LX

191 25 7
                                    

Pukanie do drzwi wyrwało Elen z zamyślenia. Dziewczyna wstała i podeszła do drzwi, po czym uchyliła je, zerkając w stronę przybysza.
— No kurwa, nie wierzę! — otworzyła momentalnie drzwi jak szeroko. — Co ty tu robisz?!
— Twój raper mnie tu ściągnął. — Aśka roześmiała się ciepło.
— Nie wróciłaś do Anglii? — spytała zaskoczona brunetka, przytulając mocno dziewczynę.
— Nie, pojechałam do swojego rodzinnego miasta. Mój mąż nie zrozumiał chyba, dlaczego wyjechałam, więc nie będę go wyprowadzać z błędu. — Elen wpuściła ją do środka. — Kuba jest?
— Jeszcze jest, pakuje się, bo za godzinę wyjeżdża. — westchnęła lekko. — Sporo się zadziało przez ten tydzień. Mam wrażenie, że żyję w jakimś filmie akcji...
— Filmie akcji? Jakbyś powiedziała, że w filmie porno, to bym zrozumiała, ale akcji?! Musisz mi wszystko opowiedzieć. — powiedziała nieco ciszej, żeby chłopak czasami nie usłyszał.
— Nie no można to podpiąć jako film akcji porno... Nie to raczej nie zabrzmiało dobrze. — obie panie roześmiały się w głos i rozsiadły się na kanapie.
— Siema. — usłyszały po chwili za sobą męski głos. — Zostało mi jeszcze z pół godziny do wyjścia, więc posiedzę sobie z wami. — Kuba usiadł koło niebieskookiej i objął ją ramieniem.
— Siema raperze, jak tam? — zapytała blondynka z cwanym uśmiechem.
— Bardzo dobrze, mam w końcu swój skarb na wyłączność, a tobie już się w życiu poukładało?
— Chciałabym, ale raczej nie mam na co liczyć. — westchnęła, ale zaraz nadrobiła to śmiechem.
— Ale humor widzę, że dopisuje. — stwierdził Grabowski, gładząc powoli włosy Elen. 
— No raczej... A co mam siedzieć i płakać? To nie w moim stylu, ten kutas namieszał, to niech on siedzi i płacze i to tyle. — wzruszyła ramionami i spojrzała na zegarek. — Szkoda, że musisz dzisiaj wyjechać, chciałam zaproponować piwko. 
— Bardzo chętnie, ale jak wrócę. Tylko nie roznieście tutaj chaty, zgoda? — roześmiał się ciepło. 
— Chyba śnisz, oczywiście, że ją rozniesiemy, wpadniemy z baseballami, złotymi łańcuchami na szyi i zrobimy tu gangsta party. — Elen i Aśka wybuchnęły śmiechem, a Kuba pokręcił tylko lekko głową z niedowierzaniem. 
— Wariatki. 
— Za to nas kochasz... — skwitowała brunetka i obie panie roześmiały się ponownie. 
— Dobra furiatki, ja się będę zbierać, bo zaraz mnie sprowadzicie, na bardzo złe tory. — dodał raper unosząc lekko prawy kącik ust, co niebieskooka uwielbiała. 
— No dobrze... — dodała nieco zasmucona, po czym wstała razem z nim. Poszedł do sypialni po niedużą walizkę na kółkach, po czym objął mocno dziewczynę i wtulił w siebie. Eleonora zacisnęła mocno powieki, nienawidziła rozstań, a już na pewno nie, kiedy wszystko było tak dobrze... 
— Tylko mi nie rycz... — mruknął do jej ucha i złapał ją za policzki, spoglądając w jej oczy. Wpił się zachłannie w jej usta, wsuwając język pomiędzy jej rozsunięte wargi. Ciche mlaski poniosły się po przedpokoju. — Bądź dzielna i silna. Nie imprezujcie za bardzo, bo nie będzie miał kto po was zwłok sprzątać. Wrócę za jakieś trzy dni, ale jak się uda to będę wcześniej. — pokiwała tylko głową, na znak, że zrozumiała wszystko. — Pa Aśka!
— Pa raperzyno! — z salonu dobiegł śmiech blondynki. 
— Kocham cię, widzimy się za trzy dni, w kontakcie... 
— Ja ciebie też, w kontakcie. — wyszeptała cicho. 
— A właśnie, o mało bym nie zapomniał. — wyciągnął z kieszeni kartę płatniczą. — Wiem, że nie lubisz, ale gdybyście czegoś potrzebowały, to awaryjnie zostawiam. — dał jej jeszcze jednego buziaka, wsuwając debetówkę w jej dłoń, po czym wyszedł i udał się do garażu. 
— Jeeee! Chata wolna! — pisnęła Aśka unosząc dłonie w geście zadowolenia. 
— To co? Zamawiamy jakieś żarcie i pijemy? — zaśmiała się Elen, obracając w dłoni kartę Kuby. 
— Nie wierzę, tak na luzie zostawił ci kartę? — spojrzała zaskoczona. 
— Pełen dostęp, ale nie lubię korzystać z jego karty, więc zazwyczaj tego nie robię. — odpowiedziała z uśmiechem i odłożyła ją na półkę w kuchni. 


— Ej, ale dokąd on właściwie poleciał, bo mi się nie pochwalił. Chyba go pytałam, ale wywinął się z odpowiedzią. — powiedziała już dobrze wstawiona dziewczyna. 
— Sama nie wiem, mi też nie powiedział... 
— Co za kutas... A jak mu się coś stanie, to gdzie masz go szukać? Boże... Ja wiem, że on skończył osiemnaście lat, ale czy faceci zawsze muszą być tacy nieodpowiedzialni. Nikt mu nie broni jechać, ale zamelduj tylko "jestem tu czy tu". Wszystko. — mruknęła już dobrze wstawiona blondynka... — Ejjj... Mam pomysł, oglądałaś kiedyś "Odlotowe agentki"?
— No raczej, uwielbiałam tą bajkę. — zaśmiała się ciepło. 
— To pobawimy się w agentki. Ma tutaj komputer, gdzieś, gdzie mógłby się logować na maila, czy coś takiego...? — zapytała, a diabelski uśmiech na jej ustach poszerzał się. 
— Ma komputer w studiu nagraniowym. — skwitowała Elen, wytężając ostatnie trzeźwe komórki do myślenia i dedukowania, czy chłopak zabrał swojego laptopa. 
— Od tego zaczniemy. — powiedziała z uśmiechem. — Sprawdzimy, gdzie się wybrał, po czym możemy pojechać go szpiegować. — dziewczyna po raz kolejny zaśmiała się diabelnie. 
— Nie uważasz, że to przegięcie... ?
— Przecież widzę w twoich oczach, że sama chcesz wiedzieć. — nie myliła się, ani trochę. Dziewczyny weszły do studia i włączyły komputer. — Gdzie ma pocztę?
— Na gmailu. — odpowiedziała szybko Elen i podrapała się po ramieniu. Wiedziała, że to, co robią jest złe, ale z drugiej strony, chęć poznania prawdy wygrywała i to z dużą przewagą.
— Jest zalogowany! — pisnęła nakręcona dziewczyna. — Czekaj, ma tu potwierdzenie lotu... Poleciał do Hiszpanii?! Dokładnie San Sebastian. — powiedziała zaskoczona. — Ale po co? No nic... — Aśka wykonała kilka następnych kliknięć. 
— Aśka, nie... — powiedziała brunetka, ale jej przyjaciółka zdawała się mieć za nic jej sprzeciw. 
— Właśnie, że tak, lecimy do Hiszpanii, pakuj potrzebne rzeczy. — spojrzała na zegarek. — Lot jest o 6:00 rano, mamy 20:00, jeszcze jakieś sklepy będą otwarte. Potrzebujemy sprzętu szpiegowskiego i dobrego przebrania. 
— Zaczynasz mnie przerażać. — skwitowała Elen. 
— Pierdolisz... — mruknęła Joanna i wyciągnęła telefon. Zamówiła im taksówkę do jednej z większych galerii handlowych w mieście. — Zbieraj się, Uber będzie tu za 5 minut. — powiedziała z cwanym uśmiechem. Po upływie podanego czasu, obie wsiadły do taksówki. 
— Czemu mam wrażenie, że to się skończy źle? 
— Bo sobie to wmawiasz. — roześmiała się cwano. Miała w głowie plan, który zamierzała spełnić. Chciała w końcu dać swojej przyjaciółce odpowiedzi, na które zasługiwała. Po kilkunastu minutach, wysiadły przed wejściem do mekki zakupoholików. Ruszyły wprost do sklepu, który wcześniej blondynka sprawdziła w internecie. 
— Po co nam peruki? — zapytała zdziwiona Eleonora. 
— Bo trzeba się przebrać, żeby go móc śledzić. Jeszcze potem zaliczymy optyka i zmienimy sobie kolor oczu. Wyluzuj mała, będzie zabawnie. — roześmiała się w głos. Brunetka jednak nie podchodziła do tego z taką euforią, bo wiedziała, że jeśli Kuba się dowie, wścieknie się. 
— Dobra, zróbmy to. — powiedziała po chwili namysłu. 


Kiedy tylko opuściły galerię, humory dopisywały im bardziej. Wróciły do mieszkania Kuby i rozsiadły się na kanapach. 
— Nogi mnie już bolą od latania po tych sklepach... — mruknęła blondynka. 
— Dopijam piwo i idę spać, o 4:00 musimy wstać, więc mamy niecałe sześć godzin snu. — mruknęła Elen i upiła kilka łyków alkoholu. 
— To dobry pomysł. Mogę sobie spać na kanapie, tu jest tak wygodnie... — powiedziała przymykając oczy. 
— Mamy pokój gościnny, ale te kanapy coś w sobie mają, mama Kuby też się upierała na kanapę. — roześmiała się ciepło. 
— Czyli już miałaś wizytę teściowej? 
— Szczerze? W życiu o niej nie pomyślę, jak o teściowej, bo ona się zachowuje bardziej jak matka niż moja własna rodzicielka. — prychnęła pod nosem na samo wspomnienie. — Pewnie będzie mnie do śmierci wyklinać, że nie wyszłam za bogatego chirurga z dobrej rodziny. — roześmiała się. 
— Jasne, bo my musimy spełniać wszystkie zachciewajki rodziców... Niestety, powielamy błędy, popełniamy nowe, uczymy się na nich. Poza tym do chuja wafla, twojej matce powinno zależeć na twoim szczęściu i nie ważne, czy szczęście znajdziesz przy księciu, czy żulu spod sklepu... — przerzuciła oczami. 
— Dobra, dobra, rozumiem zamysł, ale zapędziłaś się. — roześmiały się w głos. — Idę się położyć, widzimy się z rana. — powiedziała Elen i pomachała do już na wół śpiącej dziewczyny. Poszła do sypialni, gdzie wzięła szybki prysznic i weszła do pustego łóżka. Pościel pachniała perfumami Kuby, wtuliła się w jego poduszki, chowając w nich twarz. Nie było go raptem kilka godzin, a samotność zaczynała jej doskwierać. Nie sądziła, że będzie tak ciężko, w końcu Marcina ciągle nie było w domu, ale było jej pusto. Napisała mu smsa, że tęskni, jednak wiadomość pozostała bez odpowiedzi, a dziewczyna znużona alkoholem usnęła po chwili. Obudził ją budzik i myśl o tym, że za kilka godzin, wraz ze swoją szaloną przyjaciółką miały się znaleźć w słonecznej Hiszpanii. — Asioraaa... Wstawaj... — szturchnęła śpiącą dziewczynę i zrobiła jej kawy w kubek termiczny. W międzyczasie ubrała się w szary dres i zamówiła taksówkę na lotnisko. 
— Boże... Picie dzień wcześniej to nie był dobry pomysł... Moje agentowanie będzie dzisiaj marne... 
— To zostaniesz wylana z agencji... — roześmiała się ciepło i podała jej kawę. — Ruszaj dupkę, jak już zaczęłyśmy, to trzeba to skończyć. — Aśka pokiwała głową i w przeciągu kilku kolejnych minut zebrała się. Cieszyła się, że pomimo alkoholowego szaleństwa, udało im się wczoraj spakować i być na tyle gotowym, żeby dzisiaj wpaść tylko na lotnisko, złapać samolot i wylecieć. — Czyli mój facet rozbija się po San Sebastian... Ciekawe, co za biznesy tam kręci... 
— Oby nie z jakąś duperą, bo jak boga kocham, łeb mu rozwalę. — powiedziała z bojowym nastawieniem Joanna. 
— Wyluzuj, nie sądzę, by była to inna dziewczyna, inaczej nie czekałby na mnie trzech lat, chociaż zabawić potrafił się nieźle zabawiać. — zaśmiała się pod nosem, siedziały już przy swoim terminalu, oczekując na wpuszczenie na pokład. 
— O kurcze, opowiedz mi więcej... Zainteresowałaś mnie teraz... — mruknęła z cwanym uśmieszkiem.
— Przyłapałam go na Bali, w burdelu, kiedy stosował ostre zagrywki BDSM na dwóch uległych mu laskach... — wyszeptała jej na ucho, a oczy dziewczyny rozszerzyły się. 
— Pierdolisz?! — niemal krzyknęła, ściągając na siebie uwagę ludzi. 
— Ciszej... Nie, mówię ci całkowitą prawdę. On się na nich wyżywał za moje cierpienie. Zmuszał je do takich rzeczy... Niestety przerwałam ich, więc nie wiem, do czego jeszcze mógłby się posunąć, ale sądzę, że chyba ciężko dla niego o coś niemożliwego. Czerpał radość z władzy nad nimi. Czasami żałuję, że tego nie nagrałam. —roześmiała się pod nosem. 
— Weź, aż mam ciarki na samą myśl. Czy on na tobie też to stosuje...? — zapytała poruszając cwano brwiami. 
— Jeszcze nie w takiej formie, ale wprowadza za każdym razem coś nowego... Ostatnio byłam w kajdankach, masce i z kneblem w ustach i wiesz co? To było naprawdę dobre... — roześmiała się. 
— Weź, zaczynam ci zazdrościć. U mojego męża to dwie pozycje, dwa ruchy wór suchy i nawet nie zadba o mój orgazm, więc tęsknię za takim dobrym seksem. — zaśmiała się. 
— Może powinnaś z nim o tym pogadać? 
— Wątpię, on nie jest na tyle otwarty, żeby gadać o takich rzeczach. — wzruszyła lekko ramionami i ruszyły na pokład samolotu. Zajęły swoje miejsca i po dłuższej chwili wzniosły się, zmierzając w stronę Hiszpanii. Goniąc nieuchwytnego do tej pory, w swych działaniach Grabowskiego. Dla blondynki była to kolejna przygoda, połączona z możliwością zobaczenia kolejnego kawałka świata. Jednak Elen w środku była pewna obaw, czy jeśli uda im się odkryć prawdę, czy to jej nie przerośnie? Postawiła wszystko na jedną kartę, ale z drugiej strony, jeśli mieli tworzyć prawdziwy związek, nie mogli mieć przed sobą tajemnic, bo to ich tylko dzieliło. 


GDY ZGASNĄ ŚWIATŁA II Quebonafide FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz