzała na siebie zaskoczona.

- Jak myślicie, co zrobi?- zapytał Remus.

- Jak to co? Zaciągnie ją do pustej sali, ogłuszy i będzie więził w lochach aż się z nim nie umówi.- powiedział pewnie Black. 

Peter siedział wystraszony, myślał, że to co powiedział Syriusz jest prawdą. Dopiero gdy usłyszał ciche parsknięcie Remusa, zrozumiał, że to tylko żart.

Tymczasem James Potter biegł jak szalony za rudowłosą pięknością, która w tej chwili wbiegła do biblioteki. Chłopak przed drzwiami gwałtownie się zatrzymał.

- Czego się nie robi dla miłości?- mruknął pod nosem. Wziął głęboki wdech i wszedł do pomieszczenia. Pierwsze co zobaczył to Lily Evans siadająca przy Severusie Snape'ie. Siedzieli razem na parapecie, chłopak odłożył książkę obok i przytulił rudowłosą na przywitanie. 

Aby nie wzbudzać podejrzenia James wszedł między regały książek. Ustawił się tak, aby mieć na parę bardzo dobry widok. Przypatrywał się przez parę ładnych minut, ale gdy widział, jak Lily śmieje się nie z jego żartów (które swoją drogą ani trochę nie były zabawne), jak luźno rozmawia z tym podłym Ślizgonem, jak on na nią patrzy, już wiedział, że ma konkurencję. A nagrodą miała być właśnie ona. Rudowłosa śliczność. 

Gdy zobaczył, że Evans opiera się o ramię Ślizgona, tak się w nim zagotowało, że wyciągnął z kieszeni różdżkę i wycelował ją w chłopaka. Jednak po chwili namysłu przekierował ją na szklankę z wodą na biurku bibliotekarki. Wypowiedział odpowiednie zaklęcie, a szklanka poszybowała w powietrzu nad głowę węża. Skinięcie nadgarstkiem równało się z wylaniem jej zawartości na czarne włosy chłopaka. 

W tej samej chwili James usłyszał zdezorientowany krzyk jego ofiary, głośne zaczerpnięcie powietrza przez rudowłosą oraz śmiechy, które dochodziły zza jego pleców. Gdy każdy z nich zorientował się w sytuacji, pierwszy zareagował Severus. Szybkim krokiem wyszedł z biblioteki. Druga ruszyła się Lily. Trzęsąc się ze złości doskoczyła do czwórki chłopaków. Stanęła przed Jamesem.

- Jesteś z siebie zadowolony?! To nawet nie było zabawne!- krzyknęła.

- Dla nas było.- zaprzeczył Syriusz.

- Zamknij się Black! Jesteście niepoważni! Nienormalni! Zachowujecie się jak dzieci!

- Normalnie jakbym słyszał McGonagall.- zauważył Peter, przez co w bibliotece znowu wybuchł głośny śmiech. Skutkiem tego było pojawienie się bibliotekarki przy tym małym zbiorowisku. Kobieta wyrzuciła wszystkich z pomieszczenia.

Gdy tylko cała szóstka znalazła się na korytarzu, Lily szybkim krokiem ruszyła przed siebie. Chłopaki zaś stali i głośno rozmawiali o tym co się wydarzyło. 

Kaysa spojrzała na Remusa, później na jego przyjaciół a na sam koniec na rudowłosą dziewczynę znikającą za zakrętem. W duchu westchnęła, po czym ruszyła biegiem za Evans. Nie miała pojęcia co nią kierowało, ale gdy w końcu dogoniła rudowłosą ona siedziała na parapecie. Wilczyca wskoczyła na miejsce obok dziewczyny. Nosem szturchnęła jej dłoń nakierowując ją na okno. 

Lily zdezorientowana zerknęła na nią.

- Chcesz iść na błonia?- Kaysa warknęła cicho, co dla dziewczyny było jednoznaczną odpowiedzią. Odruchowo spojrzała za okno. Widok był piękny. Słońce znikało w ciemnej tafli jeziora. Ostatnie złote promyki prześwitywały przez pnie drzew. Lily nawet nie wiedziała ile tak siedziała. Z transu wybudził ją dopiero głos Remusa Lupina. 

- Kaysa wracamy.- powiedział.

- Przepraszam cię Remusie. Zasiedziałyśmy się.- wskazała widok za oknem. Teraz na niebie był widoczny ostatni odcień czerwieni i fioletu. 

- Nie, to ja cię przepraszam.- widząc niezrozumiały wzrok dziewczyny dodał- Za moich przyjaciół. Zwłaszcza za Jamesa. 

- Nie ty powinieneś przepraszać.- mruknęła.- Wybacz ale muszę już iść.

- Odprowadzimy cię.- zaproponował. Lily nic nie odpowiedziała ale drogę powrotną spędziła w towarzystwie blondyna i wilczycy. O dziwo stwierdziła, że Remus jak na jednego z Huncwotów jest bardzo mądry. Jego pupil też posiadał w sobie coś, co odróżniało go od innych przedstawicieli swojej rasy. 

Będąc w Pokoju Wspólnym pożegnali się i Evans pobiegła do swojego pokoju, a Lupin usiadł na kanapie z przyjaciółmi. Kaysa położyła się przed kominkiem i patrzyła w pomarańczowe płomienie. W głowie miała cały czas jedną myśl. ,,Za bardzo przywiązuję się do tych ludzi".

- Ostatnio Potter, dzisiaj Lupin! Gustujesz w popularnych chłopakach?- zapytała Dorcas gdy tylko Lily weszła do dormitorium.

- A ty zapomniałaś o Severusie?

- Nie, ale on nie jest popularny.- wzruszyła ramionami.

- To znaczy, że nie może mi się podobać?

- Dokładnie!

Sprawdzone

AnimagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz