V

343 34 13
                                    

— Cześć. — powiedział widząc dziewczynę w drzwiach.
— Hej, wejdź. — powiedziała cicho i wpuściła go do środka. Powitał go jasny przedpokój, z wielką szafą, na której były lustra. Zsunął z nóg buty i rozejrzał się. — Napijesz się czegoś?
— Jak masz coś gazowanego, albo jakiś sok, to byłoby super. — powiedział do niej z lekkim uśmiechem.
— Mam, tam jest salon, rozgość się. — powiedziała i zniknęła w sporej kuchni, w której dominowała czerń, a która była połączona z jadalnią. Dziewczyna nalała do szklanek napoje i ruszyła w stronę salonu.
— Ładnie tutaj masz. Niby chłodne kolory, a dodatki bardzo ocieplają wnętrze. — powiedział rozglądając się jeszcze chwilę. Jego wzrok przykuła wschodnia ściana salonu, na której dziewczyna zrobiła sobie galerię ze zdjęciami. Byli tam wszyscy, którzy zapisali się w jej życiu.
— Dzięki, starałam się, żeby to jakoś wyglądało. — zaśmiała się lekko pod nosem. Jednak jej uśmiech zszedł szybko z twarzy. Przyniosła napoje i usiadła w fotelu zakładając nogę na nogę.
— Jak się trzymasz? — spytał spoglądając na nią.
— Jak gówno, może jeszcze gorzej. Jutro pogrzeb, a ja nie umiem sobie z tym poradzić... — kiedy kończyła zdanie czuła w gardle ścisk, a do oczu napłynęły jej łzy.
— Będziemy tam z tobą, nie będziesz sama. — powiedział patrząc na nią. Cholernie współczuł dziewczynie, a jej stan poruszał go. Miał wrażenie, że jego problemy, przy tym wszystkim to pikuś.
— Dzięki, ale raczej nie mogę tego od was wymagać. Przyjechaliście tu na koncert, bawić się, a nie chodzić na pogrzeby osób, których nawet nie znaliście. — westchnęła lekko spoglądając w szklankę z sokiem.
— Bawię się świetnie, nie wiem kim jestem i nie pamiętam nic ze swojego życia. Ubaw po pachy... — powiedział dość sarkastycznym tonem.
— Przepraszam... To nie miało tak zabrzmieć. — brunetka szybko się wycofała, Kuba spojrzał na nią i pokręcił głową.
— Nie przepraszaj, bo nie o to w tym chodzi. Nikt z nas nie ma łatwo, ale kto powiedział, że będzie łatwo? Spójrz na to z innej strony, za kilka lat, gdy spojrzysz w lustro, przypomnisz sobie wytatuowanego czuba i to, że jesteś w tym momencie silniejszym człowiekiem, bo przeżyłaś to piekło. Nigdy nie podchodź do złych wydarzeń jak do kary. Powinnaś uznać to za wyzwanie, a nagrodą będzie siła, którą odczujesz dopiero z czasem. Jednak musisz wytrwać, a ja ci w tym pomogę, może przez przypadek coś sobie przypomnę. — dziewczyna nie spuszczała z niego wzroku nawet na chwilę. Mówił mądrze, a przynajmniej tak się jej wydawało. Sięgnęła po telefon i podeszła do niego. Bez słowa usiadła mu na kolanach i pozwoliła sobie wtulić się w niego mocno. Zapach męskich perfum skutecznie ją uspokoił. Grabowski zacisnął mocno na niej ramiona i wziął głęboki oddech. — Poprosiłbym, żebyś się uśmiechnęła, ale wiem, że na dzień dzisiejszy to może być za wiele, ale śmiało poproszę cię, żebyś nie płakała, bo tak śliczna buzia nie powinna być zalewana gorzkimi łzami. — pogładził jej policzek.
— Strasznie się cieszę, że cię poznałam i mam to dziwne uczucie, jakbym cię znała od zawsze... — wyszeptała cicho.
— To prawdopodobnie zwiastuje długą znajomość. — zaśmiał się lekko.
— Pomogę ci odzyskać pamięć. Chociaż w ten sposób ci się odwdzięczę. Mam pierwszy trop, ale... To może być ciut drastyczna informacja. — spojrzała na chłopaka lekko zaniepokojona, obawiała się jego reakcji, jednak finalnie odblokowała telefon i włączyła mu jego teledysk do „Zorzy". Kuba poprawił się z dziewczyną na kolanach i wsłuchiwał się w tekst, w oczach miał łzy. Kiedy piosenka dobiegła końca, jeszcze dobrą chwilę w milczeniu wpatrywał się w telefon. Jego głowa wypełniała się przeróżnymi myślami. — Kuba? — szepnęła Elen, widząc zwieszonego chłopaka.
— Gdzie mogę zapalić? — spytał przecierając piekące oczy.
— Na balkonie. — odpowiedziała i wskazała palcem na szklane drzwi. Zeszła z jego kolana i pozwoliła mu opuścić pokój. Sama poszła po papierosa i wyszła za nim. — Wszystko okej?
— Jak może być okej, kiedy dowiadujesz się, że twój ojciec był tyranem? — spytał i spojrzał na nią, a jego dłonie pobielały, kiedy zacisnął je ze złości na balkonowej barierce. — Przynajmniej wiem, czemu nikt o nim nie wspomniał...
— Hej... Ale z piosenki wynika, że to przeszłość... — powiedziała cicho.
— Dla mnie to tak, jakby się to właśnie stało... Dlaczego, kurwa, nic nie pamiętam?! — powiedział podniesionym tonem, który przeszywał chłód. Mroził jej krew w żyłach, ale czuła mu się dłużna. Objęła go od tyłu.
— To nie twoja wina, to był wypadek Kuba. — powiedziała cicho.
— Cieszę się, że poznałem cię dopiero teraz, bo jeśli bym cię zapomniał... — urwał, był skołowany tym wszystkim co się działo.
— To strzeliłabym cię w twarz i pozwoliła poznać się na nowo. — powiedziała pół żartem, pół serio, starając się rozładować trochę atmosferę.
— Za co w twarz? — zaśmiał się lekko.
— Tak na pobudzenie zmysłów. — powiedziała unosząc wzrok na chłopaka. Cieszyła się w duchu, że wywołała na jego twarzy uśmiech.
— Jesteś straszna...
— Przecież uprzedzałam. — zaśmiał się lekko i pogładziła otwartą dłonią jego plecy. Chłopak odwrócił się i spojrzał wprost w jej oczy. Zgarnął za jej ucho kosmyk włosów.
— Uprzedzałaś... — szepnął i przybliżył się do niej. Przez chwilę stali w ciszy i przyglądali się sobie nawzajem.
— Ale znalazłam kilka... Ciekawszych utworów twojego autorstwa... — zaśmiała się przerywając ciszę i zawróciła do salonu. Kuba westchnął lekko, ale po chwili uśmiechnął się i poszedł za nią.

Kilkanaście minut później

— Oooo boże nie wierzę, że nagrywałem tak... Zbereźne rzeczy. — powiedział speszony, a Elen zanosiła się śmiechem, ocierając łzy z policzków.
— Kuba, przestań... Po pierwsze, to było cholernie seksowne, a po drugie to bardzo odważne materiały. Mi się strasznie podobają i nie powiem, chętnie bym takie przygody przeżyła. — dziewczyna śmiała się beztrosko, pozwalając sobie na chwilę oderwać się od codziennych problemów. Jej śmiech wypełniał całe mieszkanie. Quebo uśmiechnął się pod nosem.
— W sumie to mogę śmiało stwierdzić, że jestem prawiczkiem po raz drugi. — zaśmiał się, a dziewczyna wybuchnęła kolejną salwą śmiechu.
— Jesteś pojebany... — powiedziała ocierając łzy.
— Dziękuję za komplement. — powiedział i puścił jej oczko.
— Nie ma za co, polecam się na przyszłość — po chwili kiedy się uspokoiła wzięła głęboki wdech. — Moja babcia, by oszalała na twoim punkcie. Zawsze uwielbiała pozytywnie zakręconych ludzi... — spuściła wzrok na swoje stopy. Kiedy poczuła, jak jego dwa palce wsunęły się delikatnie pod jej podbródek. Uniósł jej twarz do góry i zmusił by spojrzała na niego.
— Nie płacz, już starczy na dziś i doskonale wiem, że by mnie polubiła, mnie nie da się nie lubić.
— Nie przeginasz z tą pewnością siebie...? — szepnęła cicho, a pomiędzy nimi znów budowało się dziwne napięcie, które odczuwali oboje, jednak żadne nie chciało się do tego przyznać.
— Nigdy nie przeginam, co najwyżej jestem szczery... — teraz to Kuba ściszył ton i patrzył w jej niebieskie, chłodne oczy. Delikatnie przesunął palcami po jej szyi, muskając ją delikatnie. Nie wiedział, jak bardzo wrażliwe było to miejsce na jej ciele, ale szybko zauważył, że ten gest wywołał na jej ciele gęsią skórkę. Cwany uśmiech przemknął po jego twarzy.
— Zrobię drinki. — powiedziała i podniosła się gwałtownie, by po chwili zniknąć w kuchni. Oparła się o blat i przymknęła oczy, a jej myśli odtworzyły ponownie to, co miało miejsce chwilę temu. „Eleonoro Kowalik, ogarnij się kurwa, ogarnij..." skarciła się w myślach i zrobiła dwa mocne drinki. Wróciła do salonu, jednak ten był już pusty. Spojrzała w stronę balkonu, gdzie przez okno zauważyła zarys sylwetki chłopaka. Wyszła po cichu na balkon i zapaliła papierosa, spoglądając ukradkiem na jego tatuaże, które ewidentnie jej imponowały. — Kuba...?
— Tak? — zapytał odwracając się do niej przodem.
— Mam głupie pytanie, ale takie naprawdę głupie... Czy zostałbyś na noc? Nie chcę być sama... — powiedziała cicho spuszczając wzrok, a gdzieś w środku ponownie obudził się w niej zdrowy rozsądek, który skarcił ją, że zapytała praktycznie obcego faceta, czy przenocuje w jej domu.
— Zostanę, ale muszę dać znać moim niańkom, żeby się nie martwili, bo inaczej tu przyjadą. — zaśmiał się lekko po czym wyciągnął telefon. Przedzwonił szybko do chłopaków i streścił im co i jak. — Elen, o której jutro jest pogrzeb? — spytał ciszej.
— O 13:00. — powiedziała cicho i spuściła wzrok. Kuba szybko przekazał informacje reszcie

GDY ZGASNĄ ŚWIATŁA II Quebonafide FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz