Rozdział 38

142 24 0
                                    

- Bracie Ting Chao! - Luo Wei nie zdążył nawet opuścić dziedzińca, gdy usłyszał czyjś krzyk z zewnątrz.

Luo Wei zatrzymał się i spojrzał na Luo Ting Chao.

Luo Ting Chao właśnie miał rozkazać komukolwiek, aby się zatrzymał, kiedy przez drzwi wpadł potężnie zbudowany, raczej szorstko wyglądający mężczyzna.

Pięciu tajnych strażników pojawiło się szybko i otoczyło Luo Weia.

Ten człowiek rzucił jedno spojrzenie na Luo Weia i uśmiechnął się lubieżnie do Luo Ting Chao.

- Zastanawiałem się, dlaczego nie mogłem cię znaleźć przez cały ranek, wygląda na to, że byłeś...

- Przestań! - Luo Ting Chao krzyknął. - Bracie Qian, proszę, udaj się na razie do domu, mam jeszcze sprawy do załatwienia.

- Ja też mam interes do załatwienia, z tobą! - Powiedział wielki facet o nazwisku Qian. - Kogo, do cholery, wczoraj mi dałeś?

Właśnie w tej chwili para służących z willi rzeczywiście wlokła przed zgromadzonymi nagiego mężczyznę.

- Absolutnie bezużyteczny. - Krzyknął wielkolud. - Zeszłej nocy zemdlał jakieś pięć czy sześć razy, a na koniec próbował mnie z siebie zrzucić. Słuchaj, Ting Chao, twoi Strażnicy Cienia są coraz gorsi! Jestem cholernie wkurwiony!

Wielki facet nawet nie spojrzał na wyraz twarzy Luo Ting Chao. Wciąż przeklinał tak głośno, jak tylko mógł, stając się coraz bardziej nieprzyzwoitym w trakcie przeklinania.

Luo Wei spojrzał na leżącego na ziemi mężczyznę. Jego długie włosy zwisały w nieładzie na twarzy, zasłaniając jego rysy. Mężczyzna był skulony wokół siebie, cały posiniaczony na niebiesko i czarno, pokryty wszelkiego rodzaju ranami i śladami. Luo Wei potrzebował tylko jednego spojrzenia, aby wiedzieć, jakie tortury musiał znieść ten strażnik cienia ostatniej nocy.

Luo Ting Chao obserwował wyraz twarzy Luo Weia. Widząc, że jest on raczej neutralnie nastawiony do całej tej sprawy, Luo Ting Chao powoli spuścił gardę i zwrócił się do wielkoluda.

- Jeśli ten nie jest wystarczająco dobry, dam ci później następnego.

Strażnicy cienia willi Qi Lin byli, z wyjątkiem Sekretnej Straży Smoka, najlepszymi strażnikami na świecie. Wielu ludzi lgnęło do ich kupna po wysokiej cenie, ale jednocześnie byli oni najbardziej bezwartościową grupą ludzi na świecie. Nie mieli żadnych osobistych refleksji, żadnej wolności, nie posiadali żadnych emocji. Byli tylko przedmiotami dla ludzi, którzy ich posiadali. Od ich właścicieli wszystko zależało. Jeśli ci, którzy ich kupili chcieli, żeby żyli, to będą żyć, a jeśli ci, co ich posiadają, życzyli sobie, żeby umarli, to umrą. Strażnicy ci byli szkoleni w willi Qi Lin od dziecka, a ci, którzy w końcu awansowali do rangi Strażników Cienia, byli tymi nielicznymi, którym udało się przebrnąć przez piekło i wysoką wodę.

- To jest poziom twoich Strażników Cienia? Bezużyteczny! Jest tak luźny, że mogę w nim zmieścić rękę! Przyprowadziłem trzech kumpli i zmieścili się w nim bez problemu. Bracie, ilu ludzi się nim bawiło? Myślałeś, że zastawisz ten kawałek gówna dla mnie? - Wielki gość powiedział do Luo Ting Chao.

Luo Ting Chao wydał z siebie odgłos niezadowolenia.

Leżący na ziemi strażnik cienia faktycznie próbował w tym momencie podnieść się na kolana, ale niestety był zbyt poważnie ranny i nie dał rady się podnieść.

- Zabierzcie go do sali tortur. - Rozkazał Luo Ting Chao.

Dreszcz strachu przebiegł przez strażnika cienia, gdy tylko usłyszał słowa "sala tortur".

Podeszło kilku służących z willi, z czego jeden wziął garść włosów strażnika cienia i zaczął go za nie ciągnąć.

Wei Lan wolałby zginąć z ręki przyjaciela mistrza willi minionej nocy. Jego ciało było już słabe, jak mógł znieść męki dziesiątków mężczyzn w ciągu jednej nocy? Wcześniej mógł użyć swojej wewnętrznej energii(1), by złagodzić ból, ale teraz jego wnętrze pękało w agonii, gdy tylko tego próbował, i bał się już jej używać. Jeśli nie mógł uszczęśliwić jednego z gości swojego właściciela, to jego jedynym wyjściem była śmierć. Jednak nakazano mu umrzeć w sali tortur, doświadczyć tego rodzaju śmierci, od którego człowiek modlił się, by się tylko od tego uwolnić, ale nie mógł tego zrobić. Taka śmierć, w której jeszcze przez wiele dni musiał znosić udrękę, była czymś, czego nie mógł zaakceptować. Powinien był skończyć ze sobą ostatniej nocy, przynajmniej wtedy nie doznałby takiego upokorzenia przed śmiercią i mógłby umrzeć szybką śmiercią. Mimo że chciał, nie odważyłby tego zrobić. W końcu Strażnicy Cienia nie mieli przywileju podejmowania jakichkolwiek wyborów za siebie.

Rebirth: Degenerate S*ave Abuses TyrantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz