XLVII*

281 28 41
                                    

Moi drodzy czytelnicy, z okazji moich imienin wymyśliłam dla was coś specjalnego, jednak nie wiem z jakim odbiorem się to spotka. Wrażliwych na sceny erotyczne proszę o pominięcie rozdziału, bo on nie wniesie on za wiele do ogólnej fabuły. Liczę, że będziecie zaskoczeni, tym co przygotowałam we współpracy z jedną z Wattpadowych pisarek i jestem ciekawa ile w trakcie czytania zgadnie, kto jest moim tajemniczym gościem. Nie przedłużając - życzę wam miłej zabawy i całuję ciepło!

Czas do wieczora minął im już w lepszej atmosferze. Nikt po śniadaniu już nie wrócił do tematu kłótni, a cała trójka zasiadła w salonie.
— To jakie plany na wieczór? — spytał Kuba, spoglądając na dziewczynę, która siedziała w objęciach Marcina. Krew na chwilę zagotowała mu się w żyłach na ten widok, jednak nie mógł sobie pozwolić na jakikolwiek znak, że go to ruszało.
— W sumie to nie mam żadnych pomysłów, po prostu obejrzymy coś i pewnie pogadamy, bo nie mam jakoś nastroju, żeby gdziekolwiek wychodzić. — Elen zaśmiała się ciepło spoglądając na chłopaków.
— A może jednak? Skoczylibyśmy do jakiegoś fajnego klubu? — zaproponował jej narzeczony i spojrzał na dziewczynę. Na jej twarzy wymalowało się zaskoczenie, nie za często słyszała takie propozycje z ust swojego faceta. Najczęściej były to wypady na doczepkę, bo jego znajomi, dokądś szli to oni zabierali się z nimi. Kuba spojrzał spode łba na swojego konkurenta. Był nastawiony bojowo i skoro ona powiedziała nie, to nie rozumiał, dlaczego Marcin proponował coś takiego. — Halo? To pytanie do waszej dwójki.
— Wybacz, jestem w takim szoku, że proponujesz wyjście do klubu, że nawet nie wiem, jak mam zareagować. — dziewczyna roześmiała się lekko i spojrzała na panów. — Chyba skorzystam z tej okazji. — powiedziała po chwili namysłu. — Jaki klub masz na myśli, bo muszę wiedzieć, jak mam się ubrać. — dopytała z zaciekawieniem.
— Shine. — odpowiedział mężczyzna, a Grabowski wpisał w wyszukiwarkę podaną nazwę. Od razu wiedział, że był to klub typowo w stylu brunetki, kiedy tylko zobaczył pierwsze zdjęcie. Na jego twarzy pojawił się cwany uśmiech.
— Okej, tam to zawsze chętnie pójdę, to trzeba się naszykować. — powiedziała spoglądając na zegarek i ruszyła w stronę łazienki, gdzie szybko wzięła sobie prysznic. Ubrana w sam ręcznik, przemknęła przez korytarz i zniknęła w swojej sypialni, zwalniając chłopakom toaletę. Otworzyła masywną szafę, gdzie miała masę ubrań, jednak skoro wybierali się do ekskluzywnego klubu, chciała wyglądać najlepiej jak się da. Wybór był prosty, co do stroju, bo wzięła się za przeglądanie sukienek, które dostała od Grabowskiego na Bali. Sięgnęła po cekinową mini, na jedno ramię, która mieniła się w kolorach zieleni, niebieskiego, fioletu i złota. Do tego dobrała wysokie szpilki na platformach i usiadła przed toaletką, gdzie zrobiła ciemny makijaż oczu, wyprostowała włosy, które z jednej strony spięła dużą, ozdobną spinką, po czym spryskała się ulubionymi perfumami. Wzięła niewielką torebkę, gdzie wsadziła klucze od mieszkania, telefon i chusteczki. Nic więcej nie było jej potrzebne dziś do szczęścia, bo miała do swojej dyspozycji dwóch postawnych mężczyzn, którzy byli gotowi w każdej chwili rzucić jej się na pomoc, a przynajmniej miała taką nadzieję. Jako zwieńczenie swojego stroju założyła długie kolczyki, po czym wyszła z pokoju. — Ja już, a wy jak tam? — spytała, kiedy panowie stali poubierani w jeansy i koszule, a w rękach mieli szklaneczki z whisky. Wprawiali się w dobry nastrój przed imprezą, a sam Grabowski nawet spuścił nieco z tonu, chcąc dobrze się wybawić. Odwrócili się na słowa brunetki i zamarli bez ruchu. Nie wiedziała, który z nich był bardziej zaskoczony, ale oczy Kuby zabłyszczały, a Marcin uchylił usta, nie wiedząc co ma powiedzieć. Chyba pierwszy raz w życiu widział ją w takim wydaniu. Z reguły kiedy wychodzili zakładała coś ładnego, ale nigdy nic, co przykuwałoby uwagę innych. — Powiecie coś? Źle wyglądam? Mam się przebrać? — zaczęła dopytywać, kiedy przez dobrą minutę stali jak wryci. Momentalnie ożyli po jej słowach i zaczęli zaprzeczać jeden przez drugiego.
— Nie, jest pięknie, nawet nie wiedziałem, że masz coś takiego w szafie. — powiedział jej narzeczony, kiedy otrząsnął się z pierwszego szoku.
— Mój nowy nabytek. — powiedziała z uśmiechem i przeniosła wzrok na Grabowskiego. Stał z cwanym uśmiechem, a jego ciało napięło się nieco.
— Wiedziałem, że będzie wyglądać na tobie pięknie, ale nie sądziłem, że aż tak... — wyszeptał do jej ucha i przejechał dłonią wzdłuż jej pleców, aż na tyłek, kiedy tylko Marcin odszedł w poszukiwaniu marynarki. Jej ciało zadrżało lekko, a usta uchyliły się, by po chwili wstrzymanego oddechu lekko wypuścić powietrze.
— Zamówiłem Ubera, możemy schodzić na dół. — powiedział brunet i podał dziewczynie skórzaną kurtkę z masą ćwieków, o którą poprosiła. Zgarnęła jeszcze z szafki dwie paczki papierosów, które dołożyła do torebki i zapalniczkę, po czym ruszyła przodem. Stukot obcasów odbijał się echem po pustej klatce, a słowa i gest Kuby, odtwarzały się w jej głowie, jak zapętlony film. Gdyby tylko znalazła sposób, by połączyć ich w jedno, stworzyłaby cholerny ideał. Zjechali na dół i wyszli przed budynek, a kiedy podjechała taksówka, zapakowali się do środka. Usiedli we trójkę na tylnej kanapie, a dziewczyna zajęła miejsce po środku, którego tak nie lubiła. Jednak wiedziała, że dzisiaj musi stać pomiędzy chłopakami i być na straży, żeby się nie pozabijali. Niby Que zdawał się być grzeczny i opanowany, ale wiedziała, że jest wulkanem energii i emocji, którego nie dało się opanować, kiedy tylko wybuchnął. Uśmiechnęła się nieco, kiedy poczuła na udzie, jak Que delikatnie smyrał ją kciukiem, ale głowę miał odwróconą w stronę szyby. Miała wrażenie, że jego dotyk wręcz palił i wywoływał gęsią skórkę.
— Zimno ci? — z zamyślenia wyrwał ją Marcin, który spojrzał na jej nogi.
— Nie, czemu? — zaśmiała się dość nerwowo, bo Kuba nawet na chwilę nie odpuścił, a ona musiała trzymać fason i nie dać nic po sobie poznać.
— Masz gęsią skórkę? — powiedział do niej i zaśmiał się lekko.
— A jakoś tak wyszło, ale nie jest mi zimno. — wręcz przeciwnie, płonęła. Kiedy taksówka zatrzymała się, narzeczony Elen wysiadł jako pierwszy, następny był Kuba, który podał dziewczynie dłoń, by pomóc jej opuścić pojazd. Złapała ją bez wahania, po czym opuściła samochód. Stanęli w trójkę przed wysoką kamienicą, która nie dawała po sobie poznać, co skrywała we wnętrzu. Weszli do środka, gdzie tylko po otwarciu drzwi, powitało ich ekskluzywne wnętrze klubu i dudniąca muzyka prosto z parkietu. Na ustach dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech, nie żałowała, że jednak dała się namówić, bo szykował się naprawdę wspaniały wypad, a przynajmniej wierzyła w to. Zajęli jedną z loży przy parkiecie, gdzie rozsiedli się wygodnie na skórzanych kanapach.
— Zbieram zamówienie na drinki, kto, co chce? — powiedział Marcin, kiedy ściągnął marynarkę.
— Blue lagoon. — odpowiedziała Elen. Niebieski drink, był jej zdecydowanym faworytem od wielu lat. Kuba przejrzał kartę, jednak finalnie zdecydował się na whisky z colą i lodem. Kiedy Marcin udał się do baru, wytatuowany chłopak szybko skorzystał z okazji, dosiadając się bliżej. — Kuba, nie możemy.... — wyszeptała mu do ucha.
— Nie widzi... — mruknął całując ją po szyi, a kątem oka obserwował swojego przeciwnika. Na szczęście jeden z filarii zasłaniał mu widok na dziewczynę, która mruknęła zadowolona z kolejnego ruchu Kuby. Był jak zapalnik. — Mam coś dla ciebie, na lepszą zabawę. — wyszeptał do jej ucha i wsunął w jej usta niepozorną małą pigułkę.
— Co to? — spytała zaskoczona.
— Exstasy... — wyszeptał do jej ucha, które przygryzł lekko, a dziewczyna jęknęła cicho na jego gest.
— To się skończy źle... — wyszeptała, kiedy połknęła pigułkę.
— Skończy się lepiej, niż mogłabyś sobie wyobrażać... — dodał do jej ucha i odsunął się od niej widząc, jak jej narzeczony wraca z taca wypełnioną drinkami.
— Wziąłem od razu po dwa, żeby nie stać w kolejce. — powiedział z uśmiechem i spojrzał po obojgu, którzy uciekali wzrokami. — Coś nie tak?
— Nie, wszystko dobrze, daj tego drinka, bo mnie coś w gardle drapie. — powiedziała i z uśmiechem sięgnęła po niebieski napój i wzięła kilka porządnych łyków.
— Zapraszam na dancfloor. — powiedział nagle chłopak, poprawiając mankiety od koszuli. Dziewczyna przytaknęła i wyszła z loży, posyłając spojrzenie Grabowskiemu. Skinął głową, a jego kącik uniósł się w lekkim uśmiechu. Przez chwilę obserwował ich drętwe ruchy, stwierdzając, że przyszły mąż dziewczyny jest fatalnym tancerzem i nie umie poprowadzić jej nawet w tańcu. Rozpiął kilka guzików koszuli i poprawił kołnierzyk. Dopił duszkiem drinka i odstawił z hukiem szklankę, po czym podniósł się i podszedł do pary.
— Odbijany. — powiedział, po czym złapał dłoń Elen i pociągnął dziewczynę do siebie. Wpadła na niego z impetem, ale nim zdążyła ogarnąć, co się dzieje, Kuba energicznie zakręcił nią i wygiął ją do tyłu. Marcin wycofał się nieco do tyłu i wrócił do loży obserwując swoją narzeczoną, która wiła się seksownie przy swoim przyjacielu. Zżerała go od środka zazdrość, ale na jej prośbę postanowił wyluzować i dać jej się wybawić. W końcu był to tylko taniec, a przynajmniej tak sobie to tłumaczył. Que obrócił dziewczynę tyłem do siebie i złapał za jej biodra, dociskając ją do siebie i bujał się z nią energicznie na boki w rytm muzyki. — Jesteś muzyką, nie opieraj się rytmowi... — wyszeptał do jej ucha gardłowym tonem.
— Jestem muzyką... — powtórzyła za nim, a szeroki uśmiech nie schodził z jej twarzy. Czuła, że w spodniach zagotowało mu się, kiedy ocierała się o niego tyłkiem, a czerpała z tego tak wiele radości i satysfakcji, że nie byłaby w stanie opisać. Świat który ją otaczał, zaczynał zwalniać powoli, a jej mózg zachowywał się, jakby nie było nikogo innego dookoła. Pozwalała sobie w tańcu na dużo, a chciała otrzymać jeszcze więcej. Narkotyk słodko działał, pobudzając jej zmysły. Jej źrenice rozszerzały się z każdą chwilą, a oczy błyszczały, jak jeszcze nigdy. Jednak nie żałowała, że dała się namówić na mały wyskok w bok. Otrząsnęła się widząc spojrzenie Marcina, które sprowadziło ją nieco na ziemię. — Marcin, jaki ty jesteś wspaniały, że nas tu przyprowadziłeś... Jestem ci tak bardzo wdzięczna... — wyszeptała mu do ucha, kiedy usiadła mu bokiem na kolanach i przewiesiła przez niego rękę.
— Czy ty się załatwiłaś jednym drinkiem? — spytał obserwując ją. — Elen, brałaś coś? — spojrzał w jej oczy, a ona roześmiana pokiwała twierdząco głową i wpiła się w usta chłopaka. Jak na lekarza przystało, krew się w nim zagotowała, nienawidził, kiedy dziewczyna wykazywała się lekkomyślnym zachowaniem, które pchało ją zazwyczaj w poważne kłopoty. — Co takiego wzię... — ucięła mu kolejnym pocałunkiem.
— Po prostu kocham cię, kocham go, kocham wszystkich... — wyszeptała mu do ucha, które zaczęła skubać zębami. Kuba cholernie ją podniecił, była gotowa ujechać Marcina choćby przy wszystkich, by osiągnąć swoje spełnienie. Grabowski obserwował ją z uśmiechem i popijał drinka. Dobrze wiedział, że jej facet nie był zwolennikiem używek, bo rozmawiali na te tematy w oczekiwaniu na dziewczynę. Satysfakcjonowało go, kiedy stopował ją i odpychał, kiedy kleiła się do niego za bardzo.
— Koniec imprezy, jedziemy do domu. — powiedział, kiedy zaczęła się dobierać do jego spodni.
— Oszalałeś, ja nigdzie nie jadę. — prychnęła śmiechem i uciekła na parkiet, zostawiając zmieszanego chłopaka.
— Nie będę patrzeć jak się stacza... — powiedział do Kuby i wstał, zabierając z oparcia swoją marynarkę. — Pilnuj jej...
— A co jestem jej niańką? — prychnął pod nosem i zaśmiał się, jak łatwo było wygryźć jej chłopaka z gry. Sam podążył wzrokiem za dziewczyną, która szalała na parkiecie. Dzięki tabletce ściągnął z niej granice wstydu i mogła pokazać swoje pazury, duszę imprezowiczki i cholerną kusicielkę. — Łapy przy sobie, jeśli nie chcesz bym ci ich połamał. — powiedział do jednego z facetów, który tańczył z dziewczyną i ewidentnie obmacywał ją. Chłopak uniósł ręce w geście poddania się i odsunął od Elen, a Kuba szybko zajął jego miejsce. Jego dłonie powoli błądziły po jej ciele, zaznaczając każdą możliwą wypukłość. Świat ponownie zwolnił, kiedy zostało wystrzelone złote konfetti.
— Wow! — pisnęła nakręcona i łapała w locie foliowe kawałki, tak obróciła się w stronę Quebo, który zgarnął ją do siebie i wpił się w jej usta czule. Całowali się długo i namiętnie, stojąc pośrodku parkietu. — Przeleć mnie... — wyszeptała mu do ust.
— Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, ale nie tutaj... — powiedział z uśmiechem i pociągnął ją za dłoń w stronę stolika, gdzie zabrali swoje rzeczy. Zamówił im taksówkę do domu, a kiedy tylko wsiedli do auta, dziewczyna szybko usiadła na nim okrakiem. Wpijała się w jego usta raz po raz, chcąc więcej i więcej. — Jeszcze moment... Oczekiwanie wzmaga apetyt, dziecino... — wyszeptał cicho do jej ucha, a kiedy tylko taksówka zatrzymała się, schylił jej głowę i wysiadł z nią, nie wypuszczając jej z ramion. Wszedł z nią na klatkę i udał się do windy, gdzie pozwalał dziewczynie rozpinać guziki od jasnej koszuli, którą potem ściągnęła z jego ramion i sama zarzuciła na siebie. Złapał ją za policzki i wypchnął z windy, popychając ją w stronę drzwi. Pozwalając, żeby pełnymi ustami całowała jego szyję, wyciągnął z jej torebki klucze i otworzył zamek, napierając na drzwi ramieniem. — Nie możesz się już doczekać, co? — wyszeptał chrapliwie, biorąc twarz Elen w dłonie i przyparł ją do ściany swoim ciałem. Kopniakiem zamknął drzwi i szeroko uśmiechnął się, gdy podniecona dziewczyna ścisnęła odznaczającego się pod spodniami penisa.
— Weź mnie już. — wyjęczała mu do ucha, liżąc małżowinę. Niezdarnie rozpinała mu pasek, gotowa paść przed nim na kolana, kiedy rozbłysły kinkiety, zalewając przedpokój jasnym światłem.
— Elen? — w wymiętym, białym podkoszulku bez rękawów i bokserkach stanął przed nimi zaspany Marcin. Oczy mężczyzny rozszerzyły się, a usta uformowały się w literę O, kiedy zobaczył swoją narzeczoną kucającą między Kubą, a ścianą i całującą jego brzuch. Brunetka zdawała się nie zauważyć narzeczonego, dopóki Grabowski nie owinął sobie wokół dłoni jej długich włosów i pociągnął w górę.
— Kuba, proszę... — sapnęła, oblizując suche wargi.
— Mała, poczekaj chwilę, bo mamy tutaj nieproszonego gościa. — w przeciwieństwie do zaskoczonego Marcina, cała sytuacja bardzo bawiła wytatuowanego rapera, który odciągnął od siebie dziewczynę i spokojnym krokiem ruszył przed siebie. — Nie powinno cię tu być. — obszedł Marcina, łapiąc go za kark akurat w momencie, kiedy ten otrząsnął się z szoku.
— Co wy do cholery robicie?! Elen? Elen! — wyrwał się w kierunku swojej narzeczonej, ale Kuba był szybszy. Uderzył nim o ścianę, powodując zamroczenie. — Miałeś jej pilnować! — wykrzyknął Marcin, wściekle zaciskając pięści. — Skurwielu! — splunął Kubie na buty, co tylko rozjuszyło Grabowskiego. Wystarczyły dwa sprawnie wyprowadzone ciosy, żeby powietrze przeciął nieprzyjemny dźwięk miażdżonej chrząstki nosa i pełen bólu jęk. — Czego od niej chcesz?! — wybełkotał Marcin, podstawiając dłoń pod brodę, aby nie zakrwawić podłogi.
— Czego ja od niej chcę? — Que roześmiał się jak szaleniec, kręcąc przy tym głową. — Raczej czego Eleonora ode mnie chce. Nie możesz się doczekać, aż cię zerżnę, prawda? — zwrócił się do dziewczyny, która obserwowała całe zajście z zadziwiającym spokojem, ale tylko dlatego, że z podciągniętą sukienką stała oparta o ścianę, z dłonią między udami. Oblizała wargi i natychmiast pokiwała głową, podchodząc do Kuby. Przesunęła dłońmi po nagim torsie mężczyzny, przylegając do niego.
— Elen! — wrzasnął Marcin, zszokowany zachowaniem narzeczonej. — Naćpałeś ją! — zaczął oskarżać Grabowskiego, plując krwią.
— Och, zamknij się. — raper nie wytrzymał i złapał Marcina za kark, uderzając nim o ścianę. Kolejnym ruchem, półprzytomnego, posłał na kanapę. — Nie waż się podnieść. - ostrzegł, grożąc mu palcem. — Skoro już tutaj jesteś... Taki nieproszony. Zobaczysz jak twoja ukochana uprawia najlepszy seks w życiu, a kiedy z nią skończę... Nie będzie chciała nikogo innego. — mówił wolno, a w jego zielonych oczach czaił się obłęd. Nie tak sobie wyobrażał tę noc, ale nie zamierzał tak łatwo zrezygnować z dziewczyny najwyższej próby. Marcin był zbyt ogłuszony, żeby zareagować, a jego głowa opadła na ramię. Zdawał się nie czuć stróżki jasnej krwi toczącej się od rozbitego czoła.
— Denerwujesz mnie, Kuba. — Elen pojawiła się przy jego boku.
— Nie rozumiem dlaczego jesteś jeszcze ubrana. — pozwolił sobie na zjadliwy komentarz w jej stronę i odnalazł zamaskowany z boku sukienki suwak. Rozsunął go, pozwalając opaść sukience na ziemię i uniósł wzrok, mierząc nim zgrabną sylwetkę Elen. Co taka piękna dziewczyna o pełnych, kurewsko kuszących kształtach robiła z taką miernotą jak Marcin? Zdecydowanie lepiej prezentowałaby się u jego boku, a już najlepiej naga w zmiętej pościeli. Wpił się w jej rozchylone wargi, łącząc ich spragnione języki w namiętnym tańcu, podczas gdy jego zniecierpliwione dłonie błądziły po ciele Elen, pozbywając się cienkiej bielizny. Złapał ją za ramiona i gwałtownie odwrócił do siebie tyłem. Biustonoszem skrępował jej nadgarstki, jednocześnie delikatnie muskając wargami jej nagie ramię. — Klęknij. — polecił, obchodząc ją. Wyciągnął z bokserek nabrzmiałego penisa, na którego widok niemal zapiała, nie mogąc doczekać się, aż poczuje go w sobie. Drżała, krótko i urywanie oddychając z nadzwyczajnego podniecenia, spowodowanego z pozoru niewinną tabletką. Natychmiast otworzyła szeroko usta, gotowa pozwolić ześlizgnąć się prąciu, po swoim języku, wprost do gardła, ale droczenie się z nią sprawiało Kubie dziką satysfakcję. Przytrzymał penisa przy nasadzie, uderzając nim o policzki dziewczyny. Gardłowo roześmiał się, patrząc na jej próby objęcia członka ustami. — Nie możesz się doczekać, co? — zadrwił, przesuwając główką po jej rozchylonych wargach. Elen wzięła głęboki oddech i już miała po raz kolejny poprosić go o przyspieszenie akcji, kiedy złapał ją za głowę i gwałtownym pchnięciem bioder wszedł w jej usta. — Właśnie tak. — pochwalił ją, chociaż próbowała wykręcić się. Krztusiła się nie tylko jego grubym prąciem, ale też swoją śliną, której nie mogła przełknąć. Kiedy poluźnił uchwyt łapczywie zaczerpnęła powietrza i zaczęła kasłać, a z jej oczu popłynęły łzy, przecinając policzki czarnymi od tuszu strugami. Uniosła wzrok, patrząc mu w oczy, gdy wierzchem dłoni głaskał jej policzek. Zebrał rozsypane na ramionach włosy, owinął je wokół dłoni i ponownie wszedł w jej usta, trzymając koński ogon niczym smycz. Widział jak Elen klęczy, zaciskając uda. Poruszała biodrami, bo jej krocze wręcz pulsowało, a podniecenie sięgało zenitu. — Pozwoliłem? — wysunął się z jej ust i strzelił jej z liścia, raz po raz, dopóki nie usłyszał wyraźnego przepraszam. — Chodź tutaj. Przydasz się. — głosem nieznoszącym sprzeciwu zwrócił się do Marcina, dochodzącego do siebie na kanapie. Mężczyzna żałośnie jęknął, kręcąc głową. — Chyba się nie zrozumieliśmy. — wciągając powietrze przez nos podszedł do kanapy i szarpiąc narzeczonego Elen za podkoszulek, ułożył go na siedzisku. Wrócił do dziewczyny i zmusił do wstania, chwytając za gardło. — Dosiądź go. — polecił, popychając ją jak lalkę. Dziewczyna, zamroczona narkotykiem, była gotowa zrobić wszystko, żeby w końcu dostać wymarzony orgazm. Nie przeszkadzało jej, jak Grabowski traktuje ją i Marcina. Klęknęła nad twarzą narzeczonego i docisnęła krocze do jego ust. — Ruszaj tym językiem, chcę słyszeć jak jęczy! - huknął, gdy mężczyzna próbował zrzucić z siebie kobietę. Ponownie chwycił dziewczynę za włosy i zmusił, żeby się pochyliła. Potrzebował jeszcze krótkiej chwili, żeby jego penis stanął na baczność dzięki Elen, ssącej jego gorącego kutasa, jakby zależało od tego jej życie. — Nie nadajesz się nawet do tego. — prychnął lekceważąco, bo z twarzy dziewczyny nie wyczytał żadnych oznak rozkoszy. Szarpnięciem ściągnął ją na bok i przerzucił tyłem do siebie, przytrzymując głowę na wysokości oparcia. Polizał swoją dłoń i sprzedał jej kilka siarczystych klapsów, które przyjęła z godnością, kusząco kręcąc biodrami.
— Kuba, wejdź we mnie. — wyjęczała, oglądając się przez ramię.
— Jeszcze pożałujesz, że tego chciałaś. — szelmowski uśmiech przeciął jego twarz. Chwycił ją za biodra, boleśnie wbijając palce w skórę. Powietrze przeciął krótki krzyk dziewczyny, gdy niespodziewanie z impetem wszedł w jej rozpalone wnętrze. Złapał Elen za przedramiona jak za lejce, bez litości posuwając ją, aż jądra z głośnym plaskiem obijały się o jej pośladki. Była tak przyjemnie ciasna, aż pozwolił sobie na gardłowe warknięcie. Brzmiał jak gotowy do ataku wygłodniały wilk i tak samo zachowywał się, bez litości pokrywając bezbronną, ale pragnącą tego Elen. — Głośniej! — wymierzył jej kolejny raz, kiedy kwiliła pod nosem, zamiast głośno jęczeć. Był wzrokowcem, ale szaloną przyjemność sprawiały mu także jęki rozkoszy. Im głośniejsze, bardziej gorączkowe, tym lepsze. Pochylił się, przylegając torsem do jej pleców, tym samym ściskając ją między swoim ciałem, a oparciem i objął ramieniem za szyję. Drugą ręką przesunął po boku, przez brzuch, aż dotarł do krocza dziewczyny. Wślizgnął się palcami między wilgotne od śluzu uda i odnalazł ten kobiecy przycisk, w dużej mierze odpowiadający za rozkosz. Zagryzł zęby na ramieniu drżącej dziewczyny, nie przestając pracować biodrami. Zdawała się momentami tracić kontrolę nad swoim ciałem, które próbowało zgiąć się w pół od gwałtownych skurczów w podbrzuszu zapowiadających orgazm.
— Mocniej. — wydyszała, a Kuba zaparł się stopą o siedzisko i cicho warknął, podduszając ją ramieniem. Przytulił swój policzek do jej, czując jak bardzo rozpalona jest. Energicznie pocierał łechtaczkę, a twarz Elen zamarła w niemym krzyku, kiedy w końcu zderzyła się z upragnioną falą przyjemności, która rozlała się po jej ciele.
— Rusz się, a jutro nawet palcem nie kiwniesz. — warknął ostrzegawczo do Marcina, który sycząc próbował podnieść się z kanapy. Nie mógł dłużej słuchać jęków swojej kobiety, posuwanej tuż obok przez innego mężczyznę. Było to torturą, tym bardziej, że Grabowski zdawał się sprawiać jej cholerną przyjemność. Wysunął się z niej i zacisnął palce na penisie, czując pod palcami wypukłe żyły wypełnione krwią do granic możliwości. Wystarczyło kilka ruchów dłonią po całej długości, żeby zaczerwieniony od klapsów tyłek dziewczyny pokryły się gęstą, białą spermą. Dając sobie chwilę wytchnienia wsunął się penisem między jej pośladki, leniwie ocierając się o nie. Nie miał jeszcze zamiaru uwalniać rąk dziewczyny z prostego powodu - jeszcze z nią nie skończył. Chwycił ją za kark, przerzucając na pokładającego się na kanapie Marcina. — Jesteś najlepszą suką jaką dotąd miałem. — mówiąc to, splunął na jej wyeksponowane przez skrępowane za plecami ręce piersi i rozsunął jej uda, stając między nimi. Elen roześmiała się, nęcąco oblizując wargi. Dyszała, czekając na więcej. Przesunął dłonią po jeszcze sterczącym członku, zbierając z główki resztkę spermy i wsunął palce do ust dziewczyny. — Jesteś taka posłuszna... — mruknął, zachwycony jej zachowaniem, bo od razu oplotła palce językiem, zbierając z nich nasienie. Nie musiał nawet prosić. Uwolnił z niej wszystko co najgorsze, a zarazem najlepsze. Mruczała, wijąc się na ciele swojego narzeczonego i nie spuszczała wzroku z kutasa Grabowskiego. Klęknął na skraju kanapy i oparł się dłońmi o podłokietnik, ponownie wchodząc w dziewczynę. Miał pod sobą nie tylko przyjaciółkę, którą z dziką przyjemnością zeszmacił, ale też jej żałosnego narzeczonego, który nazywał siebie mężczyzną. — Wiesz ile jesteś wart? — zakpił z niego, z żałością zauważając spuchnięty, najwyraźniej złamany nos. — Dokładnie tyle. — głośno chrząknął i splunął na jego twarz. Plwocina zmieszała się, z jeszcze nie do końca zaschniętą krwią. Grabowski nawet najgorszemu wrogowi nie życzył tego, co właśnie zrobił. Upodlił, jednocześnie dostarczając niesamowitą rozkosz, Elen na oczach narzeczonego. Jeszcze w drodze do mieszkania dziewczyny pragnął po prostu posiąść ją, ale nie przewidział, że zastaną w nim Marcina. Później miał już tylko jeden cel: pokazać swoją wyższość i udowodnić partnerowi kochanki, że ten jest niewiele wartym śmieciem, który nie umie zadbać nawet o własną kobietę. Wszystko wskazywało na to, że Grabowski wygrał tą rundę.

Jak wrażenia? Jestem ciekawa waszych opinii i komentarzy, a po więcej takich wrażeń zapraszam do LisaHayes_ , która jest mistrzynią w dziedzinie pikantnych rozdziałów i moją wspaniałą przyjaciółkę. Przyznajcie się, kto zgadł, że to ona?

Całuję,
Angel Woodgett

GDY ZGASNĄ ŚWIATŁA II Quebonafide FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz