Zderzenie Cz 1

42 4 0
                                    

O piątej następnego ranka Feisha czuł się, jakby nie mógł zasnąć. Po prawie godzinie rzucania się i obracania w końcu nie mógł powstrzymać się od siedzenia i cichego włączania lampek nocnych.

Czarno-biały pokój zyskał ciepły blask w słabym świetle. Podciągnął kołdrę i powoli przysunął się do krawędzi łóżka. Isefel spał na plecach. Jego długie rzęsy zakrywały dolne powieki, a jego wygląd był niewinny i miękki.

Po raz pierwszy Feisha odkryła, że ​​Isefel może mieć tak uroczą i czystą stronę.

Długie rzęsy nagle uniosły się w górę, oczy koloru atramentu najpierw spojrzały w sufit, a potem powoli spojrzały w jego kierunku, gdy odwrócił głowę.

Feisha leżał na brzegu łóżka, a podbródek spoczywał na jego dłoni. Uśmiechnął się i powiedział: „Dzień dobry”.

Isefel spojrzał na zegar ścienny, po czym odwrócił się i zamknął oczy, by dalej spać.

„Nie śpij, porozmawiajmy” - Feisha położył górną część ciała na łóżku.

Isefel nie poruszył się.

„Dlaczego nie porozmawiamy o The Liberation Resistance?” Ciało Feishy poruszało się coraz bardziej do przodu. „Historia piekła jest również OK.” Teraz, gdy o tym mówił, byłoby miło, gdyby była lekcja historii, która pomogłaby mu zasnąć.

Isefel nadal go ignorował.

Feisha postanowił wykorzystać swój ostatni ruch. Wziął głęboki oddech i zaśpiewał głośno: „Dziewczyna z gór Ali…”

Isefel nagle wyciągnął rękę i wziął go w ramiona na łóżku.

Serce Feishy podskoczyło ponad trzysta razy w stanie szaleństwa, zanim stopniowo zdał sobie sprawę, co się stało - jego twarz była przyciśnięta do mocnego i szerokiego ramienia, tuż przed jego oczami unosiła się i opadała z każdym oddechem klatka piersiowa. Dłoń Isefela nadal spoczywała na jego plecach, przez piżamę czuć było ciepło jego dłoni.

"Hej." Podniósł się z boku absolutnie idealnej twarzy i wyszeptał: „Nie mogę spać”.

Isefel miał zamknięte oczy, uniósł lewy palec wskazujący i delikatnie szturchnął.

Światło nagle zgasło.

W pokoju zapadła ciemność.

Nie wiedział, czy uścisk Isefela był zbyt ciepły, czy też czuł się zmęczony po szoku, ale sen, który wymykał mu się przez ponad godzinę, w końcu obciążył jego powieki. Feisha przyzwyczaiła się do wygodniejszej pozycji i zasnęła głęboko.

Tak po prostu minęły trzy godziny snu.

Gdyby nie dzwonek dzwonka do drzwi, Feisha prawdopodobnie nadal spałaby.

Otworzył oczy. W pokoju wciąż było ciemno, a echo dzwonka do drzwi pozostało z jego snu, ale otoczenie było ciche.

„Czy przed chwilą ktoś zapukał do drzwi?” Wymamrotał.

„Mn.” Isefel odpowiedział cicho znad jego głowy.

"Gdzie oni są?"

"Na zewnątrz."

„Dlaczego nie ma dźwięku?” Czy to możliwe, że Isefel też nie był rannym człowiekiem, zdenerwował się i zabił każdego, kto był na zewnątrz? Ale w Łuku Noego było tylko kilka osób, kto miał tyle pecha?

Spirit Hotel /Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz