Rozdział 57

859 54 4
                                    

Od początku roku szkolnego Kaysa nie miała w ogóle czasu dla siebie. Od rana do południa chodziła na lekcje, później odrabiała zadania domowe, w wolnej chwili szukała informacji do wykonania zadania od Dumbledore'a, wieczorami spotykała się z aurorem aby nad nim ćwiczyć, przy okazji uczyła się wyczarować patronusa. Mimo, że znalazła zamiennik wesołego wspomnienia, to i tak był on słaby, ale powodował, że wyczarowanie patronusa było możliwe. Po spotkaniach z Alastorem wracała do dormitorium chłopaków i tam przyglądała się jak trenują animagię.

Niestety pomimo tego, że w bibliotece spędzała bardzo dużo czasu, to nie mała czasu na rozmowy z Severusem, który od początku roku nękał ją o pomoc przy stworzeniu nowego zaklęcia. 

W pierwszy szkolny weekend, gdy Trust siedziała nad książką od eliksirów, aby odrobić zadanie domowe, przysiadł się do niej Severus z ciekawą propozycją.

- Wiem, że to umiesz, dlatego napisałem to zadanie za ciebie.- podał jej zapisany pergamin. - Tylko się podpisz.- dodał po chwili. Kaysa spojrzała na niego jak na idiotę.- Musisz znaleźć dla mnie trochę czasu. Obiecałaś mi w zeszłym roku, że stworzymy razem zaklęcie. 

- Mam za dużo na głowie.- warknęła i poszła odnieść książkę, po czym poszła po następną, tym razem o patronusach i ich właściwościach.

- Nie po to odrabiałem twoją pracę domową abyś mnie teraz olała!- powiedział idąc za nią. 

- Nie prosiłam cię o to.- warknęła.

- Przecież jest weekend!- dziewczyna westchnęła ciężko. Snape nie dawał jej spokoju, więc musiała się w końcu zgodzić. Odłożyła książkę, którą dopiero co chwyciła i odwróciła się do chłopaka.

- Mamy godzinę. Później wracam do patronusów.- oznajmiła sucho.

Ta jedna godzina przeciągnęła się do trzech. Na całe szczęście Alastor w weekendy miał się nie pojawiać w Hogwarcie więc Kaysa na spokojnie mogła posiedzieć z Severusem. Podczas tych trzech godzin ustalili, że zaklęcie będzie niewerbalne o nazwie Levicorpus. Dobrali także odpowiedni ruch ręką i co będzie ono powodowało, problem teraz leżał w praktyce. Nie mieli gdzie ćwiczyć, ale to było już zajęcie na inne spotkanie.

Niedługo później w postaci wilczycy wchodziła do pokoju Huncwotów. Pierwszy raz nie ćwiczyli oni animagii, więc pierwsze o czym pomyślała to, że każdy z nich już się przemienił.

Prawda była jednak trochę inna, wilczyca wpadła w sam środek kłótni. 

- To niebezpieczne!- krzyknął Remus.- Będziesz sam, nie zgadzam się na to. To najgłupszy pomysł jaki wymyśliłeś w ciągu ostatnich pięciu lat.- powiedział w kierunku Syriusza. 

James cicho wstał i zamknął za Kaysą drzwi. Pierwszy raz w życiu Potter chyba wolał się nie odzywać. 

- Nie będę sam. Będzie jeszcze Kaysa.- powiedział Syriusz jakby tłumaczył to pięcioletniemu dziecku.

- Tak, ale Kaysa jest ze mną od początku. Nie wiemy jak zachowam się w stosunku do nowego stworzenia.- wyjaśnił mu Lupin. Kaysa szybko zrozumiała o co chodzi i dopiero teraz przypomniało jej się, że pełnia już za trzy dni. Musiała jak najszybciej porozmawiać z Syriuszem. - Zresztą, James co o tym myślisz? Peter?- zapytał szukając poparcia u przyjaciół.

- Mógłbyś poczekać jeszcze ten miesiąc. Następnym razem wybierzemy się wszyscy. Syriuszu, Remus ma rację, to jednak trochę niebezpieczne.- powiedział lekko James. 

- Muszę przyznać, zaskoczyłeś mnie.- przyznał Black ze zdziwieniem.- Liczyłem, że staniesz po mojej stronie.- powiedział nadąsany. 

- A ja się cieszę, że w porównaniu do ciebie James posiada chociaż te resztki mózgu, które ukazują się gdy są potrzebne.- powiedział Remus, po czym usiadł na swoim łóżku, zasunął kotary i w ten sposób zakończył kłótnię, pewny swojej wygranej. Po części nie mylił się. Wygrał kłótnię, miał poparcie, ale Syriusz i tak wiedział, że zrobi to co chce, ponieważ ma poparcie Kaysy, a to ona tutaj rządziła. To ona decydowała kto będzie towarzyszył Remusowi podczas pełni, a już podczas wakacji Trust powiedziała, że przyda jej się pomoc.

Kaysa spojrzała wymownie na Blacka po czym przeniosła się z łóżka Jamesa na łóżko Remusa. Położyła się obok kładąc głowę na jego brzuchu. Niedługo później poszła spać. 

Następnego dnia Kaysa z samego rana udała się do Dumbledore'a z prośbą o udostępnienie jakiegoś ustronnego miejsca na ćwiczenia. Gdy dyrektor dowiedział się, że chodzi o ćwiczenie zaklęcia patronusa, szybko wyjawił jej co znajduje się na siódmym piętrze i, że tam może trenować.

Dziewczyna skorzystała ze zdobytej informacji i rezygnując ze śniadania od razu skierowała się do Pokoju Życzeń. Nie wiedziała jednak, że od pewnego momentu ktoś idzie za nią i także wszedł do tajemniczego pokoju. Dopiero w tym momencie Kaysa go zobaczyła.

- Co ty tu robisz?!- krzyknęła zaskoczona patrząc na niechcianego towarzysza.

- No nie wiem? Śledzę cię? Próbuję zabić? Albo porozmawiać na temat najbliższej pełni?- zapytał ze swoim firmowym uśmiechem Syriusz.

- Jestem zajęta.- jęknęła rozglądając się po wielkim i pustym pomieszczeniu. 

- Właściwie to gdzie jesteśmy?- zapytał po chwili Syriusz siadając na podłodze i przyglądając się dziewczynie, która szła na sam środek sali.- I co ty w ogóle planujesz tutaj robić?

- Muszę nauczyć się zaklęcia patronusa.- powiedziała niechętnie. Miała nadzieję, że będzie się uczyła w ciszy i spokoju, ale najwyraźniej los przypisał jej Blacka, który będzie ją rozpraszał.

- To nie umiesz?- zapytał szczerze zaskoczony. Kaysa była dla niego taką osobą, która potrafiła wszystko co związane z magią. Podziwiał ją właśnie za jej wiedzę.

- Nie mam szczęśliwych wspomnień.- warknęła. 

- To jak chcesz się go nauczyć? To składnik, bez którego nie dasz rady.- powiedział marszcząc brwi. Nie rozumiał o co chodziło tej dziewczynie. Przecież była na tyle inteligentna, że powinna to wiedzieć.

- Tak się składa, że ktoś podał mi zamiennik i chcę go wypróbować.- wyjaśniła wyciągając różdżkę i zamykając oczy aby pomyśleć o czymś szczęśliwym. O Remusie.

Syriusz podszedł do niej od tyłu i położył dłonie na jej biodra, brodę oparł na jej ramieniu i z wielkim uśmiechem przyglądał się jej zaskoczeniu.

- A może zamiast szukać zamienników, stworzysz sobie szczęśliwe wspomnienia?- wyszeptał jej do ucha.

- Jednym z nich będzie rzucenie na ciebie drętwoty.- warknęła strącając jego dłonie.- Na mnie nie działa ten twój głos i gierki. W pokoju wspólnym znajdziesz dziewczyny, które z chęcią się na to nabiorą.- powiedziała zrezygnowana. 

- Źle to odbierasz. To był tylko przyjacielski gest, ale możesz mi wierzyć, jak wrócimy to umówię się z jakąś ślicznotką na randkę.- puścił jej oczko i wrócił na swoje poprzednie miejsce, gdzie ponownie usiadł i przyglądał się dziewczynie.

Zauważył, że szybko się złościła gdy nie wychodziło jej to zaklęcie. Wystarczyło pół godziny aby Kaysa w złości zaczęła krzyczeć i wyzywać wszystko dookoła. Jedyne co wyszło jej do tej pory to lekka biała mgiełka, a ona chciała wyczarować patronusa cielesnego.

- Masz za słabe wspomnienie.- powiedział w końcu Syriusz.

- Tak! Bo ty się na tym znasz!- krzyknęła zła.

- Możesz na mnie nie krzyczeć? Jesteś zła, widzę, ale nie wyżywaj się na mnie.- Black wstał i wyciągnął różdżkę, po czym pomyślał o pierwszym spotkaniu swoich przyjaciół, o rozmowach z Kaysą, o ważnych wydarzeniach z jego życia, które podtrzymują przyjaźń Huncwotów. Chwilę później machnął różdżką i wyszeptał odpowiednie zaklęcie, a tuż przed nim zaczął biegać pies utworzony z białej mgły.- To nie jest trudne, musi przepełnić cię tylko radość, szczęście i wara w lepsze jutro.- powiedział z małym uśmiechem.

- Dlatego mam z tym taki problem, nie potrafię być optymistką.- warknęła i wyszła z Pokoju Życzeń przemieniając się w wilczycę.

Sprawdzone

AnimagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz