Rozdział 3

1.5K 85 26
                                    

Trzy dni później Remus wraz z rodzicami stał na dworcu King's Cross. Rodzice żegnali swojego syna i dawali mu dobre rady na wszystko co było tylko możliwe. Dopiero teraz chłopak zrozumiał, że jego rodzice zrobili się strasznie nadopiekuńczy. Miał już dość tych rad i chciał od nich jak najszybciej uciec. 

- Mamo, tato, muszę już iść. Nie mam ochoty stać na korytarzu.- powiedział uśmiechając się przepraszająco. Nie chciał aby pomyśleli sobie, że ma ich dość, lub co gorsza, że chce się ich pozbyć. 

Kaysa stwierdziła, że widzi jego uśmiech pierwszy raz odkąd się poznali. Nieważne, że był to uśmiech przepraszający, liczył się sam fakt. Przysięgła sobie, że zrobi wszystko aby Lupin uśmiechał się częściej. Skoro już była na niego skazana przez najbliższe lata, to mogła mu trochę umilić życie, bo z tego co zdążyła zauważyć to Remus był bardzo samotnym dzieckiem.

Już po chwili Chłopak wraz z wilczycą przemierzali korytarz Hogwartu Express w poszukiwaniu wolnego przedziału. Było to dosyć trudne zajęcie, bo większość przedziałów była już zajęta. Jednak po około dziesięciu minutach Remus w końcu znalazł pusty przedział. Cały dla niego i wilczycy.

- Kaysa, chodź!- krzyknął do wilczycy, którą, jak się okazało, głaskał jakiś chłopak w okularach. To znaczy próbował ją pogłaskać. Za każdym razem gdy przystawiał rękę do łba Kaysy to ona warczała, albo nawet kłapała paszczą, próbując złapać zębami jego rękę. Remus zaśmiał się pod nosem i podszedł do owej dwójki.- Cześć.- przywitał się z chłopakiem.

- Chyba mnie nie lubi.- zaśmiał się okularnik i prostując się spojrzał na Lupina.- James Potter.- przedstawił się.

- Remus Lupin.- uścisnęli sobie dłonie.- Czasami ma humorki, i chyba nie lubi obcych.- mruknął uśmiechnięty Remus. James już chciał się odezwać, ale przerwał mu krzyk jakiejś dziewczyny z burzą czarnych, kręconych włosów. 

- Uwaga idiota leci!- krzyknęła i schowała się do swojego przedziału. Na Remusa i Jamesa wpadł czarnowłosy chłopak, który był ubrany dosyć dziwnie, ale modnie. Miał on bowiem czarne, wytarte spodnie, brązową bluzkę oraz czarną, skórzaną kurtkę. Chłopak wstał z Lupina i Pottera, po czym pomógł im się podnieść.

- Hejka. Idiota jestem.- przedstawił się podając im rękę.

- James Potter.

- Remus Lupin.- zaśmiali się we troje. 

- A tak na serio, to Syriusz Black jestem.- chłopak mrugnął do nich jednym okiem.- Mam nadzieję, że nie przerwałem w randkowaniu i, że przygarniecie mnie do przydziału.- uśmiechnięty zawiesił się na ramionach Jamesa i Remusa. Już po chwili wszyscy byli w jednym przedziale. Kaysa usiadła przy oknie, a koło niej usiadł Remus. Na przeciwko Lupina usiadł Potter a koło niego Syriusz. Chłopaki rozmawiali o wielu różnych sprawach, a wilczyca patrzyła przez okno. Po jakimś czasie gdy znudziło jej się bezsensowne wpatrywanie w widoki za szybą, położyła się na kolanach Remusa, a ten zaczął ją głaskać i dalej rozmawiał z kolegami.

- To nie fair!- krzyknął Potter.- Tobie dała się pogłaskać!- Syriusz i Remus zaśmiali się na jego słowa, a Potter udawał naburmuszone dziecko.

- Po prostu nie masz ręki do zwierząt.- zaśmiał się Black i podszedł do Kaysy, a ta zaczęła na niego groźnie warczeć.

- Nie radzę.- ostrzegł Lupin. Gdy Syriusz już przystawiał rękę do łba wilczycy, to ona pokazała mu swoje zęby w ostrzegawczym geście.

- Zastosuję się do twojej rady.- powiedział Black i oddalił się od Kaysy. Przedział wypełniły śmiech całej trójki. Wilczyca po chwili zasnęła. 

Chłopaki rozmawiali o dosłownie wszystkim. Poczynając od własnych zainteresowań i życia rodzinnego, kończąc na szkolnych planach i Quidditchu. Starali się mówić w miarę cicho, aby nie obudzić wilczycy. W tym czasie Remus też wyjaśnił jak on i ona się poznali, zgrabnie omijając temat likantropii. Po dłuższym czasie do ich przedziału wszedł starszy o parę lat chłopak. 

- Przebierzcie się w szaty. Za dziesięć minut Hogwart.- powiedział i tak szybko jak się pojawił, tak szybko zniknął. 

James i Syriusz wstali z swoich miejsc i już zaczęli się przebierać, a Remus dalej siedział. Nie chciał budzić Kaysy, ale musiał się przebrać więc w końcu lekko ją szturchnął. Wilczyca czując szturchnięcie od razu usiadła wyprostowana. Zobaczyła, że chłopaki się przebierają, więc szybko do niej dotarło o co chodziło. Położyła się przy oknie aby Remus mógł spokojnie zrobić to samo. 

Leżąc tak z łbem na siedzeniu doszła do wniosku, że kolana Lupina są wygodniejsze i takie... Cieplejsze. Pod każdym względem. 

Chłopaki szybko się przebrali, czego Kaysa nie widziała, i robiła wszystko aby tego nie widzieć. Parę minut później uczniowie płynęli łódkami do szkoły. Nim się obejrzeli, stali już pod drzwiami Wielkiej Sali, czekając na jeden z najważniejszych momentów ich życia- przydział.

- Poczekasz tu na mnie?- zapytał Lupin patrząc na wilczycę. Ta tylko skinęła głową. 

Wiele osób dziwiła obecność czarnego wilka chodzącego cały czas przy Lupinie. Było to niespotykane zjawisko. Jedenastoletni chłopaki, a przy nim straszny, groźny, czarny wilk. Wiele osób zastanawiało się jak to jest możliwe, że Remus może posiadać wilczycę przy tak dużej ilości kotów. Ale po dłuższym namyśle dochodzono do wniosku, że koty są w Hogwarcie przy dużej ilości szczurów. 

Kaysa wiedziała ile trwa przydział pierwszorocznych dlatego stwierdziła, że nie będzie siedziała tak długo pod drzwiami. Poczeka sobie na przydział Remusa, i jak usłyszy do jakiego domu trafi to pójdzie pozwiedzać szkołę. 

Gdy tylko pierwszoroczni weszli do pomieszczenie to wilczyca usiadła sobie po prawej stronie drzwi i nasłuchiwała. 

Hymn szkoły, przemowa dyrektora, przemowa Tiary Przydziału i w końcu czytanie nazwisk. Kaysa znała ten schemat na pamięć. Co roku to samo, zrobiło się już to strasznie nudne, a teraz znowu co roku będzie musiała tego wysłuchiwać.

Parę osób już dostało się do swoich nowych domów.

- Remus Lupin!- usłyszała krzyk profesor McGonagall. Ta stara, drętwa wiedźma zawsze ją irytowała. Regulamin szkoły znała na pamięć i potrafiła jej go wyrecytować gdy zrobiła coś złego. I pomimo, że Kaysa nie uczęszczała do Hogwartu, to ta wiedźma i tak dawała jej szlabany. 

- Gryffindor!- rozległ się krzyk Tiary Przydziału. Wilczyca była mile zaskoczona. Myślała, że Remus dostanie się do Ravenclaw'u. Był on bowiem raczej osobą zamkniętą w swoim własnym świecie- świecie książek, lubił się uczyć i raczej nie miał objawów męstwa, czy szczególnej odwagi. Ale najwyraźniej nie zawsze wszystko można zobaczyć gołym okiem. Ona była doskonałym tego przykładem. 

 Wilczyca powoli wstała z ziemi i zaczęła przemierzać puste korytarze zamku. 

Zaś w Wielkiej Sali Remus siedzący przy stole Gryfonów, na przeciwko Syriusza Blacka, czekał na przydział Jamesa Pottera. Był pewien, że okularnik trafi do tego samego domu co on i czarnowłosy. Czuł, że ta dwójka (James i Syriusz) to będą jego najlepsi przyjaciele, chociaż bardzo się od nich różnił. To właśnie z nimi chciał podbijać Hogwart. W tej chwili był wdzięczny rodzicom, że postanowili go puścić do szkoły. 

Jednak Lupin nie myślał o jednym. Szczęście za bardzo go przymroczyło i zapomniał o tym, że co miesiąc będzie musiał wymykać się z Hogwartu aby zmienić się w potwora. Musiał okłamywać chłopaków, aby nie odkryli jego mrocznego sekretu. Był pewny, że jeżeli go odkryją nie będą chcieli go znać i będzie skazany na samotność. Właśnie tego chciał uniknąć za wszelką cenę- samotności. 

Sprawdzony

AnimagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz