Uwodzenie Cz 2

54 5 0
                                    

Biorąc oferowaną chusteczkę, Feisha odsunęła się na bok, by rozwiązać swój mały problem.

Gin odchylił się do tyłu ze swojej pozycji za Hughesem, podziwiając serca, które przyciągnął do swoich pleców. Teraz mógł znaleźć Hughesa, nawet gdyby stał się niewidzialny. Zadowolony ze swojego dzieła, Gin ponownie zakreślił swój marker i podszedł do dąsającej się postaci Feishy. "Jak poszło?" zaszeptał.

Feisha wyciągnął chusteczkę. „Jak myślisz, jak poszło?”

Gin potrząsnął głową, widząc purpurę na chusteczce. „Po co krwawić, jeśli pochodzi z nosa? Czy to się tam zmieści? I tak powinieneś był go użyć ”.

Słowa Gina zszokowały Feishę. "…Krwawienie?"

„Bez gówna” - odparował Gin - „chcesz, żeby zamiast tego Isefel krwawił? Myślisz, że możesz pokonać Isefela?

„…”

„Ok, spójrz na to w ten sposób - czy myślisz, że byłbyś w stanie pokonać Layton w walce?”

Feisha zmierzyła małą postać siedzącą obok Asy, niepewnie kiwając głową.

„Krasnoludzcy wojownicy mogą uderzyć toporem we wroga oddalonego o ponad sto metrów” - dodał Gin, widząc bladą minę Feishy. „Czy nadal myślisz, że możesz pokonać Laytona w walce?”

Mała sylwetka Laytona natychmiast urosła dwukrotnie. Feisha przełknęła. „Myślę, że od teraz będę zachowywał odległość co najmniej stu metrów między nami”.

„W każdym razie morał tej historii jest taki, że prawdopodobnie nie powinieneś myśleć o nikim tutaj.

„… Wiesz, tak naprawdę jeszcze nie myślałem”.

Gin spojrzał na niego. „Hę ?!”

„Czy myślisz, że… że jest jakakolwiek szansa, żebym odniósł sukces?”

Patrząc na stoicki portret Isefela, Gin zacisnął pięść. „Musimy wierzyć w siłę afrodyzjaku!”

Feisha zadrżała na widok krwi kapiącej teraz z jego nosa i ściągnęła kołnierz. - Może mimo wszystko powinieneś mnie po prostu ugryźć wszędzie.

„Nie zamierzam cię wszędzie gryźć”.

„…” Feisha wstrzymał oddech i czekał na gorszą sugestię.

Gin nie zawiódł. "Zamierzam wyciągnąć twoje kości z twojego ciała i gryźć je wszędzie, kiedy będziesz patrzeć."

„Musi być granica tego, jak bardzo jesteś popieprzony” - mruknęła Feisha.

„Obiecuję, że doświadczysz tego limitu, jeśli będziesz nadal próbował wracać do swojego słowa w ten sposób!” Gin śpiewał z uśmiechem.

Limit, co? Jedyną ograniczoną rzeczą była moralność Gina.

Feisha uniósł głowę ze smutkiem, po czym zamarł.

"Co jest nie tak?"

"Sprawdzać."

Ponad holem tłum wilkołaków wpatrywał się w nich tęsknie z twarzami przyciśniętymi do szyby.

Spirit Hotel /Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz