Rozdział 67

818 48 1
                                    

- Kaysa!- rozległ się krzyk, który poniósł się po pokoju wspólnym gryfonów. Dziewczyna próbowała niezauważalnie przemknąć się do swojego pokoju. Tłum gryfonów zajmujących pomieszczenie miał jej to ułatwić, ale czujne oko Remusa Lupina i tak ją dostrzegło.

Sama myśl o rozmowie z Huncwotami napawała ją nienawiścią i przerażeniem jednocześnie. Dlatego właśnie nie zatrzymała się słysząc krzyk chłopaka, który się po chwili powtórzył. Nieugięcie szła w stronę schodów do dormitorium dziewczyn. Jednak tuż przy nich stał Syriusz, który czekał na nią.

- Musimy porozmawiać.- powiedział nie pozwalając jej przejść dalej. 

- Nie mam ochoty dzisiaj już z wami rozmawiać.- warknęła. Przez myśl nawet przeszło jej aby cofnąć się w stronę dziury od portretu. Nie obchodził ją fakt, że cisza nocna rozpoczęła się wraz z jej wejściem do salonu, bardziej przejęła się tym, że gdyby się wycofała ukazałaby się jako tchórz, a taka nie była. Była odważną Gryfonką i taka jawna ucieczka byłaby ostrym ciosem na jej dumie i honorze. 

Nie wiedziała też, że wyjścia z Pokoju Wspólnego pilnował James Potter, który dopiero gdy zauważył, jak Kaysa zmierza w stronę kominka (oczywiście prowadzona przez Syriusza) gdzie siedział Remus, sam opuścił swoje stanowisko i ruszył w stronę miejsca ich spotkania.

- Chcieliśmy porozmawiać.- powiedział Remus gdy już wszyscy usiedli. 

- Już o tym wiem.- warknęła dziewczyna.- Lecz zanim zaczniecie zadawać jakiekolwiek pytania, Syriusz prawdopodobnie o wszystkim wie.- powiedziała tym samym wkopując młodego Blacka, który faktycznie wiedział o jej zamiłowaniu do Czarnej Magii i co gorsza nikomu nigdy nic nie powiedział, a jej od tego nie odciągnął.- A po drugie, zanim zaczniecie mnie oceniać, zadajcie sobie pytanie kto dzisiaj był oprawcą atakując bezpodstawnie Severusa Snape'a.

- Mieliśmy swoje powody.- mruknął sucho James. Jego jedynym powodem było to, że Ślizgon zbyt dużo czasu spędzał z Lily Evans, a teraz jeszcze zabierał im Kaysę. Pomijając fakt, że interesował się czarną magią.

- Oświeć mnie.- ponownie warknęła dziewczyna.

- Nie mam takiej potrzeby. Za to ty nam wytłumacz dlaczego interesujesz się czarną magią.- zażądał James.

- Nie mam takiej potrzeby.- warknęła dziewczyna.- Jesteście tak ograniczeni umysłowo, że nie zrozumiecie tego co ja widzę w tej dziedzinie magii.

Remus nie miał pojęcia dlaczego te słowa tak go zabolały. Mówiła o całej ich czwórce, ale czy mówiła prawdę? Czy może emocje tak ją zaślepiły, że powiedziała pierwsze co przyszło jej do głowy.

- Daj nam chociaż szansę.- poprosił niepewnie Lupin. Kaysa w jego oczach dostrzegła smutek, który spowodował, że się poddała. Postanowiła, że wszystko im wyjaśni tak jak kiedyś Syriuszowi.

- Aby to zrozumieć nie możecie ograniczać się.- powiedziała z głębokim westchnięciem.- I mam nadzieję, że nie będziecie chcieli zakończyć naszej znajomości bo nie zrezygnuję z tego.- dodała trochę ostrzej.

Zapadła chwila ciszy podczas której Kaysa zastanawiała się jak przekazać im wszystkie informacje i od czego ma zacząć. Postanowiła, że ominie sporą część rzeczy, która jest nieistotna.

- Z czarną magią mam styczność od dziecka i nie żałuję, to jest coś, co mnie interesuje i w tę dziedzinę chciałabym iść dalej. Ma tyle niewiadomych i zadziwiających rzeczy które chciałabym odkryć. Nie używam jej na co dzień, ponieważ jest to coś szkodliwego dla czarodzieja. Jednak pomyślcie sobie, że czarna magia w dobrych rękach może być tak dobra, jak biała może być szkodliwa w złych rękach. O to w tym wszystkim chodzi! Nie o rodzaj magii, a o czarodzieja i jego serce! A ja nie zamierzam nikogo skrzywdzić, staram się korzystać z mojej wiedzy i przekształcać ją tak aby pomagała. Mam nadzieję, że to zaakceptujecie.

- Podasz nam jakiś przykład, przekształconego zaklęcia?- zapytał szczerze zaintrygowany Remus. Dziewczyna nie zraziła go do siebie faktem, że ma nietypowe zainteresowanie. 

Kaysa lekko zmieszała się na prośbę Lupina, ale była zadowolona, że jej nie odrzucił. Nie chciała tego, za bardzo jej na nim zależało. Dlatego w głowie zaczęła wyszukiwać jakiś ciekawy przykład, aby podać go chłopakom.

Nawet Syriusz i James byli szczerze zaciekawieni, pomimo, że ich chęci do jakiejkolwiek dziedziny nauki były raczej nikłe. 

- Jednym z moich najlepszych wynalazków był eliksir uzupełniający krew.- powiedziała lekko zamyślona. Jednak po dłuższym zastanowieniu doszła do wniosku, że to był bardzo stary wynalazek. 

- Przecież taki już istnieje.- przypomniał jej Peter.

- Tak, ale mój działa dwa razy szybciej. A wpadłam na to eksperymentując ze składnikami eliksiru ubywającego i uzupełniającego. To nie było trudne. Teraz pracuję nad czymś trudniejszym do opracowania, tam miałam wzór, tutaj nie.- powiedziała przypominając sobie o swoich notatkach o tojadzie.

- A co to takiego?- zapytał Syriusz z cwanym uśmiechem.

- Eliksir na głupotę z dedykacją dla ciebie.- powiedziała na co wszyscy wraz z Blackiem się zaśmiali. 

Syriusz docinki Kaysy traktował jak docinki młodszej siostry, dlatego go nie ruszały, były wręcz komiczne.

- Dziękuję to dla mnie spore wyróżnienie.- uśmiechnął się dumnie. 

W Pokoju Wspólnym siedzieli do dwudziestej trzeciej i rozmawiali na różne tematy, zagrali też parę partyjek w eksplodującego durnia. Zapomnieli już o tajemniczym projekcie Kaysy, a ona sama zapomniała o tym aby ich zganić za dręczenie Severusa.

Następnego dnia lekcje rozpoczęły się od wróżbiarstwa na które, ku zdziwieniu Huncwotów Kaysa nie przyszła. Dziewczyna miała ważniejsze zadanie do wykonania, dlatego też z samego rana, tuż po śniadaniu poszła do Dumbledore'a. 

Profesor był mile zaskoczony widząc dziewczynę w swoim gabinecie. Poprosił ją aby usiadła, nawet nie przejmując się, że właśnie w tej chwili ma lekcje.

- Jak ci minęły te dni w szkole jako uczennica?- zapytał z uśmiechem. Ze zdziwieniem stwierdził, że Kaysa ma bardzo dobry humor.

- Nie najgorzej. Nawet mogę przyznać, że lepiej niż się spodziewałam, ale dobrze profesor wie, że nie po to tu przyszłam.- powiedziała. Taka już była od razu przechodziła do sedna sprawy.

- Słucham więc.

- Potrzebuję dostępu do prywatnego zbioru profesora Slughorna. Za nim przekonam jego chciałam się dowiedzieć, czy pan nie ma nic przeciwko.- wyznała. Chociaż sama nie do końca wiedziała od kiedy tak bardzo interesuje ją zdanie Albusa Dumbledore'a.

- Nie mam nic przeciwko, ponieważ ufam ci, ale mogę wiedzieć po co?- zapytał szczerze zaintrygowany. 

- Potrzebuję do mojego nowego projektu. Chciałabym zrobić eliksir, który pomoże Remusowi. Dlatego też potrzebuję przeróżnych odmian tojadu i innych potrzebnych składników do eliksirów leczniczych.

Sprawdzone

AnimagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz