Dziś jest ten dzień. Dziewiąte urodziny brata Kaysy.
Wilczyca nie miała pojęcia jak przekazać Remusowi, żeby nie martwił się jak ona zniknie na ten jeden dzień. Nie chciała aby chłopak się zamartwiał i niszczył sobie dzień. Miała nadzieję, że może sam zrozumie, że ona wróci. W końcu postanowiła nie ostrzegać go i wymknąć się z domu.
Chciała ten dzień spędzić w samotność w jej posiadłości, czytając w bibliotece jakąś starą księgę i opłakując młodszego brata.
Już będąc w lesie odmieniła się w dziewczynę i wolnym spacerkiem ruszyła do jej starego domu. Będąc przy drzwiach robiła wszystko co w jej mocy aby się nie rozpłakać.
- Wróciłam Axel.- wyszeptała. Weszła najciszej jak mogła do środka, jakby nie chciała zbudzić duchów swoich rodziców. Jakby Axel spał na kanapie w salonie. Jak podczas tego dnia gdy zobaczyła ich ciała. Martwe. Blade jak papier, z oczami szeroko otwartymi, krzyczącymi z przerażenia.
Dziewczyna potknęła się na prostej drodze, przypominając sobie, że właśnie w tym miejscy, tuż przed jej stopami leżało ciało jej ojca. Tuż obok matki, a u podnóża kanapy, ciało jej brata. Małego chłopczyka, który niczym nie zasłużył sobie na taką śmierć. Ona się do tej śmierci przyczyniła. Nie było jej przy nim. Mogła go zabrać ze sobą.
- Tak bardzo cię przepraszam.- wydukała przez łzy, których już nie potrafiła dusić w sobie.- To wszystko moja wina.
Prawda była taka, że to zwolennicy Grindelwalda ich wszystkich zabili, ponieważ jej ojciec unikał ich przez około dziesięć lat. Jednak to ona czuła się winna. Gdyby tylko została, może by jakoś pomogła rodzicom i nic by się nie stało, albo skoro musiała uciec, to chociaż mogła zabrać ze sobą braciszka.
Pamięta dokładnie jak w nocy wróciła do domu z lasu. Chciała wejść niepostrzeżona, ale gdy tylko zamknęła drzwi i się odwróciła zobaczyła ciała swoich rodziców. Na początku wystraszyła się, że na nią nakrzyczą, coś jej zrobią, jednak później dostrzegła, że coś jest nie tak. Chociażby dlatego, że leżeli na ziemi. Dosłownie pół minuty zajęło jej zrozumienie co się stało. Do mózgu dotarło do niej tylko jedno imię. Axel.
Chciała go znaleźć, miała nadzieję, że chociaż on przeżył i wystraszony leży pod łóżkiem w swoim pokoju. Jednak się przeliczyła. Pędząc do jego pokoju potknęła się o coś przy kanapie. Ciało jej brata. Leżąc na ziemi i patrząc na niego, jej twarz zalała się łzami. Tak bardzo chciała do nich dołączyć w tej chwili. Tak bardzo, że nawet nie wiedziała, kiedy wzięła nóż kuchenny z kuchni i chwytając Axela za dłoń powiedziała: ,,Czekaj na mnie, zaraz będę". Już się przymierzała aby wbić go w klatkę piersiową, gdy nagle poczuła jakąś dłoń na jej ramieniu. Spojrzała w górę i przez łzy zobaczyła smutnego Dumbledore'a.
- Kayso, to nie jest dobry pomysł.- Powiedział odbierając jej nóż. Była tak zdruzgotana i oszołomiona, że nawet nie zareagowała. Pomógł wstać jej z ziemi i deportował ich do swojego gabinetu w Hogwarcie. Tam tłumaczył jej, że jeszcze wszystko się ułoży, ona słuchała patrząc na niego tępym wzrokiem jakby nic do niej nie docierało. Jednak pod koniec przyznała mu rację i powiedziała, że ma u niego dług wdzięczności. Po tym, przez pewien czas mieszkała w Hogwarcie, do momentu gdy życie ponownie zawaliło się jej przed oczami.
Właśnie teraz po pierwszym szoku, wyczarowała kwiaty i postawiła je przed drzwiami domu. Gdy to uczyniła, postanowiła pójść do biblioteki ojca i poczytać księgi o czarnej magii i skutecznej obronie. Bowiem interesowała się ona samą czarną magią jak i sposobami obrony. Poznawała wszystkie techniki jakie tylko były możliwe.
Dzień urodzin Axela nie był tylko tym dniem. Dla Kaysy był to także dzień powrotu jak i walki ze wspomnieniami. Co roku z nimi walczyła i co roku przegrywała z wielkim potokiem łez. I tym razem nie było inaczej.
Tymczasem Remus gdy tylko się obudził zauważył brak wilczycy. Jednak odpowiedź na jego nieme pytanie znał James. Zanim cokolwiek Lupin zrobił Potter już mu powiedział:
- Poszła w stronę lasu. Wcześnie rano. Spokojnie, wróci.- wytłumaczył mu. Nie wiedział skąd ta pewność jednak ani przez sekundę nie wątpił w swe słowa.
- To...- zaczął, przeciągając Syriusz.- Co dzisiaj robimy?- dokończył.
- Jakieś pomysły? Propozycje? Cokolwiek?- zapytał James z uśmiechem. Remusowi od razu powrócił dobry humor.
- To ty tutaj mieszkasz.- przypomniał mu rozsądnie Lupin.- Pokaż nam jakieś walory tej wioski.- zaproponował.- Albo jakieś historyczne miejsca, jeżeli jakieś tu są.
- Są! I to wiele! Na przykład tam.- wskazał za oknem pierwsze drzewo jakie wpadło mu w oko- Godryk Gryffindor zakopał swojego pierwszego i ostatniego psa.- wymyślił na poczekaniu. Remus spojrzał na niego z ironią w oczach.- Ale tak serio, to jest tutaj takie jedno miejsce z bardzo przerażającą przeszłością i jednocześnie ciekawą historią.- powiedział. Na myśli miał pewien dom w środku lasu, gdzie zginęła cała rodzina. Pomyślał sobie, że zaprowadzi ich tam i pooglądają go sobie z daleka, ponieważ jak każdy normalny dwunastolatek bał się podejść bliżej.
- James ma jakiś szalony plan!- krzyknął uradowany Syriusz, który najwyraźniej pokochał szalone plany przyjaciela. Z prędkością światła zgarnął swoje ubrania z krzesła i pobiegł do łazienki się przebrać. Tuż po nim poszedł Remus. James był gotowy od dawna.
Gdy wszyscy wykonali poranną rutynę zeszli na dół kierując się do drzwi, aby wyruszyć w podróż do starego domu. Zatrzymała ich jednak pani Potter.
- A wy gdzie się wybieracie bez śniadania?- zapytała patrząc zdziwiona na całą trójkę.
- Zwiedzać okolicę!- krzyknął radośnie Syriusz uśmiechając się do Euphemi.
- Nie mamy czasu na jedzenie!- zaprotestował James widząc, że jego matka szykuje miski na płatki. Zgarnął po drodze trzy jabłka i rzucił po jednym Remusowi i Syriuszowi. -O szesnastej wrócimy na obiad.- powiedział. Pani Potter pomachała z dezaprobatą głową i pozwoliła im iść.
Inferius- (Klasyfikacja Ministerstwa Magii XXXXX) Stworzenia te nie miały wolnej woli i nie były zdolne do samodzielnego myślenia, choć podobno potrafiły mówić. Ich jedynym celem było spełnianie rozkazów czarnoksiężnika, który powołał je do życia. Podstawową różnicą pomiędzy inferiusem a zombie było to, że inferiusy należały do świata materialnego, a zombie duchowego. Inna różnica jest taka, że inferius był posłuszny temu, kto go „ożywił" i wypełniał jego rozkazy. Celem zombie było zaspokajanie żądzy krwi poprzez konsumpcję świeżego ludzkiego mięsa lub mózgu. Stworzenia te zazwyczaj nie miały „właściciela". Inferiusy można wskrzesić tylko za pomocą jednego z trzech insygni śmierci- kamienia wskrzeszenia.
,,Trzy insygnia śmierci" pomyślała Kaysa. Była ciekawa jakie są dwa ostatnie. Ostatecznie postanowiła pogrzebać jeszcze w księgach. Nie zdawała sobie jednak sprawy, że tuż przed jej domem stoi trójka młodych chłopaków, słuchając o historii rodziny mieszkającej w tym budynku.
Sprawdzony
CZYTASZ
Animag
FanfictionOpowieść o początku dwóch ważnych osób, które zapoznały się przez niespłacony dług. Remus Lupin wraz z towarzyszką wyruszają na jego pierwszy rok w Hogwarcie. Lupin poznaje nowych przyjaciół, przez co jego życie automatycznie zmienia się na lepsze...