Rozdział 56

131 23 0
                                    

- Jeśli młody pan czegoś potrzebuje, daj mi znać. - Zhao Fu nie mógł dłużej czekać. Zdawał sobie sprawę, że Luo Wei ma do niego jakąś trudną prośbę, więc zapytał wprost. - Wasz uniżony sługa zrobi wszystko, co w jego mocy, aby zrealizować to, czego życzy sobie młody pan.

Kącik ust Luo Weia wykrzywił się w uśmiechu, po czym wyciągnął szmaragdowozielony pierścień z kciukiem podając go eunuchowi.

- Właśnie coś przemyślałem. Panie, dostałem to w drodze powrotnej do stolicy i chciałem ci to podarować, ale nie wiedziałem, czy ci się spodoba, czy nie.

Twarz Zhao Fu pękła w jasnym uśmiechu.

- Młody mistrzu! Jakże mógłbym... o! - Przyjął prezent obiema rękami. - Cokolwiek młody pan lubi, twój pokorny sługa będzie miłował. - Zhao Fu uwielbiał jadeitowe i szmaragdowe dzieła. Ten pierścień z kciuka Luo Weia był kawałkiem wysokiej klasy ciepłego jadeitu, nie był tani, a Zhao Fu raz po raz mu dziękował.

Luo Wei uciął sobie jeszcze małą pogawędkę z Zhao Fu, ale w końcu zdecydował się nie ujawniać tego, co chciał zrobić z rodziną Ning Fei. Dziecko, które zabrał z rodziny Zheng, pojawiło się w pałacu dopiero wczoraj wieczorem, ale Luo Wei dowiedział się z plotek od Zhao Fu, że dziecko zostało już nakazane edyktem cesarskim, aby go wykastrować. Luo Wei nie mógł powstrzymać się przed złym samopoczuciem z tego powodu i sam nie wiedział, czy to właśnie wpłynęło na niego i sprawiło, że okazał miłosierdzie rodzinie Ning Fei.

Zhao Fu był cały uśmiechnięty, gdy wychodził.

Ponieważ cesarz miał jeszcze południową przerwę, Luo Wei skorzystał z okazji i udał się do obozu generała stolicy, aby poszukać swojego starszego brata, Luo Ze. Chciał poprosić brata o wysłanie kilku dobrych ludzi do willi Ming Jian i dopilnowali, aby rodzina Ning Fei bezpiecznie dotarła do stolicy.

- Dlaczego teraz mu pomagamy? - Luo Ze nie rozumiał logiki Luo Weia.

- Wielki bracie, jakie masz o nim wrażenie? - Luo Wei zamiast tego zadał pytanie. Luo Ze pomyślał o tym trochę, po czym powiedział.

- Uparty jak muł, ale ma jaja.

- Wielki bracie, chciałem spróbować i zobaczyć, czy możemy oswoić tego upartego muła. - Uśmiechnął się Luo Wei.

- Dobrze. - Luo Ze machnął ręką. - Zrobimy tak jak mówisz. Zaraz wyślę ludzi.

Jeśli nie chciał ich zabić, to musiał się upewnić, że dokłada należytej staranności, by ich chronić. Luo Wei rozumował sam ze sobą, że zrobi wszystko, aby utrzymać ich przy życiu. Gdyby Long Xuan zdołał się jednak o tym dowiedzieć, a ci trzej członkowie rodziny Ning Fei zginęliby, to nie byłaby to już jego wina.

- Kiedy planujesz zobaczyć się z Ning Fei? - Zapytał Luo Ze.

- Poczekajmy, aż jego rodzina tu dotrze. - Luo Wei z wielkim zainteresowaniem rozglądał się po obozie Luo Ze.

- Zainteresowany? - Luo Ze zauważył, że rozgląda się i zapytał.

- Więc tak wygląda obóz wojskowy. - Uśmiechnął się Luo Wei, ukrywając ból, który czuł w środku, dzięki czegoś co wyglądało na dziecięce zdziwienie.

Bracia Zhao przybyli w tym momencie, prowadząc ze sobą do obozu oddział jeźdźców. Drugi z braci Zhao, Zhao Jun Yi, zatrzymał konia dopiero, gdy znalazł się w odległości kilku stóp od Luo Weia.

- Czyś ty zwariował?! - Luo Ze szybko zasłonił brata swoimi plecami i krzyknął na Zhao Jun Yi.

Zhao Jun Yi zszedł z konia i przesunął Luo Ze na bok, aby móc porozmawiać z Luo Weiem.

- Xiao Wei, twój starszy brat znowu zrzędzi jak stara kura. Może powinieneś później ze mną potrenować, sprawimy, że będziesz duży i silny.

- Xiao Wei nigdy mnie nie poprosił, żebym go trenował, a zamiast tego poprosiłby ciebie? - Parsknął Luo Ze.

- Dlaczego nie poprosimy Xiao Weia, aby sam wybrał, zobaczymy z kim wolałby trenować. - Zhao Jun Yi rzucił z uśmiechem.

Luo Wei ocenił sytuację, po czym podbiegł do starszego brata Zhao, pozostawiając zarówno Luo Ze, jak i Zhao Jun Yi w tyle.

- W takim razie pójdę z starszym bratem Zhao. - Zhao Jun Bo zaśmiał się serdecznie, opierając przyjazną dłoń na ramieniu Luo Weia.

- Spójrz, Xiao Wei ma dobry gust!

Luo Ze i Zhao Jun Yi byli przez chwilę oniemiali, po czym obaj zaciskali pięści na Luo Weia.

- Ty mały chytrusku, co z nami dwoma?

- Xiao Wei, słyszałaś to? Teraz nagle zrobiło się 'nas dwóch'. - Zhao Jun Bo rzucił Luo Weiowi spojrzenie i uniósł brwi.

Luo Wei uśmiechnął się i już miał się odezwać, gdy usłyszał odgłos kopyt zza bramy obozu. Odwrócił się szybko, by zobaczyć kto to był, i odkrył, że najstarszy syn młodszego kanclerza, Liu Wu Sheng, patrzy na niego z własnymi żołnierzami jadącymi blisko niego.

Rebirth: Degenerate S*ave Abuses TyrantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz