Rozdział 102

126 18 0
                                    

Gdy wyszedł za bramę pałacu, nogi Luo Weia nagle zrobiły się miękkie, a on sam ponownie upadł. Frustracja, którą powstrzymywał w sercu, była zbyt widoczna. Czy był zły na Long Yu i cesarzową, czy może czuł jakąś nieukojoną winę za Long Xuana, czy może to było coś innego, co czuł do Drugiego Księcia... Być może był to widok chorego Long Xuana w łóżku. Luo Wei zagryzł wargę. Czy nawet dzisiaj był w stanie współczuć temu człowiekowi?

- Młody mistrzu!

Luo Wei spojrzał w górę i zobaczył Wei Lana.

- Czy upadłeś? - Wei Lan zobaczył, że twarz Luo Weia jest blada i zajął się sprawdzaniem młodzieńca, bojąc się, że Luo Wei jest gdzieś ranny.

- Nic mi nie jest. - Luo Wei pożyczył rękę Wei Lana i podciągnął się. - Chodźmy do domu.

- A twoja ręka? - Wei Lan uchwycił widok płatu skóry zeskrobanej aż do mięsa na jego prawej dłoni.

- Naprawdę mam dziś pecha. - Luo Wei spojrzał na uraz z obojętnością. - Przez ten upadek sprzed chwili, zaliczyłem już dwa potknięcia.

Widząc, że Luo Wei nadal szedł dość wartko, Wei Lan wypuścił wstrzymywany oddech i dał odpocząć swoim zmartwieniom. Pomógł Luo Weiowi wejść do powozu, a gdy już był w środku, zanurzył świeżą chusteczkę w jakiejś herbacie, aby móc wytrzeć do czysta ranę na jego dłoni.

- To nie krwawi. - Luo Wei widział, że usta Wei Lana nadal były ściśnięte w prostą linię, więc próbował go jakoś uspokoić. - Następnym razem będę uważał na to jak idę.

- Zamiast ciągle to powtarzać, młody mistrz powinien wprowadzać to w czyn. - Wei Lan ostrożnie sprawdził ponownie ranę, obawiając się, że przeoczył jakieś miejsce. - Jeśli coś brudnego z ziemi dostanie się do takiej rany, nie będzie się ona prawidłowo goić.

- Lan, zachowujesz się teraz jak stara kura domowa. - Nerwowy i zmartwiony wyraz twarzy Wei Lana sprawił, że w sercu Luo Weia zrobiło się nagle ciepło i nie mógł powstrzymać uśmiechu w kąciku ust. - Tylko zadrapałem lekko dłoń, to wszystko. Co zrobisz, jeśli następnym razem ją złamię?

- Powiedziałeś, że będziesz uważał na to jak będziesz chodzić. - Wei Lan dobrze wiedział, że Luo Wei żartuje, ale nadal nie był z tego zadowolony. Jak osoba może być tak zła w dbaniu o siebie? - Młody mistrzu, czy nie boisz się, że stanie ci się krzywda? - To nie był tylko mały kawałek skóry, który zeskrobał, był cały plaster, który został doszczętnie przetarty.

- To tylko małe zranienie, jak bardzo może to boleć? - Luo Wei wyrwał rękę, którą trzymał Wei Lan. - Przestań się martwić, przecież walczyliśmy już na linii frontu... Zachowuj się tak dalej, a ludzie będą się ze mnie śmiać.

- Powinniśmy to zabandażować. - Powiedział Wei Lan.

- Czy masz czystą chusteczkę? - Luo Wei spojrzał na kawałek mokrej szmatki na małym stoliku w powozie i zapytał Wei Lana. Ta chusteczka była jego własna, nie miał innej.

- Mam jedną, jeśli młody mistrz nie ma nic przeciwko... - Wei Lan zawahał się przez chwilę.

- Nie mam nic przeciwko, proszę. - Luo Wei ponownie wystawił swoją zranioną dłoń.

Wei Lan szybko wyciągnął własną chusteczkę i tak starannie jak tylko mógł, zabandażował dłoń Luo Weia.

Luo Wei patrzył, jak Wei Lan się nim zajmuje.

- Lan, dzisiaj Jego Cesarska Mość zapytał mnie, czy jest jakieś miejsce, do którego chciałbym się udać. - Powiedział Luo Wei.

- Dlaczego miałby pytać o to młodego mistrza? - Zapytał się Wei Lan.

- Nie wiem.

- W takim razie... gdzie młody mistrz chce się udać?

- Tego też nie wiem... Nie opuszczam stolicy zbyt często. - Luo Wei przechylił głowę i podparł policzek na jednej z dłoni, zastanawiając się. - Lan, czy masz jakieś miejsce, do którego chciałbyś się udać?

- Byłem w wielu miejscach z Mistrzem Luo, gdy byłem w willi jako jego osobisty strażnik. - Wei Lan potrząsnął głową.

- Po co go przywołujesz? - Powiedział Luo Wei. - Zapytałem się tylko, gdzie chcesz iść.

- Pójdę wszędzie tam, gdzie pójdzie młody mistrz.

- Mhm... Lan, skąd pochodzisz? - Luo Wei zapytał ponownie.

- Xu Zhou.

- To naprawdę daleko od stolicy.

- To przygraniczne miasto, bardzo małe.

- Słyszałem, że Xu Zhou słynie z jadeitu. Lan, gdzie można zobaczyć ciekawe zabytki w Xu Zhou?

Podczas gdy jego ręce wiązały zręcznie kokardę z chusteczki na dłoni Luo Weia, Wei Lan robił co mógł, próbując sobie przypomnieć, jak wyglądało Xu Zhou. Ale nie było go tam przez tak długi czas, że jedyne co pamiętał to to, że było to bardzo, bardzo małe miasto, a poza jego murami leżał niekończący się piasek.

- Lan, chciałbym udać się do Xu Zhou. - Luo Wei podjął wówczas decyzję.

Wei Lan podniósł swoje spojrzenie. Światło słoneczne wkradało się do wózka od strony żaluzji okiennych, tworząc świetlistą zasłonę między nim a Luo Weiem. Mały czajnik z herbatą gotował się na stole, bulgocząc cicho, a Wei Lan nie mógł do końca rozróżnić wszystkich rysów twarzy Luo Weia. Czuł się tak, jakby jego ciało było zanurzone we śnie.

Rebirth: Degenerate S*ave Abuses TyrantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz