Rozdział 48

140 26 0
                                    

Emocje Zheng Jing Fenga toczyły wewnętrzną wojnę, nie wiedział co powiedzieć Luo Weiowi.

Niedługo potem ściana dziedzińca posiadłości Zheng pękła i skruszyła się, piekło zaczęło rozprzestrzeniać się na sąsiednie domy.

- Młody mistrzu. - Dziesięć powrócił z owiniętym w folię dzieckiem w ramionach.

- Czy to ktoś z twojej rodziny? - Luo Wei trzymał dziecko w ramionach. - To cud, że może jeszcze spać podczas takiej katastrofy.

Łzy Zheng Jing Fenga prawie go zdradziły, ale mógł tylko zatrzymać wzrok na Dziesięć.

- Przepraszam, kiedy przybyliśmy, tylko on został, ktoś ukrył go w pobliżu studni. - Wyjaśnił Dziesięć.

- Żadnych innych ocalałych? - Zapytał Luo Wei.

- Żadnych. - Odpowiedział Dziesięć.

Gdyby jego plecy nie były w tej chwili przyciśnięte do ściany, Zheng Jing Feng zapadłby się pod ziemię.

Luo Wei obserwował go zimnym spojrzeniem. Wiedział bardzo dobrze, że Zheng Jing Feng był posłusznym synem, lojalnym mężem, troskliwym ojcem i dobrym starszym bratem podczas jego poprzedniego życia. Ogólnie rzecz biorąc, był kimś, kto bardzo dbał o swoją rodzinę i to była jedna z jego mocnych stron, jednakże była to również jego słabość.

- Kim on jest dla ciebie? - Luo Wei zapytał Zheng Jing Fenga, który prawie stracił zmysły.

- Mój syn. - Zheng Jing Feng wypluł te dwa słowa.

- Młody Mistrzu. - Jedenaście i reszta wrócili właśnie w tym momencie, przynosząc ze sobą martwe ciało, kręcąc głową na Luo Weia.

- Dlaczego sprowadziłeś martwe ciało? - Brwi Luo Wei zmarszczyły się.

Trzynaście kucnął i oderwał ubrania na ciele, odsłaniając pod nimi mundur sędziego Yu Zhou.

- Nie wygląda na to, żeby marnowali czas. - Luo Wei rzucił tylko okiem, zanim odwrócił wzrok, mówiąc do Zheng Jing Fenga. - Może nasz dobry prefekt się wystraszył? A może od samego początku planował z waszym mistrzem, żeby to zrobić.

Zheng Jing Feng znał zasady, według których działał Long Xuan: ci, którzy popełnili błędy, muszą umrzeć. Może naprawdę nie mogli dłużej czekać, by sprawdzić, czy wciąż jest z nimi? Może nie mieli zaufania do jego lojalności? Może to naprawdę był Long Xuan sprzątający swój bałagan, a nie coś, co Luo Wei zaplanował?

Luo Wei zamknął okno i zwrócił się do Zheng Jing Fenga.

- Tylko martwi nie opowiadają bajek, twój pan nie wierzy w nic innego.

Dźwięki sączyły się zza okna; upadających konstrukcji, bezradnych krzyków ludzi. Gęsty dym toczył się nad głową, a cała ta ulica tonęła w morzu płomieni.

-Mister Zheng, jego życie i śmierć spoczywa na twojej decyzji. - Luo Wei trzymał śpiące dziecko z troską.

- Czy możesz zapewnić, że żadna krzywda nie spotka mnie, ani mojego syna? - Zheng Jing Feng obawiał się, że Luo Wei skrzywdzi jego syna, był on jedyną gałęzią, która pozostała w ich drzewie genealogicznym.

- Zrobię co w mojej mocy. - Odpowiedział Luo Wei. - Nie ma pewnych rzeczy na tym świecie.

- Nie mam już żadnych dowodów. - Powiedział Zheng Jing Feng.

- Sprytne zwierzęta zawsze mają wiele dróg wyjścia ze swoich nor. Panie Zheng, jesteś inteligentny i ostrożny, jak mogłeś zostawić wszystko tylko w jednym miejscu? - Luo Wei uśmiechnął się.

- A co jeśli nie byłem tak mądry? - Odpowiedział Zheng Jing Feng. Luo Wei zrobił kilka kroków bliżej Zheng Jing Fenga, jego uśmiech wydał się jeszcze bardziej łagodny i delikatny.

- Nie graj ze mną o życie, Panie Zheng, jeśli naprawdę okazałbyś mi pomóc, nie miałbyś nic przeciwko oddaniu mi tego. Wiesz, że nie miałbym nic przeciwko pomocy twojemu mistrzowi w uciszeniu cię.

- Więc młody mistrz nie chce już dotrzeć do sedna tej sprawy? - Zheng Jing Feng odpowiedział zimno.

- Bardzo bym chciał... - Powiedział Luo Wei. - ...ale nigdy nie lubiłem wymuszać spraw pod sobą. Jeśli nie możesz mi pomóc, znajdę kogoś, kto będzie mógł. Jeśli jestem świadomy twojego istnienia, Panie Zheng, to naturalne, że będę świadomy istnienia innych, czyż nie?

- Jednak jest coś, czego młody mistrz nie wie, jestem chroniony.

- Och, strażnicy z willi Ming Jian? Oni wszyscy są martwi.

Zheng Jing Feng nie miał wyjścia. Luo Wei wiedział wszystko, nie dając mu żadnych innych opcji. Chciał życia w szczęściu i fortunie dla siebie i swojej rodziny, ale wszyscy w jego rodzinie, oprócz tego dziecka jeszcze w ubranku do snu, byli martwi. Czy bez życia bogactwo ma jakiekolwiek znaczenie? W tej chwili nie chciał już fortuny, chciał tylko żyć.

Rebirth: Degenerate S*ave Abuses TyrantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz