Rozdział 107

120 16 1
                                    

Wesele Luo Qi było wspaniałe i huczne.

Goście tłumnie przybyli do posiadłości Luo, a przyjęcie trwało do białego rana i nie zapowiadało się, by miało się skończyć.

Luo Qi był na wpół pijany, kiedy jego dwaj młodsi bracia zaprowadzili go do jego sypialni.

- Starszy bracie, po prostu nie spiesz się z Panną. - Luo Ze poklepał się po własnej piersi, składając obietnicę Luo Qi. - Ci faceci, którzy będą próbowali ukradkiem zerknąć(1) nie przejdą przeze mnie.

Luo Wei z jednej strony gratulował Luo Qi, z drugiej zaś próbował przeciągnąć Luo Ze, by powstrzymać awanturującą się na zewnątrz bandę.

Luo Qi stał przed zasłonami z koralików przez dłuższą chwilę, zanim je rozsunął i przeszedł do wewnętrznej komnaty.

Panna młoda, wciąż w swoich ślubnych szatach, siedziała spokojnie obok dużego łóżka.

Luo Qi nie zastanawiał się zbyt długo, zanim podszedł do panny młodej, ściągając jej czerwony welon(2) i przepraszając.

- Przepraszam, pozwoliłem ci... Mhm, pozwoliłem ci czekać zbyt długo, jak... - Luo Qi nie zdążył wydobyć z ust kolejnych słów. W końcu dostrzegł, jak wygląda panna młoda. Czy nie mówili, że to Zhao Jun Xiu? Nie, to jest Ye Xiu!

Ye Xiu obserwowała, jak jej mężczyzna stał w miejscu zaskoczony, nie była wstanie nic powiedzieć, i zaczęła cicho chichotać. Nie jest jakoś strasznie ładną dziewczyną, ale ten uśmiech, gdy chichotała, był najpiękniejszą rzeczą, jaką Luo Qi kiedykolwiek widział.

- Xiu? - Luo Qi naprawdę myślał, że jest teraz pijany. Jakim cudem panna młoda mogła być Ye Xiu?

Ye Xiu wstała, wyciągając rękę i szczypiąc Luo Qi w policzek.

- Zszokowany? Mój wielki dowódco! - Lekki szczypiący ból na policzku oznajmił Luo Qi, że to nie był sen, to naprawdę była Ye Xiu! - Mężu. - Ye Xiu zwróciła się ostatecznie do Luo Qi, jej twarz była cała zarumieniona na czerwono.

Palce Luo Qi puściły, upuszczając czerwony welon ślubny na ziemię, gdy sięgnął, by wciągnąć Ye Xiu w swoje ramiona.

- Jak to się stało? Myślałem, że już nigdy cię nie zobaczę!

Za oknem Luo Wei zerknął z uśmiechem na obejmującą się dwójkę w środku. Po cichu zamknął okno i opuścił część posiadłości Luo Qi. Nadal nie wiedział jak doszło do spotkania tej dwójki, ani jak się w sobie zakochali. Nie pytał, a Ye Xiu też mu o niczym nie mówiła. Luo Wei wiedział jednak, że Luo Qi miał szczęście. Że spotkał na tym świecie kobię, która bez więzów krwi, bez obietnicy małżeństwa, z radością towarzyszyła mu aż do śmierci. Nie każdy mężczyzna mógł spotkać kogoś takiego w swoim życiu.

W głębi sali Xu Yue Miao podała miskę z zupą Luo Ze, wycierając pot z jego czole bokiem swojego rękawa.

- Jeszcze nie jest nawet ciepło, a ty już pocisz się jak kałuża! Wypij trochę zupy, tylko znowu nie próbuj się upić z tą swoją grupą przyjaciół. To jest wielki dzień Luo Qi, nie możemy pozwolić, aby cokolwiek poszło nie tak. - Szepnęła Yue Miao.

- Tato. - Trzyletni Luo Yiu wbiegł głową w kolana Luo Ze i owinął wokół nich swoje małe ramiona. - Wstawaj!

Luo Ze wypił zupę w kilku dużych łykach i sięgnął w dół, aby wciągnąć syna na swoje kolana.

- Byłeś dziś taki dobry. - Docisnął mały pocałunek do policzka chłopca. - Dam ci nagrodę!

- Tato. - Luo Yiu zapytał Luo Ze. - Czy muszę dzisiaj iść i dotrzymywać towarzystwa wujkowi Qi?

- Ty głupi chłopczyku, uważasz, że twój wujek wymaga, abyś dotrzymał mu dziś towarzystwa? - Luo Ze wybuchnął śmiechem. Xu Yue Miao uśmiechnęła się, ale i tak dała Luo Ze mały cios w ramię.

- Czego go uczysz? Nie bądź taki niewłaściwy!

- Och, tatuś znowu doprowadził mamę do szału! - Luo Yiu klasnął i uśmiechnął się.

- Śmiejesz się z mojego nieszczęścia? - Luo Ze uderzył głową o Luo Yiu. -  Dostaniesz dzisiaj karę!

- Mamusiu, ratuj mnie! - Luo Yiu mógł tylko kopać nogami w ojca, śmiejąc się i krzycząc jednocześnie, sięgając swoimi małymi rączkami do Xu Yue Miao. - Mamusiu, uratuj mnie!

Ta trzyosobowa rodzina bawiła się i śmiała, żartując ze sobą radośnie.

Luo Wei stał w pobliżu skalniaka w ogrodzie, obserwując ich z daleka, czując jak radość ociera się o niego. Jego drugi najstarszy brat, Luo Ze, również był szczęściarzem. Udało mu się spotkać kogoś, kto również będzie mu towarzyszył do końca życia, nawet w momencie gdy jego życie było na najniższym poziomie. Gdyby nie istnienie Luo Weia, w minionym życiu zestarzeliby się razem, mając wspaniałą rodzinę pełną dzieci i wnuków. Luo Wei postanowił, że tym razem nie popełni tego samego błędu. Może tym razem uda im się razem zestarzeć? Luo Wei był pewien, że to musi być możliwe.

--------

(1) ukradkowe podglądanie podczas wesela - Chiński zwyczaj, w którym goście żartują i płatają figle nowożeńcom, kiedy mają skonsumować małżeństwo.

(2) czerwony welon - Kolorem ślubów w Chinach jest czerwień, a szaty panny młodej są całe czerwone, zakończone nieprzejrzystym czerwonym welonem, który zasłania twarz panny młodej. Pan młody ma być pierwszym, który zobaczy jej twarz tej nocy, i zdejmie welon, gdy wróci do ich sypialni po zabawie.

Rebirth: Degenerate S*ave Abuses TyrantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz