XII

282 21 13
                                    

Telefon Elen rozdzwonił się, gdzieś koło północy. Dziewczyna przebudziła się zaspana i spojrzała na wyświetlacz. Nieznany numer, który pokazał się na wyświetlaczu, był jej znany bardziej, niż tego chciała. Spojrzała na Kubę i wzięła głęboki wdech, przeszła do salonu, gdzie usiadła na kanapie i spojrzała w sufit, zbierając siły i odebrała telefon.
— Halo? — powiedziała cicho i przygryzła wargę. 
— Suka... Miałaś wydobyć od niego materiały, a nie bujać się z nim po pubach. Wzięłaś kasę, a teraz co? — kobiecy głos po drugiej stronie był przepełniony jadem. 
— Oddam ci wszystko, co do grosza, chcę się wycofać... Podjęłam złą decyzję pod wpływem negatywnych emocji, nie zrobię mu tego... — powiedziała drżącym tonem i podkuliła nogi. 
— Myślisz, że zależy mi na kasie? To i tak jego pieniądze... — kobieta parsknęła śmiechem, a brunetka poczuła ukłucie gdzieś w środku. 
— Jak możesz być tak zła? — wysyczała przez zęby. 
— Ja jestem zła? Spójrz na siebie... Sprzedałaś się za dziesięć tysięcy. Tyle kosztowało popchnięcie cię do złego. Jeszcze do tego zmieniasz zeznania i nie chcesz współpracować... Następny telefon wykonam do niego i powiem mu o naszej umowie. — roześmiała się ponownie. 
— Do cholery, przestań, czemu się na niego tak uwzięłaś?! — prawie krzyknęła, jednak szybko opanowała ton głosu, żeby nikogo nie obudzić. 
— Bo zmarnował mi życie i upokorzył przy kumplach, a ja nie jestem taką miękką pizdą, jak ty Elen. Nie pozwolę mu ze sobą robić, to co chce... Szybko owija sobie kobiety wokół palca, a potem nudzi się i wymienia na lepsze modele. Jest typowym, podrzędnym raperzyną z wypizdowa dolnego, a ty to łykasz... Może się dorobił, ale pieniądze nigdy go nie zaspokoją, ale to chyba zdążyłaś zauważyć. Przypomina sobie powoli wszystko? To pewnie przypomni sobie też, co mi zrobił, ciekawe, czy wtedy ci o tym powie... — powiedziała chłodnym tonem. 
— Nie wierzę, że mógłby ci zrobić coś tak złego, żebyś musiała wywlekać na niego takie brudy. 
— Zdrada boli podwójnie... Pierwsze to sam fakt, że do tego doszło, a potem zastanawiasz się dlaczego zrobił to akurat tobie, co jest z tobą nie tak... Wciąż gotuje się w tobie żal i niedowierzanie... Potem jest tylko gorzej, z każda chwilą kiedy zapada cisza, boisz się... Zaczynasz nienawidzić siebie samej, a potem... Potem nie masz wyjścia, bo tylko zemsta da ci odkupienie... — wyszeptała do telefonu. 
— Ale ja nie chcę się przyczyniać do tej zemsty... — wyszeptała czując pieczenie pod zamkniętymi powiekami. 
— Wzięłaś pieniądze, nie ma już odwrotu, a jak nie to mu powiem, a wtedy on się załamie i... Czekaj, to też daje jego ból i cierpienie, więc może to nie jest najgorszy pomysł...— dodała szybko, kiedy spostrzegła zabawny dla niej fakt. 
— Dlaczego mi to robisz?! — Elen zaatakowała, nie widząc wyjścia z tej jakże beznadziejnej sytuacji. 
— Bo byłaś taka rozbita, tak załamana tym, że nie będziesz miała za co pochować tej swojej babki, a kiedy dzwoniłaś do ubezpieczalni i odmawiali ci, wykręcając się jakimiś kruczkami... Ach... Byłaś tak rozbita, a do tego siedziałaś z nim, ale nie chciałaś go prosić o pomoc, więc ja ci ją zaoferowałam w zamian za małą przysługę. 
— Jesteś potworem...
— Nie większym niż ty, przecież już rozmawialiśmy na ten temat. Czekam na artykuł, jak się nazywa to twoje pismo, bo zapomniałam? Z resztą nie ważne, żyjesz z upokarzania gwiazdeczek, to twój chleb powszedni. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, ile razy odmówił ci wywiadu? Teraz masz go na wyłączność, możesz dostać każdą informację. Opiszesz jego życie, opiszesz co wyczyniał jego ojciec, jaki dobry jest w łóżku, jego relacje z resztą rodziny, zrobisz artykuł, jakiego jeszcze nie było, bo on zawsze chował swoją prywatność, a ty go obnażysz, taka była umowa. — powiedziała spokojnym tonem kobieta po drugiej stronie i rozłączyła się. 
— Suka... — wyszeptała cicho do telefonu i wróciła do łóżka, jednak nie zasnęła. Za dużo myśli wirowało w jej głowie. 


— Dzień dobry. — wyszeptał zaspany chłopak, kiedy przebudził się i spojrzał na brunetkę. Miała podkrążone oczy i smutny wzrok. — Spałaś cokolwiek? — zapytał i pogładził jej ramię. 
— Od północy nie śpię, nie mogę zasnąć. — powiedziała cicho i podkuliła nogi, opierając na nich ręce, a potem brodę.
— Miałaś złe sny? Mogłaś mnie obudzić, posiedziałbym z tobą. — powiedział z lekkim uśmiechem. 
— Miałam najgorsze sny z możliwych. — westchnęła cicho. — Przestań, jedno niewyspane zombiątko wystarczy. Zaraz się pomaluję i będę promieniować... 
— Bylebyś nie świeciła się w ciemności. — zaśmiał się lekko. — Jadłaś coś? — spytał  i podniósł się z łóżka. 
— Nie, ale nie jestem głodna. — powiedziała z lekkim uśmiechem. — Ale dziękuję za chęci, to się ceni. — westchnęła lekko. Spojrzał na nią uważnie, nie wiedział skąd taki spadek nastroju, ale liczył, że może znów uda się ją jakoś podnieść. 
— Musisz jeść, żeby mieć siły. 
— Kuba, wracam jutro do Krakowa. — powiedziała nagle i spojrzała na chłopaka, na jego twarzy malowało się zdziwienie. 
— Co, ale jak to już jutro?! Miałaś tu spędzić dwa tygodnie. 
— Wiem, ale chcę już wrócić do domu. Musze jeszcze pochodzić po urzędach. — powiedziała cicho. — Chcę dokończyć wszystkie sprawy. — powiedziała i spojrzała na niego. 
— No to chociaż pozwól się odwieźć. — powiedział szybko, chociaż nie rozumiał o co chodziło i czemu nastąpiła tak szybka zmiana decyzji. 
— Możesz mnie podrzucić do Warszawy na dworzec, stamtąd dam sobie już radę. 
— Przestań, podrzucę cię do samego domu. Przywiozłem cię, to mogę cię odwieźć, nie? — spojrzał na nią z lekkim uśmiechem, chociaż w głowie już szukał sposobu, jak spróbować ją zatrzymać. 
— Ech... No dobrze, niech tak będzie. — powiedziała i spojrzała na niego z lekkim uśmiechem. — To skoro tak, to może zawieziesz mnie dzisiaj? — spytała cicho, niepewnym tonem. 
— Nie, jutro to jutro. Dzisiaj pójdziemy jeszcze na miasto. 
— Kuba, nie chcę... — jęknęła cicho. 
— Czemu? — spytał spoglądając na nią zaskoczony, miał wrażenie, że ostatnio naprawdę dobrze się z nim bawiła. 
— Bo gadają o nas. — pokazała mu zdjęcia i artykuły w serwisach plotkarskich. 
— I to przez to masz taki podły humor? Bo ludzie gadają? — spojrzał na nią zaskoczony. 
— Też, bo nie powinni o mnie pisać, nie powinni mnie znać, bo jestem takim nikim, w porównaniu do ciebie. Nie chciałabym zaszkodzić twojemu wizerunkowi. — o mało nie udławiła się własnymi słowami, kiedy ciężko przechodziły przez jej gardło. Chłopak zmierzył ją wzrokiem i wybuchł szyderczym śmiechem. 
— Błagam cię, nie zaczynaj. Mogą sobie tylko snuć te pojebane teorie, ale nikt z nich cię nie zna i nie może stwierdzić jaka jesteś. Tak samo, jak nie znają mnie i nigdy nie poznają, bo jestem ponad to. Nigdy nie będę nic robić pod publiczkę, ale tylko i wyłącznie dlatego, że chcę tego ja. Skoro te hieny nie mają swojego życia i muszą wtykać nos w nieswoje sprawy, to trudno, to ich problem. — zaśmiał się i spojrzał na nią, miała w oczach łzy. — Nie przejmuj się tym, proszę. — powiedział i spojrzał na nią, złapał ją za policzki i wpił się w jej usta, uległa mu odwzajemniając pocałunek. Objęła go za szyję i wtuliła się mocno. Jak miała mu wyznać prawdę, kiedy każdy pocałunek był jak narkotyk, a ona pragnęła go tylko bardziej i bardziej. Objął ją mocno i przyciągnął ją do siebie. — Zostaniemy dzisiaj w domu, nie będę cię zmuszał do wychodzenia. — powiedział spokojniejszym tonem i bawił się kosmykiem jej włosów. 
— Zgoda. — powiedziała cicho i zacisnęła powieki. 
— Teraz skoczę po śniadanie i zjesz je ze mną i nawet nie masz co marudzić, bo jak tylko zaczniesz, to naślę na ciebie moją mamę. — zaśmiał się lekko. 
— Grabowski, straszysz mnie matką? Czy tego już czasami nie było, bo mam dziwne wrażenie, że mam deja vu. — zaśmiała się lekko i spojrzała za chłopakiem, kiedy znikł za drzwiami pokoju. Dało się słyszeć jeszcze jakąś rozmowę i wybuch śmiechu. Sama uśmiechnęła się pod nosem. Nie sądziła, że znajdzie się w tak beznadziejnej sytuacji, a przede wszystkim, że zacznie jej tak bardzo na nim zależeć. Miała sobie wiele do zarzucenia, ale nigdy nie czuła takiej otwartości ze strony nikogo. Obnażał przed nią swoje lęki, fobie, radości i smutki. Ufał jej, a ona wykręciła mu tak chamski numer. Gdyby mogła zapadłaby się najchętniej pod ziemię, a z drugiej strony nie żałowała nawet jednej sekundy ze spędzenia wspólnie czasu. Bawił ją, rozumiał, poprawiał jej humor, a kiedy znów upadała - podnosił ją. Może kiedyś o nim zapomni, może on o niej też, może teraz już będzie tylko łatwiej, kiedy będzie ich dzieliło kilkaset kilometrów. Westchnęła lekko, a z zamyślenia wyrwał ją wchodzący chłopak, który trzymał w dłoni duży biały talerz i kubek kakao. Postawił jej śniadanie przy łóżku i podmuchał w palce, które poparzył lekko od kubka z gorącym napojem. — Dziękuje. — powiedziała z uśmiechem, a chłopak wyszedł po drugą porcje. Spojrzała na kanapki z koślawie pokrojoną wędliną i serem. Śmieszyło ją to trochę, bo odkąd tu była zwracała uwagę na te wszystkie małe rzeczy, na które kiedyś nie zwróciłaby uwagi. Wszystko zdawało się być ważniejsze. Spojrzała ponownie na drzwi, kiedy wytatuowany chłopak wszedł i z entuzjazmem opowiadał o czymś. Nie słuchała, jakby ktoś wyłączył nagle dźwięk, po prostu chłonęła jego pogodę ducha, tą magiczną aurę, która zawsze sprawiała, że czuła się lepiej. Będzie jej tego brakować. 
— Słuchasz mnie? — zapytał nagle, a ona jakby się ocknęła. 
— Co? — zapytała i spojrzała w jego kierunku. 
— Mówię do ciebie dziewczyno, a ty się patrzysz, jakbym się bynajmniej przefarbował na różowo. — powiedział i pokręcił z niedowierzaniem głową. Usiadł na łóżku i wziął się za jedzenie. 
— To mógłbyś mi powtórzyć, co mówiłeś? — poprosiła zerkając na niego, jednocześnie sama wzięła się za jedzenie. 
— Po co? Skoro i tak mnie nie słuchasz? — powiedział i wzruszył lekko ramionami, jednak jego delikatny uśmieszek zdradzał, że droczył się z nią. 
— Słucham, ale zamyśliłam się i nie dotarło, po prostu. — wytłumaczyła się, wiedząc, że własnie na to czekał. Spojrzał się jeszcze raz na nią i wziął głęboki wdech. 
— No dobra, moja siostra zadzwoniła do mamy na Skype. To też się zaczął udzielać w rozmowie i nagle jej dzieciaczek podbiega zapłakany, chyba się uderzył, a ona tylko zapytała "Byłeś przy tym?" i wierz mi lub nie, ale to było, jakby ktoś go wyłączył, zrobił naburmuszoną minę, stwierdził, że tak i poszedł sobie. — roześmiał się na samo wspomnienie siostrzeńca. Dziewczyna roześmiała się. 
— No to musiało być komiczne, aż teraz żałuję, że nie widziałam tego. — zaśmiała się lekko i zjadła śniadanie. Przegadali jeszcze chwilę, a potem Kuba dostał telefon z prośbą o pomoc. Krzysiek zamówił sobie jakieś meble i chciał to poskręcać. Dziewczyna nie bardzo miała ochotę iść, więc wyszła na zewnątrz i usiadła sobie na schodach. Zapaliła papierosa i spoglądała na kręcących się chłopaków. Zaciągała się i wypuszczała powoli dym. Rozum znów płatał jej figle, podsuwając dziwne obrazy i przemyślenia. A co, gdyby została? Gdyby to wszystko rozeszło się po kościach i mogłoby dalej być tak wspaniale? Westchnęła lekko i pomachała Kubie, który akurat stanął na dole schodów. 
— Jeszcze chwila! — stwierdził, a dziewczyna uniosła głowę i zasłoniła oczy, by widzieć go lepiej, bo centralnie za plecami miał dość ostre słońce. 
— Spokojnie, nie spieszy mi się! — odpowiedziała mu, marszcząc nos, kiedy została mimo wszystko oślepiona. 
— Ale mi się spieszy. — mruknął pod nosem, a dziewczyna pokiwała lekko głową, kiedy nie dosłyszała.


— Kuba... — podeszła do niego, kiedy wróciła jeszcze z mokrymi włosami wprost spod prysznica. Chłopak leżał w bokserkach na łóżku i przeglądał jakieś artykuły dotyczące piłki nożnej, której był wielkim fanem. Wyjrzał zza monitora i zlustrował ją wzrokiem od góry do dołu. 
— Tak? — zapytał, podciągając się na rękach.
— Obiecaj mi, że nie będziesz za mną tęsknił. — powiedziała cicho z miną zbitego psa. 
— Mordko, co ty pierdolisz...? — powiedział i zaśmiał się lekko, położył laptopa obok siebie i wyciągnął do niej dłoń. Złapała ją i weszła do niego na łóżko, przysiadła na piętach i spojrzała mu w oczy. — To tak, jakbyś prosiła mnie właśnie, żebym przestał mrugać, albo oddychać. Nie wiem dlaczego tak szybko zmieniłaś zdanie, co do wyjazdu, ale wiem jedno... Będę tęsknić, bo pozmieniałaś trochę moje życie i to zdecydowanie na lepsze. 
— Nie chcę, ale muszę... — przerwał jej wpijając się w jej usta. Wpił się w nie delikatnie i namiętnie zarazem. Spojrzał w jej oczy z lekkim uśmiechem. 
— Nie tłumacz mi się. Jeśli masz taką potrzebę, to cię tam jutro zawiozę. — powiedział cicho. — Teraz daj mi się po prostu nacieszyć jeszcze tą chwilą... — poprosił, chociaż wiedziała, że daleko temu było od prośby, a raczej było to tylko stwierdzenie faktu. Była za słaba, by mu się oprzeć, bo świat zaczął delikatnie wirować, kiedy znów ich usta połączyły się, a języki zaczęły pieścić nawzajem. Przełożył ją na swoje uda, na których usiadła rozkrokiem. Pogłębiał pocałunki i pocierał kciukami jej szyję, na której wygodnie ułożył dłonie. Poddała się tej chwili, jeśli miał o niej zapomnieć i pewnie z czasem ją znienawidzić, to chciała by miał jeszcze jakieś miłe wspomnienie, więc nie protestowała nawet przez sekundę. Zeszła pocałunkami na jego szyję, gdzie delikatnie składała pocałunki na znakach zapytania, a chłopak zacisnął dłonie na jej pośladkach, okrytych skąpą bielizną. Jęknęła cicho podniecona i rozsunęła lekko usta, kiedy przejechał palcami po jej rozgrzanym kroczu. Zauważył to i wykorzystał, wsuwając w jej usta dwa palce. Kiedy mimowolnie je pośliniła, uśmiechnął się cwano i drugą dłonią zsunął z niej bieliznę, po czym zanurzył w niej palce. Kolejny jęk wyrwał się z jej gardła i spojrzała mu ulegle w oczy i już wiedział, że należała do niego. Wolną dłoń wsunął pod jej koszulkę, gdzie przejechał po jej brzuchu, a następnie zacisnął dłoń na jej piersi. — Jęcz dla mnie... — wyszeptał do jej ucha, kiedy pociągnął za nabrzmiały sutek, a z jej gardła wydobył się dźwięk, który był miodem na jego uszy. Uwielbiał kiedy należała do niego i robiła dokładnie to, co chciał. Elen przejechała dłonią po jego umięśnionych ramionach zarysowując idealnie jego kształty, smyrnęła opuszkami jego klatkę piersiową, potem brzuch, aż w końcu wsunęła dłoń w jego bokserki i objęła mocno penisa u nasady. Zaczęła wykonywać posuwiste ruchy dłonią, a jednocześnie klęczała przed nim w mocnym rozkroku, kiedy zadowalał jej ciało swoimi pieszczotami. Ich oddechy przyspieszały, wymieniali się co jakąś chwilą spojrzeniami, stęknięciami, pocałunkami. Tworzyli sobie intymną atmosferę, która było tylko ich i tylko dla nich. Laptop, który leżał spokojnie na łóżku spadł z hukiem, kiedy Kuba złapał za jej pośladki i położył ją na łóżku, sam wchodząc na nią i przygniatając ją lekko swoim ciałem. Uwielbiała ten słodki ciężar, nie sprawiał jej bólu, ale pomagał jej czuć lepiej, dawał poczucie ciepła i bezpieczeństwa. Ponownie dobrał się do jej biustu, zrobił jej na piersiach kilka malinek i schodził pocałunkami niżej i niżej, aż doszedł do jej cipki, w którą wpił się zachłannie. Drażnił językiem jej łechtaczkę i przytrzymywał ją za biodra, kiedy w amoku przyjemności, chciała mu się wyrywać. Nie pozwolił jej na to, w końcu to on tu rządził. Błagała go cicho by przestał, ale kiedy widział jej dziką satysfakcję, wypisaną na twarzy nie zamierzał przestawać nawet na chwilę. Przeszedł z nią w pozycję 69, gdzie, gdy tylko poczuł jej wargi, oplecione na swoim członku, zaczął wykonywać powolne ruchy biodrami. Pieprzył powoli jej usta, jednocześnie kneblując ją przed głośnymi krzyknięciami, które próbowała z siebie wydobyć podczas kolejnych orgazmów. Kiedy czuł, że sam zaraz może zakończyć w jej słodkich ustach, wyszedł z niej i wziął głęboki wdech. Dziewczyna skuliła się lekko, a jej ciało znów przechodziły kolejne dreszcze. — Jeszcze z tobą nie skończyłem... — wyszeptał cicho i pociągnął ją gwałtownie i mocno za nogi, aż uderzyła pośladkami o jego uda. Jęknęła cicho, ale on już tylko wszedł w nią i położył się na niej. Kiedy objęła go nogami, krzyżując je w kostkach przyspieszył ruchy i wpijał się w jej usta. Dziewczyna jednak nie zamierzała być święta, pchnęła go mocno w pewnej chwili, a kiedy z niej spadł, usiadła na nim okrakiem i zaparła się dłońmi o jego klatkę piersiową. Zaczęła na nim szybko podskakiwać, biorąc go na jeźdźca. Sprawiała mu tym dziką satysfakcję, która malowała się na jego twarzy w postaci szerokiego uśmiechu. Uwielbiał, kiedy jej piersi podskakiwały do rytmu jej ruchów. Złapał za jej biust i bawił się nim, zasysał sutki do ust i pozwalał się jej wyszaleć. Znów nastąpiła zmiana pozycji i wziął ją w końcu od tyłu, ściągając ją mocno za włosy. Posuwał ją mocno, a kiedy poczuł, że dochodzi, spuścił się na jej pośladki, dając jej kilka mocniejszych klapsów. Doszła raz jeszcze razem z nim i opadła na pościel. Przytulił ją do siebie i zgarnął z jej pośladków resztki swojego nasienia, po czym kazał jej oblizać palca. Nie protestowała, było jej tak dobrze, że była skłonna zrobić dzisiaj dla niego wszystko .


Nigdy nie przypuściłaby, że odejście od kogoś, kto w kilka dni zmienił jej świat, będzie takie trudne. Jednak naważyła piwa i musiała je teraz wypić. 




Udało mi się coś dla was naskrobać, mam nadzieję, że nie wyszło tak strasznie jak myślę, że jest. Życzę wam udanych walentynek, oby były milszy dla was niż dla mnie.
Całuję,
Angel Woodgett.

GDY ZGASNĄ ŚWIATŁA II Quebonafide FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz