— Jezu, szybko wróciliście z tego jeziora, nie zdążyłam nawet pomyśleć o zaczęciu robienia obiadu. — powiedziała Elżbieta, kiedy tylko zobaczyła syna z dziewczyną w drzwiach jego mieszkania.
— Były... Małe komplikacje. — powiedział Kuba, a Elen wyminęła go i poszła usiąść w fotelu. Całą drogę przemilczała, nie mając ochoty z nim rozmawiać. Jej rozgoryczenie wzbierało na sile z każdą chwilą.
— Skoro miałeś na tyle jaj, żeby mnie tak wystraszyć, to może pochwal się mamie, co zrobiłeś. — powiedziała cichym, zimnym tonem, a jego matka momentalnie zmrużyła wzrok, lustrując syna.
— Kubo Grabowski, co żeś nawywijał...? — spytała mierząc w niego obieraczką do warzyw, kiedy stwierdzenie brunetki wyrwało ją od obierania ziemniaków.
— A wy co? Solidarność jajników? — mruknął spoglądając to na jedną, to na drugą kobietę.
— Od moich jajników się bujaj, bo dzięki nim po ziemi stąpasz. — powiedziała Ela. — No mów, nie mam całego dnia, a muszę zadbać, żebyście zjedli coś ciepłego i domowego nim mnie odwieziesz.
— Wkręciłem ją, że mnie podtopiła... — wymamrotał pod nosem. Chwilę później poczuł nieprzyjemny ból na swojej potylicy i potarł po niej dłonią. — Ała, za co...
— Za niewinność synu, jak zawsze, za niewinność... — powiedziała podirytowana rodzicielka i zniknęła w kuchni, zabierając się z powrotem do obierania warzyw. — Kuba, nie rób jej tego, ona naprawdę wiele przeszła, tak to sobie możesz Maćka, albo Krzyśka wkręcać. — dodała, na co Grabowski przerzucił oczami.
— To się już nigdy nie powtórzy. — dodał i poszedł do swojego studia, gdzie odizolował się od kobiet. Rozumiał swoje przewinienie, ale ile można było rozdrapywać sprawę. Nieco poddenerwowany wziął się do pracy nad angielskim tekstem do projektu dla Redbulla.
— Bosko, narozrabiał i puścił focha... — mruknęła Eleonora, porywając ze szklanej kuli rafaello.
— To nie foch, zawsze się odcinał kiedy dostał opierdziel. Wie, że zrobił źle i musi to w sobie przeboleć oraz pogodzić się z tym. Ty po prostu musisz mu dać wtedy chwilę spokoju, sądzę, że do obiadu mu przejdzie. — dodała Ela i wzięła się za gotowanie.
— Powinna mi pani spisać do niego instrukcje obsługi. Serio... — kobieta zaśmiała się z kuchni. — Każda matka powinna pisać od urodzenia taką instrukcję krok po kroku... Byłoby łatwiej...
— Moje dziecko łatwiej, nie oznacza lepiej. Kiedy miałabyś wszystko podane na tacy, to byś się na śmierć zanudziła, bo nic nie byłoby cię w stanie zaskoczyć. Ludzie z natury są ciekawscy i dociekliwi, więc każdy na bank taką książkę przeczytałby od razu. O ile nie byłoby to długości encyklopedii, bo to całkiem możliwe. Dzięki braku takim zapiskom, nie grozi ci rutyna i nuda. Przy Kubie, to już na pewno nie, bo nigdy nie wiadomo, co wymyśli. — niebieskooka słuchała uważnie i nie mogła się nie zgodzić ze słowami starszej kobiety.
— Szkoda, że pani już wyjeżdża. — powiedziała Eleonora, żegnając się z panią Grabowską.
— Dziecino, jeszcze tu wrócę, a najlepiej, jak wy wpadniecie do Ciechanowa. — powiedziała z uśmiechem i zerknęła na Kubę, który zabierał z szuflady kluczyki i dokumenty.
— Wrócę za jakieś dwie godziny. — podszedł do dziewczyny i ucałował jej czoło.
— Dobrze, będę czekać. — odpowiedziała i złapała go za dłoń, po czym stanęła na palcach wpijając się w jego usta. Napięcie między nimi zniknęło i wszystko zdawało się wrócić do normy.
— Tylko grzecznie mi tutaj. — uśmiechnął się, unosząc lekko prawy kącik ust.
— Jakie to stare, takie zboczone. — mruknęła pod nosem, kiedy drzwi się zamknęły. Dziewczyna poszła do łazienki i wzięła sobie szybki prysznic. Narzuciła koszulkę QueQuallity i koronkowe stringi, po czym udała się do salonu i włączyła sobie telewizję. Ledwo skończyła wcierać balsam w nogi, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. — Ciekawe czego zapomniał...? — powiedziała cicho do siebie i wstała. Szarpnęła za klamkę, a drzwi ustąpiły.
— Elen? — zapytał zszokowany Krzysiek. Przyglądał się jej, jakby bynajmniej ducha zobaczył.
— Nie, to mój hologram, który ma za zadanie spełniać erotyczne zachciewanki twojego przyjaciela. — powiedziała i przekręciła lekko głowę, spoglądając na niego. — No ja, a kogo się spodziewałeś. Wejdziesz, czy będziesz tak stał i patrzył z niedowierzaniem? — zapytała.
— Wchodzę, jasne, że wchodzę. — powiedział, kiedy otrząsnął się z pierwszego szoku. — Co u ciebie? Opowiadaj...
— Kuba ci nie mówił, że jesteśmy znów razem? — teraz to na jej twarzy zagościło zdziwienie.
— Wiesz, ostatnio on się zrobił jakiś bardziej odcięty od świata i nie spędzamy ze sobą za dużo czasu, ani nie gadamy o wszystkim, tak jak kiedyś... — zwierzył się jej i westchnął lekko.
— No co ty?
— No serio. Nie wiem, co się z nim dzieje. Od powrotu z Bali zmienił się i to bardzo. Jednak kiedy próbowałem zapytać kilka razy to on zmieniał temat lub ignorował moje pytania. — wzruszył lekko ramionami. — Maciek mi wspominał, że odwalił się niezły numer z tobą w roli głównej, ale dopiero w weekend jesteśmy umówieni na piwo. Skoro już cię dorwałem, to opowiedz mi, co się stało? — zapytał zaciekawiony.
— Już ci opowiem, chcesz coś do picia? — zaproponowała podnosząc się z kanapy i zmierzając w stronę lodówki.
— Redbull byłby idealny.
— Kondracki, w myślach mi czytasz. — roześmiała się i wróciła z dwoma puszkami popularnego energetyka.
— Dzięki wielkie. — powiedział i otworzył im napoje, po czym rozsiadł się wygodnie, oczekując ciekawej opowieści.
— Kuba przyjechał do Krakowa, razem z Maćkiem, gdzie miał jakieś spotkania biznesowe. Szykuje się spory projekt, ale o tym to ci sam zainteresowany opowie. Było to dokładnie w sobotę, tydzień przed moim ślubem z Marcinem. Wieczorem nasze rodzeństwo udało się do klubu i trafili na wieczór kawalerski mojego niedoszłego męża. Tam zaczął się horror. Spity Maciek dostał za długi język i opowiedział wszystko, co wydarzyło się na Bali, łącznie z tym, że cały wyjazd był idealnym planem Kuby. Pobili się, ale zasiali w nim to, że nigdy nie przestałam kochać Quebo. Nie wiedziałam o tym, aż do kolejnej soboty. Wystroiłam się w kieckę, wszystko w pełnej gotowości. Pojechaliśmy do kościoła i kiedy skończyłam przysięgę, rozległ się huk. Patrzę, a to Kuba wychodzi z kościoła. Poczułam cholerny ścisk w żołądku i odprowadziłam go wzrokiem. Wtedy Marcin przerwał ceremonię, powiedział, że nie zrobi mi czegoś takiego i nie usidli mnie, przy sobie, na całe życie. Dodał, że kocha mnie na tyle mocno, że pozwoli mi odejść, bo nigdy nie dam mu takiego uczucia, jakim obdarzyłam Kubę. Jeszcze mnie ponaglił, żebym zaczęła go gonić. Tak też zrobiłam. Wybiegłam z kościoła i prawie wpadłam mu pod koła lambo. Jednak finalnie zdążyłam go zatrzymać. Wysadził Maćka, a w sumie to on sam się wysadził, po czym zabrał mnie stamtąd. Jeszcze przez tydzień zostaliśmy w Krakowie, a od wczoraj jesteśmy tutaj. — powiedziała z szerokim uśmiechem. Czerwonowłosy patrzył na nią w centralnym szoku.
— Myślałem, że takie chore akcje dzieją się tylko w filmach. — dodał, nie mając w zanadrzu żadnej lepszej odpowiedzi.
— To tak, jak i ja. Życie nie przestaje mnie zaskakiwać, ale może w końcu po trzech latach zacznę żyć w końcu tak, jak bym chciała. — zaśmiała się lekko. — Do tego twój przyjaciel zaproponował mi, żebym się tu przeprowadziła.
— I co? Będziesz mieszkać z nami w Warszawie?
— Jeszcze nie podjęłam ostatecznej decyzji, ale warunki, które dostałam, są dla mnie bardzo korzystne.
— To znaczy? — chłopak drążył temat, chcąc wiedzieć jak najwięcej. Cieszył się z powrotu brunetki, bo miał cichą nadzieję, że Kuba wróci do normalności.
— Powiedział, że będzie utrzymywać moje mieszkanie w Krakowie, bo wie, że to po mojej babci i nie chcę go ani sprzedawać, ani wynajmować.
— To na co czekasz? Powiedz mu tak! — Kondracki klasnął w dłonie i zaśmiał się. — On nie zbiednieje, a ty będziesz tutaj. Pora zostawić swoją przeszłość tam i spróbować czegoś nowego, a kto wie, może lepszego? — zaczął ją przekonywać.
— No właśnie trochę mi głupio. Nie chciałabym na nim żerować, a jednocześnie wiem, że decydując się na zmianę miasta, muszę się liczyć ze zmianą pracy, a nie wiem, jak szybko znajdę ją tutaj. — westchnęła lekko.
— O pracę się nie martw, jeśli chcesz pracować to coś ci znajdziemy. Przecież zawsze możesz coś działać dla QueQuality, albo... Zostać modelką.... — dziewczyna o mało nie zabiła go śmiechem na ostatnie stwierdzenie.
— Dobra, zejdź na ziemię.
— Ale ja po niej stąpam twardo. Masz niecodzienną urodę, a to jest teraz na wagę złota, serio miałabyś powodzenie w tej branży. — dodał z uśmiechem, a dziewczyna pokiwała głową na boki.
— Zejdźmy z modelingu, nim się pokłócimy. — zaproponowała.
— Czekaj pracowałaś dla serwisów plotkarskich, a teraz dla magazynu. Może udałoby mi się wkręcić cię do radia? Newonce kiedyś mi proponował współpracę, ale odmówiłem, więc może jeszcze potrzebują kogoś ze świeżym podejściem i otwartą głową? — Elen zmierzyła go wzrokiem, ale nie widziała żadnych powodów, żeby mu odmówić. To naprawdę wydawało się być czymś dla niej.
— Taka praca już odpowiadałaby mi bardziej. — zaśmiała się pod nosem.
— Dobra, to mamy taką umowę. Jak tylko potwierdzisz Kubie, że zostajesz, ja wsiadam w auto i jadę do radia urobić ich o wakat dla ciebie. Deal? — zapytał wyciągając do niej dłoń. Dziewczyna nie czekając ani chwili, szybko złapała za dłoń chłopaka i uścisnęła ją, dobijając z nim targu. — Takie podejście lubię.
— Srali muszki, będzie wiosna. Pytanie, czy ci się uda i czy będą mnie tam chcieli. Pewnie zaczęłabym od zamiatania, nie wiem, czy mam wystarczająco radiowy głos. — zaśmiała się pod nosem.
— A weź mnie już nie drażnij. — Krzysiek roześmiał się ciepło.
— Tak z innej beczki, to przyszedłeś po coś konkretnego, czy tylko na pogaduchy? — zadała pytanie, uśmiechając się szeroko.
— W sumie, to przyszedłem po bardzo konkretną rzecz. Potrzebuję statystyk ze sprzedaży "Egzotyki". Wybieram się jutro do Katowic, a Kamil mnie prosił, żebym mu je podrzucił, bo chce zrobić fanom takie ciekawostki typu: ile sztuk sprzedało się w preorderze, ile w Empikach i inne takie.
— Słuchaj, Kuba pojechał do Ciechanowa, a ja jeszcze nie znam jego mieszkania i nie wiem do końca, gdzie co leży. Musisz poczekać, albo po prostu zadzwonię do niego. — powiedziała z uśmiechem, wskazując na telefon w swojej kieszeni.
— W sumie za godzinę jest mecz i chciałbym na niego zdążyć, więc jeśli to nie problem, zadzwoń proszę do niego. — poprosił z pokornym uśmiechem na ustach.
— Jasne, nie ma problemu. — dziewczyna podniosła się i podeszła do kuchennego blatu, gdzie ładował się jej telefon. Odblokowała go i wybrała numer do Kuby.
— Cześć skarbie, już wracam, będę za jakąś chwilę. — usłyszała odpowiedź w telefonie, po której uśmiechnęła się pod nosem.
— Hej, cieszę się, że zaraz będziesz. Słuchaj, jest u mnie Krzysiu i chce dokumenty ze statystykami od "Egzotyki". Chce zdążyć do domu na mecz, gdzie je znajdę? — zapytała.
— Jak wejdziesz do sypialni, to powinny być w biurku po prawej stronie. Chyba w granatowej teczce, ale nie jestem do końca pewien. Na 99% jest podpisana na górze. — odpowiedział jej. — Jak coś to powiedz mu, żeby został, też zamierzam obejrzeć mecz. — dodał po chwili zastanowienia.
— Dobra przekażę.
— To ja kończę, do jakiejś pół godziny jestem. — powiedział i rozłączył się. Zaśmiała się lekko pod nosem i poszła do sypialni, gdzie ukucnęła przy biurku i zaczęła przeszukiwać szuflady. Zaczęła od lewego rzędu szuflad. Kiedy otworzyła środkową szufladę i zobaczyła jej zawartość, zasłoniła usta. Gapiła się dobrą chwilę z pistolet i ostrą amunicję. Jej serce waliło jak oszalałe, po co mu do cholery była broń? Słysząc kroki, zamknęła szufladę i przeniosła się na drugą stronę biurka.
— Elen, a mogę się do was wprosić na oglądanie meczu? — spytał Kondracki.
— Właśnie miałam ci to zaraz zaproponować. Tu są dokumenty dla ciebie żebyś nie zapomniał. — podała mu granatową teczkę z napisem "Egzotyka".
— Hej, dziewczyno wszystko okej? — widząc twarz dziewczyny ogarnęła go niepewność. — Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła. — miała wystraszone spojrzenie i nie dało się tego ukryć.
— Nie, nic mi nie jest.... Chodź, zrobię po drinku. — powiedziała i zaprowadziła go z powrotem do salonu, gdzie wręczyła mu pilota i zrobiła po drinku. Jednak jej myśli wciąż skupiały się na znalezisku, które spoczywało na dnie szuflady.
CZYTASZ
GDY ZGASNĄ ŚWIATŁA II Quebonafide Fanfiction
FanfictionTabula rasa - tym się stałem, kiedy się obudziłem i nie wiedziałem nic. W głowie miałem tylko zapach Herrery zmieszany z zapachem świeżo wypalonego papierosa, ciemne włosy i niespotykanie niebieskie oczy... Kim była? Co robiła teraz w mojej głowie...