Rozdział 110

125 18 1
                                    

Luo Wei otworzył oczy, jego mózg na chwilę zamarł, ale szybko zorientował się, że został skrępowany z wyciągniętymi rękami i nogami na kamiennej płycie.

(Ostrzeżenie o treści: graficzny opis niecenzuralnych aktów seksualnych.)

- Och, mały młody mistrz w końcu się obudził. - Zabrzmiał obok niego miękki jak bawełna głos.

Luo Wei spojrzał na twarz, która zbliżała się do jego własnej. Była to zupełnie nie wyróżniająca się twarz, taka, którą łatwo byłoby zgubić w tłumie, ale Luo Wei znał tę twarz bardziej niż by chciał. Ku Liu. Po wyrzuceniu z pałacu przez Long Xuana w poprzednim życiu, ten człowiek był jego pierwszym pracodawcą. Trzy miesiące w rękach tego człowieka sprawiły, że zazdrościł zmarłym. Po tej męce czuł się pozbawiony emocji, zupełnie jakby był tylko dziwką, z którą inni mogą się bawić. Pusta skorupa jego ciała nie miała już w sobie duszy.

- Ta twoja twarz jest wystarczająco ładna, by wzbudzić litość w moim sercu! -Ku Liu wpatrywał się w oczy Luo Weia.

Luo Wei chciał się odezwać, ale wówczas szybko zorientował się, że jego usta zostały zakneblowane. Poza stękaniem przez materiał, nie był w stanie nic powiedzieć. Nie wiedział, jak długo był na zewnątrz. Ten młody człowiek, który powiedział mu, że Bo Hua chce się z nim widzieć, musiał być winowajcą. Ale kto byłby tak okrutny? Nie zabić go, ale dostarczyć w ręce kogoś takiego jak Ku Liu? Long Xuan? Nie, gdyby teraz coś mu się stało, pierwszym podejrzanym byłby Liu Shuang Shi, a Long Xuan też nie uniknąłby podejrzeń, więc nie byłby tak głupi, żeby to zrobić. W takim razie kto? Czy był to jeden z sojuszników Liu Shuang Shi? Czy aż tak bardzo go nienawidzili?

Luo Wei doskonale zdawał sobie sprawę, co będzie musiał znieść w rękach Ku Liu. Nie bał się, wytrzymał to już dziesięć lat, nie bał się zrobić tego ponownie. Jedyne co czuł to żal. Gdyby wiedział, że nie będzie w stanie uciec od tego nawet w tym życiu, czy nie byłoby lepiej, gdyby zabił się od razu po ślubie starszego brata? Przynajmniej tym razem uciekłby z czystym ciałem.

- Czy wiesz gdzie jesteś? - Ku Liu powiedział do Luo Wea z uśmiechem. - Nie? To dobrze, wkrótce się dowiesz. Ty też nie wiesz kim jestem, prawda? Wszystko w porządku, wkrótce też się tego dowiesz. To twoje ciało, to serce, wszystko to będzie należało do mnie.

Luo Wei wciąż wpatrywał się zimno w Ku Liu. Powinien był zabić go wcześniej. Pomyślał, że są ważniejsze rzeczy, o które należy najpierw zadbać. Myśl, że tego rodzaju nieistotna postać może poczekać, była dla niego zgubna.

Ręka Ku Liu powędrowała z twarzy Luo Weia na jego szyję.

- Nie boisz się? Wygląda na to, że jesteś odważniejszy niż myślałem.

Ubrania na jego ciele były usuwane kawałek po kawałku przez Ku Liu. Luo Wei nie stawiał oporu. Stawianie oporu pod ręką Ku Liu sprawiłoby mu tylko większe cierpienie.

Ciało przed oczami Ku Liu wciąż miało tę charakterystyczną prostotę młodości. Niewiele włosów, odrobinę zbyt chudy, ale jego kości wyglądały na wystarczająco wytrzymałe. Gdyby nie ta blizna na jego ciele, można by to ciało nazwać idealnym. Ku Liu szczerzył się radośnie. Myślenie o wszystkich rzeczach, które będzie mógł zrobić z tym ciałem, bardzo go podnieciło.

- Mistrzu? - Podszedł do niego umięśniony mężczyzna, jego tors był nagi.

- Spójrz. - Ku Liu wskazał na Luo Weia rozłożonego na kamiennym łóżku. - Nie widzieliśmy takiej jakości od mniej więcej jak dawna?

Mężczyzna spojrzał na Luo Weia, jego oczy były pełne pożądania i zboczeń.

- Najpierw wypłucz jego jelita. - Ku Liu uderzył mężczyznę mocno w twarz. - Nawet kurwa nie myśl o tym, będę jego pierwszym!

Rebirth: Degenerate S*ave Abuses TyrantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz