LV

229 25 12
                                    

Tydzień później...

— No nieźle się urządziłeś. — powiedziała brunetka, wchodząc do mieszkania rapera. Rozejrzała się dookoła, wysokie okna z wyjściem na nieduży ogród i ogromny telewizor, były pierwszym, co rzuciło jej się w oczy. Nowoczesna kuchnia, wszystko w dość surowym, męskim stylu. Były też neony z różnymi logami, które mieniły się na kolorowo po włączeniu. Kuba wszedł z walizką dziewczyny i postawił ją przy ścianie. 
— Dzięki wielkie. — powiedział z uśmiechem i podszedł do kuchni, gdzie wyciągnął z lodówki butelkę wody.  — Chodź oprowadzę cię. — dodał, kiedy upił kilka łyków. — Tu masz łazienkę, studio nagraniowe, pokój gościnny, a tu moje królestwo. — powiedział i pchnął drzwi do największego pomieszczenia w apartamencie. Jej oczom ukazała się betonowa ściana, na której stało ogromne łóżko z czarną, jedwabną pościelą. Było ogromne biurko z komputerem i masą dokumentów. Na półkach były wyeksponowane przeróżne, złożone zestawy Lego. 
— Wow, ale fajnie... — powiedziała z uśmiechem i rzuciła się na łóżko, śmiejąc się. 
— Tak szybko chcesz mi wskoczyć do łóżka? — mruknął obserwując z lekkim uśmiechem dziewczynę. — Ja? Czy ty mi? 
— Aktualnie jesteś u mnie, więc wskakujesz do mojego łóżka... — mruknął i wszedł na nią wykręcając jej ręce do góry. Wpił się czule w jej usta i całował ją zachłannie, a ciche mlaśnięcia wypełniały przestronny pokój. — Elen... Wprowadź się do mnie... — szepnął patrząc w jej oczy. 
— Nie za szybko na takie decyzje? — spytała zdziwiona i momentalnie wyrwała mu ręce i usiadła. 
— Wiem, że nie chcesz sprzedać mieszkania w Krakowie, bo to po babci, ale stać mnie na to, żeby je utrzymywać, jeśli nie chcesz go wynająć. Tak będę mógł mieć cię obok częściej niż tylko na kilka dni, jak znajdę odrobinę wolnego... — powiedział spoglądając na niego. 
— Sama nie wiem, nie jestem pewna, czy byłabym dobrym współlokatorem. — zaśmiała się lekko. 
— Nie masz być współlokatorem, a panią tego domu... — powiedział spoglądając w jej oczy, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. 
— Chyba zaczynasz mnie przekonywać... — powiedziała spoglądając na niego z uśmiechem. 
— A wiesz, jest taka piosenka, to bardzo ładna piosenka... — mruknął do jej ucha, a dziewczyna roześmiała się ciepło, kiedy jego oddech załaskotał ją w ucho.
— Zaśpiewasz mi? — spytała cicho. 
— Bardziej będę wypluwał rytmicznie słowa, ale spróbuję... — jego ciepły śmiech sprawił, że jej uśmiech poszerzył się bardziej. Złapał ją za pośladki i wsunął sobie na kolana i oparł brodę na jej ramieniu, wtulając ją mocno w siebie, po czym zaczął jej rapować. — Nie chcę o sukach nic słyszeć. Jestem na jej punkcie serio pojebany. Bawmy się jak dzieci. Znowu moje plecy podrapane jak kamienice Hawany. Ciągle głodny wrażeń, możemy zajadać się nimi razem. Spytała mnie, co następne mam w planie, już nic poza wymyślaniem nowych marzeń. Ej, mogę już tylko cię kochać, nic nie robić, tylko kochać cię... W każdym kraju świata, niepotrzebna mapa i tak wszędzie czuję się jak locales. Czarna mokka, jazz, siłownia to seks. Twoje cudne ciało leczy mi kompleks. Chciałbym być brzydki i biedny przez dobę, a potem poderwać cię znowu i cześć... — zaczął całować jej szyję i wodzić po niej palcami. 
— I to już koniec? — spytała zawiedziona i zaśmiała się. 
— Hmmm... Jest jeszcze trochę, mam kontynuować? — spytał i przygryzł lekko skórę na jej ramieniu. 
— Zdecydowanie tak... — szepnęła po tym, jak z jej ust wydarło się jęknięcie na jego pieszczotę.
— Mam dosyć lotniska jak Kaaris i Booba. Obok mnie ta pani, jak spluwa. Lecę jej pokazać Odessę i Tallinn, bo znudził nas Paryż i Dubaj. Pęcherze na ustach, siniaki na udach... Godzina i zrobię z niej gejszę. Wachlarze z pieniędzy, to życie mnie męczy. Jej dłonie są znacznie cieplejsze, mówiłem o nich mojemu terapeucie. Kiedy nastrój miałem nizinny, wracam na górę i jestem w tym silny. Bałem się, jacy po mnie przyjdą inni. Nie obchodzi mnie kto stoi za wami, yo... SB to moi Young Money z miasta, w którym się poczujesz wygrany, kiedy masz na sobie Emporio Armani... — zarapował do jej ucha, podkreślając tym fakt, że robił to tylko dla niej. Był cały jej.
— Jeszcze... — szepnęła cicho, znając dobrze słowa piosenki, którą tak długo katowała zaraz po premierze jego najnowszej płyty. 
— Słodki smak chwili działa tak, że leków już nie muszę brać. Śpiewa mi jak Riri, na niej ciuchy, których nawet nie znam nazw. Nowy Richard Millie, jakieś skurwysyny chcą mi zabrać czas. Daktyle daikiri, Tobacco Vanille, mój nowy plac zabaw to ty... 
— Chyba porąbałeś na końcu tekst... — wyszeptała wsuwając dłoń pod jego koszulkę i przyjemnie drapała jego kaloryfer. 
— Zdaje ci się... — napięcie między nimi wzrastało z każdym kolejnym gestem. 
— Poza tym, to kłamie, nie byłam w Dubaju ani Paryżu... 
— Wszystko przed tobą... — wyszeptał do jej ucha przygryzając jego płatek. Dziewczyna znów jęknęła, a chłopak złapał ją za plecy i wstał z nią, po czym rzucił ją w śliską, chłodną pościel. Dziewczyna pisnęła lekko i objęła go dłońmi. Wpijali się nawzajem w swoje usta, pogłębiając kolejne pocałunki. Wykręcił jej ponownie ręce za głowę i przytrzymał je jedną dłonią. Drugą przejechał wzdłuż jej ciała, a kiedy zadrżała poczuł pełną satysfakcję. — Nie ruszaj... — rozkazał puszczając jej dłonie i podwinął jej koszulkę, ściągając ją z niej i odrzucił na podłogę. Zakręcił językiem w jej pępku, nie spuszczając wzroku z jej twarzy i sunął językiem w górę jej ciała. Co jakiś czas przygryzał skórę i robił jej malinki. Wsunął pod nią ręce i rozpiął stanik, który wylądował po chwili na podłodze. Zassał jej sutka, oplatając go językiem. Ponownie jęknęła, podniecona jego pieszczotami i zacisnęła dłonie na pościeli, ale zgodnie z poleceniem, wciąż trzymała je wysoko. Jej oddech przyspieszył, kiedy znowu jego usta zaczęły schodzić niżej i niżej. Rozpiął guzik od jej jeansów i zdarł je z niej niemal jednym ruchem. Potarł jej krocze, przez cienki, koronkowy materiał. Mruknęła ucieszona i poruszyła biodrami, domagając się więcej. Była jego, w końcu miał ją na wyłączność i mógł z nią zrobić w łóżku, co tylko mu się podobało. Poczuła jak majtki zsunęły się po jej nogach. Delikatne muśnięcie spowodowało u niej gęsią skórkę, a na ustach Grabowskiego pojawił się cwany uśmiech. Uwielbiał, kiedy tak na niego reagowała. Splunął pomiędzy jej rozsunięte nogi i rozprowadził ślinę kciukiem, zanurzając go nieco w niej. Jęknęła, dając mu tym samym kolejne zielone światło. Tym razem to jego spodnie opadły na podłogę, kiedy jednocześnie wpijał się ustami w jej cipkę i skubał zębami łechtaczkę. Krzyknęła podniecona, a on szybko przekręcił się w popularną pozycję 69. Dziewczyna szybko wzięła w usta jego członka i zaczęli nawzajem pieścić się, dając sobie jak najwięcej przyjemności. — Głębiej... — mruknął dociskając biodra do jej twarzy. Zakrztusiła się, ale dzielnie znosiła wszystko, co jej fundował i za to ją uwielbiał. Po chwili wyszedł z jej gardła, dając jej złapać łapczywie oddech. — Wystarczy. — mruknął i zeskoczył z łóżka, po czym zsunął ją na sam brzeg. Założył jej nogi na swoje ramiona i mocnym pchnięciem wszedł w nią niemal do końca. Dziewczyna pisnęła i zacisnęła mocniej dłonie na pościeli. Posuwał ją mocnymi pchnięciami i rozkoszował się chwilą. Zaciskał dłonie na jej piersiach, co jakiś czas odciągając ją za sutki. — Obróć się. — rozkazał i nie mogąc się doczekać sam przerzucił ją na brzuch, aż wpadła twarzą w pościel, ale nie było jej dane leżeć w tej pozycji długo. Kiedy tylko wszedł w nią od tyłu, obwinął sobie wokół dłoni jej długie włosy i ściągnął ją za nie. Jęknęła z przyjemnego bólu i poddawała się mu, on tutaj rządził i było to niepodważalne. Chwila uniesienia skończyła się, kiedy szczytowali wspólnie. Strzelił jej mocnego klapsa w tyłek, aż dziewczyna syknęła, kiedy poczuła pieczenie. Poszedł do toalety ogarnąć się, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. — Kogo, kurwa niesie... — mruknął niepocieszony pod nosem i przyspieszył ruchy. Wskoczył w bokserki i zarzucił na siebie szybko koszulkę, po czym podbiegł do drzwi. Otworzył je z impetem, gotów opierdolić osobę, która im przerwała, bo zaplanował jeszcze jedną rundę. Jednak na jego twarzy zawitało zdziwienie. — Mama? Co mama tu robi? 
— Gnojku, nie odzywasz się, więc zaczęłam się martwić, a że miałam do załatwienia kilka spraw w Warszawie, to pomyślałam, że zajrzę do ciebie. — powiedziała i zmierzyła go wzrokiem. 
— Mamo, nic mi nie jest... 
— Kto u ciebie jest? — spytała i zaśmiała się pod nosem. 
— A co? — spytał, grając na zwłokę, by dziewczyna mogła się spokojnie ubrać. Elen kiedy tylko usłyszała Elżbietę zerwała się jak poparzona i biegała od łazienki do sypialni, zgarniając swoje ubrania. 
— A to, że przed chwilą wyszedłeś z łóżka, pachniesz seksem na kilometr. 
— Serio?! — spytał zdziwiony. 
— Nie, ale bokserki tył naprzód i na lewą stronę świadczą o tym, że musiałeś się nieźle spieszyć. — roześmiała się ciepło i przepchnęła się pomiędzy chłopakiem, a drzwiami. Elżbieta tolerowała wybryki syna, jednak nie pochwalała zabawiania się dziewczynami, skoro miał być to numerek na raz. Ruszyła w stronę sypialni, ciekawa kogo tam zastanie. Kiedy pchnęła drzwi brunetka poprawiała właśnie koszulkę Kuby, którą wyciągnęła z szafy. Ela spojrzała najpierw na podłogę, na porozrzucane ciuchy. 
— Dzień dobry pani Elu... — powiedziała nieśmiało Elen. 
— O mój boże! — krzyknęła ucieszona kobieta i ruszyła w kierunku dziewczyny. Złapała ją za policzki i pociągnęła do siebie całując na powitanie. 
— Kochanie, co ty tu robisz? — spytała zaskoczona matka Kuby, oglądając dokładnie dziewczynę, czy była cała. 
— Mamo, to moja nowa, stara dziewczyna. — powiedział z cwanym uśmiechem Grabowski. Kobieta była w totalnym szoku, spoglądała to na jedno, to na drugie i nie wiedziała sama, co miała powiedzieć. 
— Boże, dziecko... W końcu przestanie mi marudzić... — kobieta roześmiała się i jeszcze raz przytuliła niebieskooką brunetkę. — Kuba, zaparz nam herbaty, a nie stoisz jak słup soli. Przywiozłam serniczek, więc będzie jak znalazł. — chłopak pokręcił z niedowierzaniem głowa i udał się do kuchni, gdzie wstawił wodę i naszykował trzy kubki. Elen usiadła z kobietą w salonie i naciągnęła na siebie nieco koszulkę rapera. — Opowiadaj mi, jak się znowu tu znalazłaś? 
— Chyba to zasługa przeznaczenia. Ogólnie to mój niedoszły narzeczony przerwał nasz ślub i kazał mi gonić Kubę. To było szalone, ale chyba tak miało być. Dopiero dzisiaj przyjechaliśmy do Warszawy, bo mam jeszcze trzy tygodnie wolnego. Ogólnie powinnam się wylegiwać teraz na plaży na Hawajach, ale... Jestem tu i chyba w końcu jestem najszczęśliwsza na świecie. — Eleonora roześmiała się ciepło. 
— To normalnie jak w filmie. Kuba! Daj talerz i nóż
— Kuba to... Kuba tamto... — zamarudził pod nosem. 
— Słyszałam! — chłopak zreflektował się szybko i przyniósł matce to, o co poprosiła, a po chwili przyniósł trzy herbaty i małe talerzyki. Oddał krojenie ciasta w ręce matki, a sam wsunął się za dziewczynę, sadzając ją sobie na kolanach. — Mógłbyś chociaż przebrać bieliznę, nie pije cię? 
— Nie, mamo... Już się uspokój. — powiedział i wziął się za sernik. 
— Powiem pani, że to było chyba lepsze niż w filmie. Nie sądziłam, że mojego faceta będzie stać na taki gest, że stwierdzi, że z innym będzie mi lepiej i będę bardziej szczęśliwa. — powiedziała z uśmiechem, nieco zawstydzona. Odebrała swoją porcję przepysznego, domowego ciasta i zabrała się za nie. — Boże, jak mi tego brakowało. Zrobiłaby pani fortunę na tych ciastach. 
— Nie chcę fortuny, na co mi to teraz, jak mi już bliżej do grobu niż dalej? 
— Mamo... — Grabowski szybko upomniał matkę, bo nienawidził, kiedy z jej ust padały twierdzenia o śmierci. 
— Taka prawda, a dla mnie liczy się najbardziej to, że moje dzieciaki mają radość z tych wypieków. — powiedziała z uśmiechem. — Synek, zostaję dzisiaj u was na noc, trzeba narobić ten stracony czas. 
— Misterny plan w pizdu... — Kuba zaśmiał się ciepło. — A tak serio, nie ma sprawy, dla ciebie zawsze się tu znajdzie miejsce. 
— To świetnie, a teraz daj nam jakiś dobry likier, pora to uczcić. — jak powiedziała, tak zrobiła, świętując z synem powrót dziewczyny, która była dla niego całym światem. Opowieściom nie było końca.

GDY ZGASNĄ ŚWIATŁA II Quebonafide FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz