Wątpliwa Zgoda Cz 1

41 7 0
                                    

Chwila kontaktu wzrokowego spowodowała, że ​​serce Feishy wpadło mu do gardła, czekając tylko, aż wyskoczy przy najmniejszym ruchu. Co dziwne, Isefel nic takiego nie zrobił. Zamiast tego odwrócił oczy, zapalając lampkę nocną, siadając na kanapie i podnosząc przed sobą książkę na stole.

To było tak, jakby jedyną rzeczą, która liczyła się na świecie, była książka w jego rękach. Feisha przez chwilę patrzyła na niego podejrzliwie i nieproszona pomyślała: czy książka była lepsza od niego?

Kilka sekund później został gwałtownie zdeptany.

Na początku pokój był bolesnie cichy, ale dźwięk przewracanych stron w jakiś sposób sprawił, że tęsknił za całkowitą ciszą. Najgorsze było to, że był zupełnie nagi, leżał z twarzą do góry i był ignorowany przez jedyną osobę znajdującą się w pokoju. Jego ciało może nie jest zimne, ale jego serce na pewno było.

Jakby czytając w jego myślach, cienkie prześcieradło na łóżku owinęło się wokół niego. Jaki był pożytek z prześcieradła? Odkładając na bok wewnętrzny narzekanie, Feisha zrobił wszystko, co w jego mocy, by spojrzeć na Isefela, chcąc zobaczyć jego minę. Zamiast tego zobaczył przystojne rysy Isefela pod ciepłem odprężenia, z głową opartą na luźnej pięści. Słabe oświetlenie wygładziło zwykłą ostrość jego wyrazu, nadając mu niemal eteryczny blask.

Feisha nie mogła odwrócić wzroku.

Zimna cisza stopniowo zanikała w ciszy, zabierając ze sobą strzeżone sumienie Feishy. Kolory pokoju zmieszały się ze sobą, jak akwarela, mieszanie, tkanie, blaknięcie…

W stanie półprzejrzystości druga połowa łóżka gwałtownie opadła. Feisha zaskoczył półprzytomność, a niezadowolenie z budzącego się gorącego rozpalenia w piersi. Widział jednak tylko smolistą czerń.

Prześcieradło zakrywające jego ciało zostało ściągnięte, ale po tym nie było już żadnego ruchu. To było tak, jakby nic się nigdy nie wydarzyło. Feisha nie pragnęła niczego bardziej, niż usiąść, zapalić światło i dać drugiej osobie trochę spokoju, ale niestety został zmuszony do poddania się i ponownego zaśnięcia

Po przebudzeniu następnego ranka Feisha stwierdziła, że ​​może się znowu ruszyć. To znaczy pozornie. Czuł się, jakby właśnie wyczołgał się z grobu, z ciężkimi i skrzypiącymi kończynami w proteście. Po pół godzinie krew krążyła w jego żyłach i wreszcie mógł usiąść.

Isefela już nie było w pokoju, ale sądząc po potarganych prześcieradłach, prawdopodobnie był zeszłej nocy. Prawidłowe krążenie krwi przywróciło Feishie zdolność do niekontrolowanego rumienia się, gdy jego myśli błąkały się - Co pomyślał Isefel, kiedy po raz pierwszy wszedł ostatniej nocy? Czy Feisha była zbyt gruba?

Człowiek w zamyśleniu ścisnął się za brzuch. Od czasu przybycia znacznie się zmniejszył, więc powinno być dobrze. Poza tym i tak leżał twarzą do góry.

… Czy jego rzecz była zbyt mała? Podnosząc koc, Feisha zapewnił się, że dla jego postury jest on całkiem satysfakcjonujący. Czy upadłe anioły byłyby tam większe?

Powinien zatrzymać ten przygnębiający ciąg myśli. Jeszcze bardziej przygnębiający jest brak mięśni brzucha - skokowo poprawiłby jego sylwetkę. Feisha zwinął się w kocach w jego ramieniu, osuwając się na boki i nie kopiąc niczego konkretnego. „Boże, umrę ze wstydu!”

„Koce i prześcieradła, osiemset dolarów.”

Feisha zamarł, usiadł i subtelnie próbował wygładzić głowę łóżka. „Dlaczego nie pukasz?”

Spirit Hotel /Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz