118 Cz 5

37 4 0
                                    

Wzrok Shamala stawał się coraz bardziej rozmyty, a dźwięki wydawały się coraz bardziej oddalone, jakby pochodziły z innego świata. W oszołomieniu poczuł, że unosi się w powietrze, jakby unosił się w chmurach, łagodny wiatr wiał łagodnie, powoli pochylając się w kierunku.

Po chwili chmury odleciały. Wylądował na ziemi, ale było to bardzo miękkie lądowanie.

„Lew…” Usłyszał przez ucho szepczący głos Jessego.

Shamal otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, ale jego język był skręcony w supeł i nie mógł wydać z siebie żadnego dźwięku. Zaraz potem coś miękkiego weszło i zaczęło bawić się jego językiem. Jego serce łaskotało, jakby wielokrotnie pieściło go pióro. Miękkość przyszła szybko i szybko zniknęła. Nagła pustka w ustach sprawiła, że ​​nieszczęśliwie je otworzył. Usłyszał cichy śmiech przy swoim uchu, śmiech, który sprawił, że miał ochotę zapaść w przytomność.

"Lew." Głos wołany nieustannie przez jego ucho.

Pierś Shamala była zimna, gdy jego ubrania były metodycznie usuwane z jego ciała.

„Jes… se?” Uniósł rękę i złapał puste powietrze. Czuł, że jego ręka jest bardzo wysoko uniesiona, ale w oczach Jessego kąt, który podniósł, był mniejszy niż trzy centymetry.

Jesse złapał go za rękę, przyłożył do ust i delikatnie gryzł przez chwilę. - Czy w twoich snach to także ja? Drugą ręką zwinnie zdjął resztę ubrania Shamala.

Nagie pojawiło się przed nim śnieżnobiałe i gładkie ciało. Jego oczy stawały się coraz ciemniejsze. Nie był to pierwszy raz, kiedy zobaczył ciało Shamala, ale spowodował, że jego uczucia wzrosły.

Lew.

Jego palec dotykał szyi, pieszcząc go raz po raz. Może dlatego, że było swędzące lub dlatego, że było mu zimno, wiercił się Shamal. Odrobina śmiechu przemknęła przez oczy Jessego. Pochylił się, a jego białe włosy rozłożyły się na piersi Shamala, a następnie obiema nogami powoli otarł się o niego.

Wiedział bardzo dobrze, jak wrażliwy jest Shamal, a także bardzo dobrze wiedział, jaką presję powinien wywierać, aby uwieść Shamala. Zgodnie z oczekiwaniami. Nie musiał długo czekać, aż Shamal wyprostuje się.

Palec Jessego puścił rękę Shamala i pochylił się, używając jednej ręki, aby zdjąć własne ubranie, a palec powoli go pocierał.

Tysiąc lat pożądania uczyniło ciało Shamala niezwykle wrażliwym. Najmniejsza prowokacja wystarczyła, by bezradnie dyszał, pocierając obie nogi.

Palec Jessego nie zatrzymał się, ciężko pracując, by go drażnić. Wpływ alkoholu szybko sprawił, że Shamal przyszedł. Jesse puścił i zassał ucho Shamala, skubiąc kawałek po kawałku, a potem jego prawa ręka powoli weszła do nieba, którego pragnął od dawna.

Shamal podniósł nogi, podświadomie zobowiązując Jessego, otwierając je.

Jesse uśmiechnął się z satysfakcją, zagłębiając palec. Ogniste i napięte uczucie sprawiło, że jego dolna część ciała napięła się. Jakby chciał złagodzić presję, siła, z jaką ugryzł ucho Shamala, stała się większa.

„Mn…” Shamal zaprotestował, marszcząc brwi.

„Nadal się nie zmieniłeś”. Jesse gwałtownie odwrócił się i przycisnął Shamala.

Shamal nagle otworzył oczy i spojrzał na niego tępo.

Lekki głos Jessego powiedział cicho przy jego uchu: „Bez względu na to, jak nikczemne są moje metody, chcę cię mieć jeszcze raz”.

Spirit Hotel /Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz