Dziesięć, z Tajnej Straży Smoka, przybył dziś wieczorem do posiadłości Luo z kilkoma prostymi przedmiotami zapakowanymi na podróż.
- Dziesięć! - Luo Wei przyjął Dziesięć z uśmiechem. - Nie sądziłem, że jeszcze się zobaczymy!
Dziesięć również się uśmiechnął. Luo Wei go nie widział, to prawda, ale zawsze miał oko na Luo Weia z cienia Sali Wiecznego Światła.
- To jest Ning Fei. - Luo Wei przedstawił Ning Feia, który stał obok niego, po czym zawołał w kierunku pokoju przy lewym oknie jego gabinetu. - Lan! Dziesięć jest tutaj!
Dziesięć i Ning Fei oboje przywitali się z szacunkiem, zanim przybył również Wei Lan.
- Wei Lan. - Dziesięć sprawdził go i stwierdził, że jego zdrowie wróciło do całkiem dobrego stanu. Jego energia nie słabła tak jak wcześniej, a jego skóra stała się nieco bardziej zarumieniona. To wszystko sprawiło, że Dziesięć był bardzo szczęśliwy.
- Starszy bracie Ning Fei. - Luo Wei powiedział do Ning Feia serdecznie. - Wcześniej zamierzałeś iść do Yun Guan sam, ale teraz spójrz ilu z nas idzie z tobą!
Ning Fei miał właśnie odpowiedzieć, gdy Xiao Xiao rzucił się jak podmuch wiatru, z Qi Zi podążającego blisko za nim.
- Co się stało? - Zapytał Luo Wei.
- Młody mistrzu! - Xiao Xiao nie brzmiał zbyt szczęśliwie, całkowicie oskarżycielsko. - Dlaczego tym razem mnie nie weźmiesz?
- Nie znasz żadnych sztuk walki, dlaczego miałbym cię wziąć? Gdybyśmy byli w niebezpieczeństwie, musiałbym zapewnić ci bezpieczeństwo! - Mruknął Luo Wei.
- Może nie znam żadnych sztuk walki, ale oddałbym życie za twoje bezpieczeństwo! - Odpowiedział Xiao Xiao.
- Wystarczy, dość. - Luo Wei wykrztusił. - Ostatnim razem, gdy dostawałem lanie, pierwszą osobą, który uciekł byłeś ty! Myślisz, że możesz mnie ochronić? Nieważne, ja przynajmniej potrafię przyjąć uderzenie. Ty nie tylko nie potrafisz walczyć, ale też nie potrafisz przyjąć ciosów, więc powiedz mi, dlaczego mam cię ze sobą zabrać?
- Nie byłem pierwszy, który uciekł! - Krzyknął Xiao Xiao.
- Jeśli nie byłeś pierwszy, to pewnie drugi! - Odparł Luo Wei.
- Drugi też nie byłem!
- W takim razie trzeci!
Pozostała czwórka na dziedzińcu śmiała się z tej sceny. W jakiś sposób oglądanie tej walki pomiędzy parą służących i mistrzów było zabawniejsze niż słuchanie jakiegoś dowcipu.
Luo Wei i Xiao Xiao jeszcze nie skończyli się kłócić, zanim Luo Ze i Xie Yu weszli do środka. Oczywiście Luo Wei i Xie Yu zamienili ze sobą kilka słów, po czym zaczęli się nawzajem sarkastycznie kopać, rzucając obelgi tam i z powrotem dla zabawy.
Służący z posiadłości przynieśli trochę owoców i dim sum, a Luo Ze kazał komuś pójść po alkohol i jakieś przekąski, które pasowałyby do drinków. W ten sposób grupa utworzyła improwizowane zgromadzenie na małym dziedzińcu przed gabinetem Luo Weiem, pijąc i jedząc, rozmawiając ze sobą, śmiejąc się i opowiadając dowcipy.
Był początek czerwca, odpowiednia pora roku na kwitnienie kwiatów. Kilka czerwonych lotosów stało elegancko w małym stawie na dziedzińcu, gałęzie dwóch drzew magnolii(1) były usiane kwiatami, a w rogu, w którym stały krzaki porcelanowych róż kwitły bez żadnej troski. Drzewo tungoil(2) kończyło swój okres kwitnienia, a jego gałęzie i liście pokrywały prawie całe podwórze, a gdy wiał wiatr, śnieżnobiałe kwiaty tungoilu spadały z wiatrem, jakby prawdziwe płatki śniegu zstępowały z nieba.
Perfumy kwiatów przenikały cały dziedziniec, a gdy Luo Wei obserwował uśmiechnięte twarze przed sobą, odwzajemniał je prawdziwym, szczęśliwym uśmiechem. W przeszłości zawsze widział tylko jedną osobę, myślał tylko o jednej osobie i sądził, że ponieważ jego uczucia były zarezerwowane dla tej osoby, były w jakiś sposób bardziej czystsze. Teraz, otoczony przez ludzi, na których mu zależy, widząc ich wszystkie szczęśliwe twarze, w jakiś sposób przyniosło mu to więcej radości niż myślał, że będzie to możliwe. Wydaje się, że uczucia nie istnieją po to, by były czyste czy ciemne, nie istnieją po to, by je posiadać lub stracić, istnieją po to, by po prostu istniały i w rzeczywistości nie potrzebują nic więcej.
Luo Ze był szczęśliwy, bowiem był prostym człowiekiem, a tego typu osoby mają tendencję do prowadzenia szczęśliwszego życia niż normalni ludzie.
Xie Yu był szczęśliwy, ponieważ jutro wyruszał do Yi Zhou, a kiedy już tam będzie, będzie mógł w końcu pokazać swój talent i umiejętności.
Dziesięć był szczęśliwy, bo życie Tajnego Strażnika Smoka było napięte i stresujące, jednak tutaj, u Luo Weia, mógł się naprawdę zrelaksować.
Ning Fei był szczęśliwy, ponieważ tutaj nikt nie pytał o to skąd pochodzi, mógł z nimi żartować i nie musiał się przy nich pilnować. Po prostu istnienie z ludźmi takimi jak oni było doświadczeniem, którego Ning Fei nigdy wcześniej nie doświadczył.
Wei Lan był szczęśliwy, gdyż dopóki spędzał swoje dni z Luo Weiem, to był szczęśliwy.
Qi Zi i Xiao Xiao również byli szczęśliwi, ponieważ bardziej podobał im się Luo Wei taki, jaki jest teraz, łagodny i miły, ale również zabawny w towarzystwie.
----------
(1) Drzewa magnolii - drzewa Yulan w oryginalnym tekście inaczej nazywane Yu Lan Magnolia, liliowiec lub dosłownie jadeitowa orchidea/lilia. Kwiat, który jest uważany za symbol czystości.
(2) Drzewo Tungoil - Znane również jako drzewo tung lub Tong, w języku Pin Yin. Duże kwitnące drzewo, z którego orzechów tłoczy się olej. Kwiaty są białe i w małych skupiskach.
CZYTASZ
Rebirth: Degenerate S*ave Abuses Tyrant
DiversosTytuł: Odrodzenie: Zdegenerowany niewolnik wykorzystuje Tyrana Syn Starszego Kanclerza, Luo Wei, w swoim poprzednim życiu kochał niewłaściwą osobę. Ten błąd spowodował, że cała jego rodzina została zniszczona, a on sam został wyrzucony na bruk jako...