XXVII

210 26 18
                                    

— A wy gdzie? Zostańcie tutaj... — powiedział do Aśki i Bartka, kiedy ruszyli w stronę drzwi hotelowych. 
— Chyba żartujesz... — prychnęła pod nosem blondynka, ale jej mąż złapał ją za rękę. 
— Kochanie, tym razem uważam, że on ma racje... Bo jeśli coś jest jej to nie wymażesz tego obrazu do końca swojego życia, a jeśli nic jej nie jest, to sprowadzi ją tutaj... — powiedział spokojnym tonem, a dziewczyna westchnęła cicho. 
— Dobrze, niech tak będzie... — powiedziała lekko zrezygnowana i usiadła do stołu. 
— Wrócę najszybciej jak to możliwe. — dodał do przyjaciół i spojrzał na oficera policji.
— Będziemy pana eskortować, tak będzie szybciej, na miejsce wysyłamy już jednostki ratownicze. — odpowiedział mężczyzna. Kuba tylko skinął głową w geście podziękowania i wyszli z hotelowego pokoju. Jego serce waliło jak oszalałe. Kiedy wsiadł do samochodu, momentalnie wsadził i przekręcił kluczy odpalając maszynę, po czym ruszył pomiędzy dwoma policyjnymi autami. Pędzili jak na złamanie karku, łamiąc wszystkie możliwe zasady ruchu drogowego. Każda minuta była na wagę złota, obawiał się co tam zastanie, obawiał się najgorszego. Czuł jak jego dłonie wilgotniały z nerwów, na samą myśl o złym scenariuszu. W końcu zjechali z asfaltowej drogi i ruszyli w stronę plaży, która zdawała się być cicha, jakby nikt po niej nie stąpał. Mocny wiatr wiał od zachodu poruszając spokojnie palmami. Bojąc się, że samochody zakopią się w piasku, zostawili je na początku plaży. Kuba wystrzelił jak z procy, kiedy zobaczył w oddali mieniącą się sukienkę, która w słońcu była nie do niezauważenia. Biegł ile sił w nogach, potykając się czasami, kiedy gwałtownie wykonywał za duże kroki. Padł na kolana przy dziewczynie i wziął jej chłodną twarz w dłonie. 
— Elen...? — szepnął zgarniając jej włosy z twarzy. 
— Kuba...? — powiedziała praktycznie niesłyszalnie, a chłopak wtulił ją mocno w siebie, kamień spadł mu z serca, chociaż tymczasowo, bo kiedy ujrzał krew na swoich dłoniach spojrzał na nią z przerażeniem, kiedy po raz kolejny przypomniała mu się scena z jego koszmarnego snu. 
— Hej, Maleńka, jestem tu, już nic ci nie grozi... Nic... Już nie puszczę cię nigdzie samej... — przytulał ją i gładził po mokrych włosach, a na plażę wjechała karetka. Oficer dobiegł do nich z lekkim opóźnieniem. 
— Wszystko z nią dobrze? — podał Kubie butelkę wody, którą chłopak szybko odkręcił, a dziewczyna zaczęła pomału pić. 
— Żyje to najważniejsze, jest tylko cała upaćkana w krwi, ale nie mogę namierzyć ran... — powiedział, a oficer wyciągnął jedną ze samarek i założył rękawiczki. Ściągnął z ubrania dziewczyny nieco krwi patyczkiem zakończonym niewielkim wacikiem i zamknął w woreczku. 
— Karetka podjechała, proszę ją tam zabrać, niech obejrzy ją lekarz. — powiedział policjant, a Grabowski przytaknął mu, wstał biorąc na ręce dziewczynę i ruszył z nią w stronę ambulansu. Położył ją ostrożnie na noszach, a ona delikatnie chwyciła jego palce i resztkami sił pociągnęła do siebie.
— Nie odchodź... — szepnęła, kiedy lekarze zaczęli bacznie ją oglądać i obserwować. Podali jej kroplówki, a sama dziewczyna przymknęła oczy. 
— Będzie trzeba ją wziąć do szpitala. — powiedział jeden z sanitariuszy.
— Nie... — powiedziała cicho. — Nie chcę... Proszę... — jęknęła żałośnie i spojrzała na Kubę błagalnym wzrokiem. Nie umiał jej odmówić, nie chciał jej odmawiać. 
— Wezmę ją do hotelu i sprowadzę do niej lekarza, za dużo już przeszła. — powiedział i spojrzał na oficera, który mu przytaknął. 
— Będę musiał ją przesłuchać i spisać zeznania, ale przyjadę jutro do hotelu, proszę stamtąd nie wychodzić nigdzie. — powiedział policjant patrząc na Kubę. — Możliwe, że pomoże nam rozwikłać zagadkę kilku porwanych dziewczyn. — dodał mundurowy, patrząc na chłopaka, to na dziewczynę. 
— Dobrze, kroplówki zeszły. Jest odwodniona i wygłodzona, proszę zadbać, by piła często ale małe ilości, żeby organizm mógł się nawodnić i dać jej porządny obiad. — jeden z ratowników medycznych podał Kubie wizytówkę. — To jeden z lepszych lekarzy tutaj i przyjmuje prywatnie. Jeździ w razie potrzeby do pacjentów, więc sądzę, że to ułatwi panu poszukiwanie. — Que wziął wizytówkę i skinął głową. 
— Mogę już? — spytał spoglądając na dziewczynę. 
— Proszę. — powiedział mężczyzna i podszedł do Eleonory. Wypiął je kroplówki, po czym pozwolił raperowi wziąć ją ostrożnie na ręce. Wtulił w siebie jej drobne ciało i pogładził ją po plecach, ruszył z nią do samochodu, gdzie delikatnie posadził ją na siedzeniu. 
— Wygodnie? — powiedział i okrył ją swoją bluzą. 
— Tak... — ruszyli w stronę hotelu, dziewczyna milczała wpatrzona w widok za oknem. Co jakąś chwilę tłumiła w sobie kolejny napad płaczu, nie miała siły uzewnętrzniać tego, co przeszła, nawet nie chciała. Kuba położył dłoń na jej kolanie, chcąc dodać jej otuchy, ale kiedy tylko ją dotknął, dziewczyna odsunęła gwałtownie nogę. 
— Przepraszam... — powiedzieli jednocześnie, a dziewczyna wtuliła się w fotel. Kiedy w końcu dojechali do Hanging Gardens, Grabowski wręcz rzucił kluczyki waletowi i podszedł od strony pasażera, wziął delikatnie dziewczynę na ręce i nakrył swoją bluzą. Ruszył z nią do windy, a stamtąd wprost do jej penthouse'u. 
— Elen! — Aśka zerwała się jak poparzona w stronę dziewczyny. 
— Żyje, ale uważam, że radości zostawmy na później, jeszcze nie powiedziała, co tam się zdarzyło, poza tym macie tu wizytówkę do lekarza, zamówcie wizytę, ja pokryję wszystkie koszta. Możecie zostać w moim apartamencie, to po drugiej stronie. — dał im drugą kartę. 
— Dobrze, ale jak coś, to wołaj. — Aśka ucałowała czoło dziewczyny. — Jesteśmy z tobą Mała. — bez zbędnego marudzenia małżeństwo udało się do drugiego apartamentu. Podszedł z dziewczyną do wanny. 
— Trzeba cię umyć, boli cię coś? — spytał, ale dziewczyna pokręciła przecząco głową, z jednej strony ucieszyło go to, z drugiej był przerażony faktem, że zawsze uśmiechnięta i radosna, teraz nie chciała nawet udzielić mu krótkiej odpowiedzi. Odkręcił wodę i poszedł do pokoju, gdzie zamówił jedzenie dla dziewczyny. Kiedy wrócił Eleonora dalej siedziała przy wannie. Westchnął lekko pod nosem i sam ukucnął przy dziewczynie. — Słuchaj, nie wiem co tam przeszłaś, opowiesz mi, kiedy będziesz na to gotowa. Teraz trzeba cię umyć, bo jesteś upaćkana krwią i ziemią. Nie musisz się odzywać, jeśli nie chcesz, ja mogę cię nosić na rękach i nieba uchylić, ale potrzebuję minimum współpracy. — powiedział poważnym tonem, a dziewczyna zmierzyła go wzrokiem i uniosła ręce do góry. Kuba delikatnie złapał za poszarpaną sukienkę i powoli ściągnął ją z dziewczyny. Nie miała bielizny, a kiedy tylko została naga, zakryła się dłońmi, a jej wzrok uciekł. — Spokojnie, nie skrzywdzę cię... — szepnął, a po jego policzku spłynęła łza. 
— Płaczesz? — szepnęła zaskoczona, jednak teraz Grabowski powstrzymał się od odpowiedzi, zgarnął ją na ręce i zanurzył w ciepłej wodzie. — Kuba... — pomimo wszystkiego, nie widziała jeszcze chłopaka w takim stanie. 
— Przepraszam, to wszystko, to kurwa moja wina... — wybuchnął żałosnym śmiechem i wyszedł z łazienki, uderzając w ścianę. Elen spojrzała za nim i westchnęła lekko. Winiła go, gdzieś w myślach, ale w końcu, nie ściągnąłby jej tutaj, gdyby wiedział, co się stanie. Nie miał złych intencji, a winienie go, nic by nie dało. Dziewczyna rozplątała włosy i umyła je szybko, po czym zmyła z siebie cały brud. Wyszła z wanny, ściągnęła jeden z ręczników i owinęła się nim. Wyjrzała z łazienki, ale pokój zdawał się być pusty. Dopiero na tarasie dojrzała chłopaka , który stał oparty o barierki i patrzył gdzieś, beznamiętnie w dal. Elen podeszła do swojej walizki i wyciągnęła koszulkę, którą na siebie naciągnęła i majtki. Odpychała od siebie myśli związane z ostatnimi dwoma dniami, jednak miała świadomość, że kiedy jutro zawita policja, będzie musiała wszystko im powiedzieć. Wzięła głęboki oddech i podeszła powoli, na boso, do chłopaka i objęła go od tyłu. 
— Nie płacz przeze mnie... — powiedziała cichym, spokojnym tonem. 
— Ledwo zacząłem cię odzyskiwać i walczyć o ciebie... A mogłem cię tak łatwo stracić na zawsze. — powiedział cicho i pociągnął nosem. 
— Kuba, nic mi nie jest... Nie było łatwo i zdarzyło się tam... Za dużo, ale jestem i nie chcę byś płakał. Miałeś plany wobec mnie i jutro, kiedy opowiem policji co się stało, chcę zrealizować te plany. — powiedziała cicho, a chłopak odwrócił się do niej przodem. Złapał za jej policzki i wpił się w jej usta zachłannie, stęskniony ich smaku. Dziewczyna przymknęła odwzajemniła pocałunek przymykając oczy. — Musisz mi coś obiecać. — wyszeptała mu do ust. 
— Co takiego? 
— Nikt nie może się dowiedzieć, co się tutaj zdarzyło... — powiedziała cicho. 
— Kilka osób wie. — odpowiedział jej i pogładził kciukami jej policzki. Miała drobne siniaki na ciele, ale kiedy wykąpała się, na jej ciele ukazały się jeszcze inne ślady. 
— Co to...? — wskazał na jej nadgarstki. 
— Wiązał mnie, mocniej niż myślisz... — powiedziała i do oczu naszły jej łzy. 
— Nie płacz... Już nikt cię nie dotknie, choćbyś krzyczała, waliła pięściami i tupała, to zostaję tu z tobą i będę chodził za tobą jak cień, ale nie dopuszczę, by ta sytuacja się powtórzyła. Żeby cokolwiek ci zagroziło, rozumiesz? — spytał patrząc w jej oczy. 
— Rozumiem. — spojrzał lekko zaskoczony, spodziewał się, że dziewczyna będzie mu się stawiać i nie zaakceptuje tak łatwo tego. — Zgadzam się na to... 
— Elen... — wtulił ją w siebie mocno i delikatnie drapał jej kark. Docisnął ją mocniej, kiedy poczuł, jak na jego koszulce tworzyły się mokre plamy. Płakała, wyła, szlochała... Wyrzucała z siebie emocje, których było ponad miarę. Kuba nachylił się lekko i podniósł ją do góry. Przeszedł z nią kawałek i usiadł w dużym, wiklinowym fotelu, w kształcie połowy jajka, które było zawieszone na stelażu i można było się w nim bujać. Wsunął dziewczynę na swoje kolana i objął ją mocniej. Sam pociągał nosem i ocierał kciukiem kolejne łzy, dopiero teraz wszystko do niego docierało, a adrenalina zaczęła spadać.


Pukanie do drzwi wyrwało go ze snu, kiedy oboje po prostu zasnęli wymęczeni płaczem i emocjami. Dziewczyna zadrżała lekko, kiedy Kuba się ruszył. Wsunął pod nią dłonie i wstał razem z nią, gdzie położył ją delikatnie do łóżka i otulił szczelnie kołdra. Sam poszedł do drzwi, skąd odebrał jedzenie dla dziewczyny. Jednak zdążył tylko usiąść, jak ponownie rozległo się pukanie. W drzwiach stanął mężczyzna w garniturze z torbą medyczną. Kuba zmierzył go wzrokiem i wpuścił do środka witając się. 
— Co się właściwie stało? — zapytał lekarz, wyjmując z torby kilka niezbędnych mu przyborów.
— Ktoś ją porwał i prawdopodobnie zgwałcił, ale to już pana praca, by to sprawdzić... Będziemy też potrzebować papierka dla policji. — powiedział Kuba przecierając zaspaną twarz. — Podano jej kroplówkę na wzmocnienie i nawodnienie. Jeszcze nic nie jadła, umyła się i poszła spać. — poinformował lekarza i spojrzał na mężczyznę, który wpiął kartkę na podkładkę i podszedł do dziewczyny, gdzie delikatnie obejrzał ją i sporządzał notatki. 
— Była wiązana grubym sznurem. — zacisnął palce na nadgarstku dziewczyny. — Tętno lekko spowolnione, ale to raczej z powodu snu. Jak dziewczyna ma na imię? 
— Elen. — powiedział Kuba. 
— Elen, proszę się obudzić. — lekarz delikatnie poszturchał dziewczynę, która skrzywiła się i usiadła ociężale na łóżku. 
— Kim pan jest?
— Lekarzem. — odpowiedział mężczyzna spokojnym tonem. — Musze panią zbadać, co jest niezbędne do śledztwa. — dziewczyna pokiwała twierdząco głową i pozwoliła doktorowi wykonywać jego pracę. Jednak kiedy zjechał dłońmi na jej brzuch, dziewczyna krzyknęła i odskoczyła na drugą stronę łóżka. — Czy była wystosowana w pani kierunku przemoc na tle seksualnym? — dziewczyna popatrzyła zmieszana na mężczyznę, to na Kubę.Pokiwała lekko, twierdząco głową. Widziała tylko jak Que zacisnął mocno szczękę, a potem pięści. 
— Zabije gnoja, który ci to zrobił. — powiedział po polsku i wyszedł z trzaskiem drzwi. Wszedł do swojego apartamentu, gdzie nakrył Aśkę z Bartkiem, na niezłych igraszkach. — Nie przeszkadzajcie sobie. — rzucił tylko i zabrał swoją walizkę. Wrócił do pokoju Elen i usiadł ponownie przy stole. Polał sobie whisky i obserwował dalsze badania, kiedy tylko dziewczyna krzywiła się, miał ochotę wyrzucić lekarza za drzwi. Kiedy w końcu dostali odpowiedni papier, a lekarz wyszedł, Kuba wszedł do łóżka i położył się za dziewczyną, wtulił ją plecami do siebie. — Jesteś najsilniejszą kobietą, jaką poznałem w swoim życiu. — wyszeptał do jej ucha. 
— Wcale nie... — wyszeptała i przymknęła lekko oczy. 

GDY ZGASNĄ ŚWIATŁA II Quebonafide FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz