114

47 4 0
                                    

Jessed Coconuts and Shredded Feelings Cz 1

Shamal miał jedną nogę na powozie. Lśniąca, biała ręka wyciągnęła się przed nim. Podniósł głowę w szoku.

Jesse uśmiechał się do niego. Ten rodzaj kropkowanego, pobłażliwego wyrazu z nutką humoru w oczach przywrócił go nagle do tysiąca lat temu. Wtedy też lubił patrzeć na niego w ten sposób, wyciągając rękę, wciągając go do powozu, a kiedy złapał Shamala za rękę, nie lubił puszczać przez bardzo długi czas.

Jakby jego ręka nie była pod jego kontrolą, Shamal wyciągnął rękę, tak jak robił to wiele razy tysiące lat temu, kładąc dłoń w dłoni Jessego, dołączając do nich.

Jesse pociągnął najlżej, a Shamal bezradnie padł na niego.

Drzwi wagonu zamknęły się z hukiem.

Shamal wstał, usiadł i podbiegł, ale dłoń owinęła się mocno wokół jego talii. Jesse puścił dłoń na rzecz uszczypnięcia się w brodę i przechylił twarz, dopóki Shamal nie miał innego wyjścia, jak tylko na niego spojrzeć. Serce Shamala nagle zamarło.

To, co wydarzyło się teraz, było złudzeniem. Nie mogli wrócić do przeszłości. Nie mogli wrócić do czasów sprzed jego odejścia ani czasów, kiedy Jesse odkrył swoje kłamstwa. Ta para oczu, w których tkwiła najgłębsza czułość i słodycz, miała tylko nagą odrazę i nienawiść. I w tej odrazie i nienawiści widział bardzo wyraźnie swój własny odbity obraz.

Jego serce bolało dziko. Nie był to tępy ból, jakby owinięty bawełną, ale był szybki, gwałtowny, wściekły, jakby nóż wbijał mu serce!

„Witaj z powrotem w moich objęciach”. Usta Jessego powoli się wygięły.

Górska ścieżka była bardzo długa, a powóz ciągle się trząsł. Shamal spojrzał na dekoracje przelatujące za jego oknem… i odbicie w oknie.

Oczy Jessego były mocno zamknięte. Po wypowiedzeniu tych słów Shamalowi całkowicie go zignorował, zamykając oczy i odpoczywając. Tylko w takich chwilach Shamal mógł na niego odważnie patrzeć. Chociaż było to przezroczyste odbicie, dla niego wystarczyło.

Powoli wyciągnął palec. Czubek palca dotknął cienia, tych grubych i bogatych brwi. Chociaż jego włosy były białe, jego brwi nadal były tak czarne i tak bogate, że Shamal zachłannie rozcierał się w tę iz powrotem.

Nagle zobaczył, że ta para oczu się otworzyła i wpatrywała się w niego bez mrugnięcia.

Shamal drgnął. Jego palce zacisnęły się w pięść. „Obudziłeś się?”

Jesse powiedział lekko: „Na co się gapisz?”

„Patrzę na…” Usiadł prosto i spojrzał prosto przed siebie. „To nie wygląda jak droga do pałacu”.

„Wciąż pamiętasz drogę do pałacu?” Głos Jessego drwił.

Shamal cofnął się i nie odważył się mówić. Ponieważ wtedy na tej drodze uciekł z Locktini.

„Nie jedziemy do pałacu”. Jakby miał dość zażenowania Shamala, Jesse przerwał ciężką ciszę.

Błysk strachu przeszył oczy Shamala, zacisnął zęby i powiedział: „Jestem trzecim księciem świata Faerie”.

Spirit Hotel /Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz