XXXV

205 28 20
                                    

Głośne pukanie rozległo się do jednych z hotelowych drzwi. 
— Czego znowu, nie zamawiałem serwisu... — zamarudził pod nosem Maciek i podniósł się z fotela, odkładając na stolik pada. Szarpnął za drzwi i kiedy zobaczył w nich piękną blondynkę, momentalnie zmienił pozycję, opierając się luźno o framugę i spoglądając na kobietę. 
— Cześć Maciek, może nie jestem z serwisu, ale mam do ciebie biznes. — powiedziała i zaśmiała się ciepło, widząc błysk w oczach chłopaka. 
— No to zapraszam . — powiedział i otworzył szeroko drzwi, zapraszając gestem do środka. Aśka weszła do jego pokoju i usiadła na fotelu zakładając nogę na nogę. Chłopak zmierzył jej zgrabne nogi i usiadł naprzeciwko niej. — Jak mogę ci pomóc. 
— Z racji tego, że zaobserwowałam, jak świetnym jesteś dyplomatą i dogadujesz się z tubylcami oraz jakie masz ulubione rozrywki, to sprawa wydaje się być banalnie prosta. Potrzebuję towaru. Zielone i białko. — powiedziała z cwanym uśmiechem na ustach. 
— No rozumiem... — pokiwał głową i zamyślił się chwilę. — A co ja z tego będę miał? — spytał, a diabelski uśmieszek wkradł mu się na usta. 
— Dziką, nieposkromioną satysfakcję, że pomogłeś damie w opresji... — powiedziała, a kącik jej ust uniósł się do góry. 
— Hmmm... No niech stracę... —  powiedział po dłuższym namyśle i podniósł się z fotela, po czym poszedł do swojej torby i wyciągnął z niej dwie, nieduże samarki. — Zielone tutejsze, naprawdę dobry towar, a z białkiem nie przesadzajcie, bo przez tydzień będziecie po ścianach chodzić. Kreska, góra dwie. — ostrzegł dziewczynę, która zgarnęła z jego dłoni torebeczki i schowała je do stanika. 
— Niezła skrytka. Już wiem po co wam natura dała cycki. — zaśmiał się cwano. 
— Nie wiedziałeś? To najlepsza skrytka jaka może być. Nic nie ginie i zawsze masz przy sobie. Spróbuj, staniki zerówki też istnieją. — poklepała go po ramieniu i roześmiała się ciepło. — Teraz tak serio, ile za to? 350 000 rupii będzie okej? Czy chcesz przelew na konto w złotówkach? — spytała poważnym tonem. 
— Uznaj to za gratis od firmy, tylko serio, nie przesadź. — powiedział z uśmiechem. 
— Nie martw się, nie jestem nowicjuszem w tych sprawach. — roześmiała się i podeszła do niego, mocno przytulając chłopaka. — Dziękuję bardzo, serio. — powiedziała do Maciejki, a kiedy ten postukał palcem w policzek, szybko złożyła na nim pocałunek. 
— Tylko nie mów nikomu, że masz to ode mnie, a w szczególności Kubie. — powiedział, kiedy Asia zaczęła zmierzać w stronę drzwi. 
— Ale co? — zapytała zadziornie, na co starszy Grabowski zaśmiał się. 
— Tego się trzymaj, do później. — pożegnał ją w drzwiach i odprowadził ją jeszcze chwilę wzrokiem. — Petarda, nie kobieta. — westchnął lekko i wrócił do grania na konsoli. 


Joanna nie czekając ani chwili dłużej, wróciła na swoje piętro i weszła do swojego pokoju. Otworzyła swoją walizkę i zaczęła przeszukiwać ją. Kiedy z uśmiechem na ustach stwierdziła, że znalazła to, czego wsunęła w ekspresowym tempie zaczęła z siebie zrzucać ubrania, by po chwili zostać w samej bieliźnie. Wsunęła na nogi czarne, jeansowe rurki, które idealnie podkreśliły jej tyłek, po czym wsunęła na nogi sandały na grubym obcasie. Obejrzała się w lustrze i pokiwała twierdząco głową. Wsunęła na siebie jasny top z asymetrycznym dołem i usiadła do toaletki, gdzie wzięła się za makijaż, nucąc sobie pod nosem jedną ze swoich ulubionych piosenek Dua Lipy - "Don't start now". Rozpuściła włosy i przeczesała je dłonią, po czym spryskała się ulubionymi perfumami. Spakowała do torebki kilka najpotrzebniejszych rzeczy i przewiesiła ją przez siebie. 
— Paaaa... — szepnęła do śpiącego męża i wyszła zamykając po cichu drzwi. — Otwierać, policja! — powiedziała nieco głośniej, dobijając się do drzwi Elen. Po chwili stanął w nich Kuba i spojrzał na blondynkę. 
— Co się tak odstrzeliłaś, jak stróż w Boże Ciało? — zaśmiał się cwano i wpuścił dziewczynę do środka. Eleonora siedział przy stole i układała jedne z największych puzzli, jakie dostali w sklepie. 
 — Bo mam taki kaprys, z resztą zaraz pożałujesz tych słów, bo porywam twoją ulubioną dziewczynę. — roześmiała się wesoło spoglądając za jego plecy. — Elen, rusz dupę! Jak będę tak tu stać, to mnie starość zastanie. Zbieraj ten swój tyłeczek i ruszamy na miasto. Czas na babskie imprezowanie i nadrobienie zaległości. — dodała Aśka, siadając  na drugim końcu stołu i zgarnęła z misy jabłko, wgryzając się w nie. Druga kobieta zmierzyła ją jeszcze wzrokiem i spojrzała na Kubę, czekając na jego sprzeciw, jednak kiedy chłopak nie wypowiedział się w temacie wstała i poszła się szykować. Zrobiła sobie mocny makijaż oka, po czym założyła jedną z sukienek, które dostała od Kuby. Wybór padł na neonowo-żółtą, asymetryczną sukienkę i czarne dodatki. — Wiesz, dzisiaj mogłabym zostać dla ciebie lesbijką. 
— Nie kuś już, dobra? — panie roześmiały się. 
— Tylko grzecznie i uważajcie na siebie. — powiedział Kuba i westchnął lekko, kiedy tylko drzwi zatrzasnęły się. Nie zamierzał jednak puszczać jej samej, nie po tym co się zaszło. Sam ubrał się i poszedł za dziewczynami utrzymując dystans na tyle, by żadna z nich nie nakryła go, ale na tyle blisko, by był w stanie zareagować, kiedy działoby się coś złego. Kobiety zatrzymały się po drodze, gdzie każda spaliła po lolku, po czym weszły do jednego z lepszych klubów na wyspie i zajęły miejsce przy wolnym stoliku. Zamówiły sobie po drinku i zaczęły obserwować bawiących się ludzi. 
— Fajne ciacho na piątej. — powiedziała szybko blondynka, a jej towarzyszka zaczęła rozglądać się po klubie. 
— No niezły, takie mocne osiem na dziesięć. — panie roześmiały się głośno. 
— Wiesz, że mam coś jeszcze...? — Joanna wyciągnęła zza stanika woreczek z białym proszkiem. 
— Widzę, że impreza zaczyna nabierać kolorów, jak za starych, dobrych czasów. — powiedziała brunetka z szerokim uśmiechem. 
— Dzisiaj panie przejmują lokal. — Aśka zaśmiała się i podała dziewczynie swoją kartę płatniczą i banknot. — Dawaj pierwsza, zasłonię cię. — powiedziała i wstała, oparła się tyłkiem o blat stolika, a brunetka wysypała nieco na blat i uformowała karta kreskę, po czym zwijając banknot w rulon wciągnęła biały proszek. 
— Zmiana bociana. — panie wymieniły się miejscami i przyjaciółka powtórzyła procedurę. — Hmmm... Jak dobrze... Teraz to możemy tańczyć całą noc. Ponoć to dobry jakościowo towar. — zaśmiała się. 
— Wiesz, skoro masz to od Maciejki, to wcale mnie to nie zdziwi... — nie musiały długo czekać, by używki dały im pożądany efekt. Już po kilkunastu minutach wiły się na parkiecie i wygłupiały się, śmiejąc się głośno. Po godzinie tańców lekko zmęczone poszły do ich stolika i rozsiadły się przy kolejnym drinku. 
— Powiem ci, że ten gościu patrzył na ciebie takim wzrokiem... 
— Co, pewnie chciałby grzmotać mnie, jak piorun samotne drzewko? No cóż mam faceta i kochanka, więc trzeba się ustawić w kolejce. — Elen parsknęła śmiechem. 
— Laska, masz trzy dziury, więc jeszcze jedną możesz wypełnić. — kolejna salwa śmiechy wypełniła klub. 
— Jesteś pojebana, wiesz? 
— Za to mnie kochasz... 
— I to najmocniej na świecie. — roześmiana dziewczyna przytuliła mocno przyjaciółkę. — Na parkiet! — krzyknęła rozbawiona Elen i wypiła kolejny kieliszek alkoholu. Świat zawirował jej przed oczami i pisnęła wesoło, kiedy znalazła się z Joanną na samym środku parkietu. Obie panie były totalnie wstawione, wybuchały co jakimś czasem śmiechem i tańczyły z różnymi chłopakami w pomieszczeniu. 
— Kiss her! — usłyszały, gdzieś z tłumu, kiedy obie tańczyły wtulone w siebie plecami i eksponowały światu swe wdzięki. Już dawno przekroczyły barierę przyzwoitości i w żadnym stopniu nie zamierzały przestawać. Dziewczyny obrócił się do siebie i z cwanymi uśmiechami na ustach pocałowały się, a tłum zawył radośnie. 
— Ale robimy im show... — szepnęła Elen, kiedy znów poszły do swojego stolika i z drinkami w dłoni rozsiadły się wygodnie.
— Szkoda, że nie możemy za to ich skasować, połączyłybyśmy przyjemne z pożytecznym. — roześmiała się blondynka. — Ooooo laska, ale jestem porobiona. — Do stolika dosiadła się dwójka mężczyzn, którzy zaczęli rozmawiać z dziewczynami. Chyba z godzinę rozmawiali się i poznawali z nowymi kolegami. Panowie pochodzili z Australii i okazali się być naprawdę w porządku. Od słowa do słowa pomiędzy panami i paniami powstał zakład o taniec na stoliku. Niestety na nieszczęście dziewczyn przegrały zakład i z honorem postanowiły wykonać karę i to w najlepszym tego słowa wydaniu. Pierwsza na stolik weszła Aśka, a zaraz za nią Elen. Panie zaczęły tańczyć seksownie wyginając się i robiąc prawdziwe show, przyciągając nie jedno spojrzenie. 
— Nosz kurwa, nie wierzę... — powiedział Grabowski widząc z oddali tańczące dziewczyny. Ruszył przez tłum i podszedł do stolika bez słowa przerzucił sobie obie panie przez ramiona i zaczął je wynosić z klubu. Nie obyło się bez protestu, obie panie zaczęły się szarpać i wyrywać, uderzając pięściami o jego plecy. 
— Jezu, kurwa zrzygam się... — powiedziała Aśka, na co Kuba momentalnie zsunął je z ramion, stawiając na chodniku i widząc zanoszącą się dziewczynę, złapał za jej włosy i oplątał je zgrabnie wokół swojej ręki, zmuszając ją do pochylenia. 
— Ej, to ją boli, robisz jej krzywdę... — Elen podeszła do niego i próbowała go odciągnąć od dziewczyny, jednak na marne. Sama skończyła w podobnej pozycji. 
— Hej, dziewczyno, spójrz na siebie, jesteś pijana i ućpana, że nie kojarzysz faktów. — powiedział chłodnym tonem, mierząc ją z politowaniem wzrokiem. Był wściekły i nawet nie próbował tego ukrywać. Kiedy blondynka skończyła i  nieco się poprawiła znów obie przerzucił sobie przez ramiona i zaprowadził je do hotelu. Kopnął nogą kilka razy w drzwi od swojego apartamentu, gdzie otworzył mu po chwili zaspany Bartek. 
— Co jest...? — mruknął ziewając lekko. — Weź ją, upite ważą chyba ze dwie tony. Uważaj, bo ją muli...— podał mu dziewczynę, a Elen zaczęła chichotać. 
— Bo to była taaaaaka zajebista biba, że sobie nie wyobrażacie, wy w życiu takiej nie mieliście... — kolejne głupie śmieszkowanie wypełniło hol. 
— No widzę właśnie, że było bardzo grubo. No nic, dzięki wielkie za przytransportowanie mi żony, postaram się jakoś odwdzięczyć. — powiedział i pokiwał z niedowierzaniem głową. Panowie pożegnali się i każdy zaniósł swoją damę do łóżka. 
— Ja nie chcę lulu Kuba... — zaśmiała się i rozwaliła na całym łóżku. 
— Co brałaś? Wiem, że paliłyście zielsko, bo walisz na kilometr, co jeszcze? Kreski? — wciąż nie było mu do śmiechu i był skłonny zrobić jej krzywdę, kiedy po raz kolejny chichot wypełnił pokój. 
— Takie małe dwie... Ale to było jak nic, przysięgam... Boże... Kuba... Jaki ty jesteś przystojny, jak się tak złościsz, wiesz? — mruknęła i beknęła głośno... — Oooo sorry, to samo, to nie byłam ja... 
— Dziewczyno, doprowadzasz mnie do szału. Ledwo uszłaś z życiem po tej akcji z tym typem, a już pchasz się znowu w kluby? Nie nauczyłaś się jeszcze, że nie każdy ma wobec ciebie dobre intencje i tak już będzie do końca życia? Nie każdy to twój przyjaciel i chce dla ciebie jak najlepiej... — wręcz warknął ze złości i zacisnął pięści. 
— A ty chcesz dla mnie jak najlepiej? — spytała nieco bardziej poważnym i ściszonym tonem. 
— Nieba bym ci uchylił, gdyby się dało, ale nie jak jesteś nieodpowiedzialna i podejmujesz głupie decyzje. Wtedy najchętniej bym cię... — urwał nie chcąc powiedzieć za dużo i spojrzał w kierunku Eleny. Klęczała na łóżku, a jej niebieskie oczy wpatrywały się w niego. Głupi uśmiech zniknął z jej twarzy, a pojawiło się na niej skupienie. 
— Zabił? — dokończyła za niego zdanie, wciąż świdrując go wzrokiem. 
— Chyba oszalałaś, muchy bym nie skrzywdził... — prychnął pod nosem na jej stwierdzenie, jednak z tyłu głowy coś mówiło mu, że nieładnie kłamać. 
— Wiem... Ale... Ukarz mnie... — szepnęła, oczekując na jego reakcję. Spojrzał na nią zaskoczony i sam zaczął dokładnie ją obserwować. 
— Kusisz, ale dobrze wiesz, że pijanej i ućpanej cię nie tknę... Ale kiedy tylko przetrzeźwiejesz, to nie chciałbym być w twojej skórze... — zagroził jej po czym wszedł na łóżko, obracając się przodem do niej. Złapał mocno za jej szyję, aż jęknęła z bólu, po czym zmusił ją by przeszła na czworaka po łóżku i wpił się zachłannie w jej usta. — Do spania. — wysyczał cicho przez zaciśnięte zęby i rozebrał dziewczynę. Przykrył ją kołdrą, a sam skoczył się umyć, kiedy wrócił dziewczyna spała jak zabita, oddychając spokojnie. Kiedy tylko położył się obok, podsunął rękę pod głowę. Wiedział, że nie będzie łatwo, ale nie spodziewał się takich wybryków. 


Rozdział dedykuję mojej kochanej @CAANDYBIRDS która natchnęła mnie do stworzenia tego rozdziału. <3 Liczę na trochę motywujących komentarzy od was, bo chyba znów mnie wena twórcza opuszcza i mogę na trochę zniknąć... ^^

Całuję, 
Angel Woodgett.

GDY ZGASNĄ ŚWIATŁA II Quebonafide FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz