Rozdział 83

130 25 0
                                    

Kiedy Luo Wei ponownie dołączył do sił Luo Qi, Si Ma Zhu Xie wysłał już do obozu Luo Qi delegata, który dążył do zawarcia porozumienia.

- Więc porozmawiaj z nim. - Powiedział Luo Wei do Luo Qi. - To nie jest tak, że mamy odpowiednie zasoby, aby uwięzić koronowanego księcia Zhu Xie w górach aż do jego śmierci.

- To Liu Wu Sheng chce iść. - Odpowiedział Luo Qi.

- Liu Wu Sheng? - Luo Wei uśmiechnął się. - Założę się, że jest teraz gotowy, aby wytłumaczyć się przed Si Ma Zhu Xie.

Luo Qi cierpiał ostatnio z powodu konieczności tolerowania Liu Wu Shenga.

- Po prostu aresztujmy Liu Wu Shenga.

- Teraz nie jest to odpowiedni czas. - Powiedział Luo Wei. - Chodźmy sparować koronowanego księcia Zhu Xie z naszym starym dobrym generałem Liu.

Luo Qi śmiertelnie się martwił o Luo Weia broniącego miasta w Ye Qie. Teraz ten dzieciak chce iść i osobiście sparować z Si Ma Zhu Xie... Jak Luo Qi mógł się czuć komfortowo pozwalając mu odejść? Potrząsnął więc głową w stanowczej odmowie.

Luo Wei podniósł ręce, aby jego starszy brat mógł zobaczyć.

- Spójrz, wielki bracie, zabiłem ludzi.

- Xiao Wei? - Brwi Luo Qi zamarły, jego twarz była pełna żalu.

Luo Wei spojrzał w dół na własne ręce.

- Nieważne jak mocno myję ręce, zawsze wydają się pachnieć krwią.

Luo Qi podszedł do Luo Weia, przykucnął w połowie drogi, by ująć jego dłonie we własne.

- Xiao Wei, tak właśnie wygląda bitwa, nikt nie może wyjść czysty z wojny.

- Ye Qie, Huang Sha, tak wielu ludzi zginęło. Nie zginęliby, gdyby nie ta wojna. Ci ludzie, którzy zapalili latarnię, by rozpocząć wojnę, nigdy im tego nie wybaczę! - Odpowiedział Luo Wei.

- Więc co zamierzasz zrobić? - Zapytał Luo Qi.

- Chcę, aby posmakowali owoców swojej pracy. - Powiedział Luo Wei.

Brwi Luo Qi były teraz prawie jak połączony węzeł. Luo Wei był jego bratem przez więzi krwi, a mimo to nie mógł zrozumieć ani jednej rzeczy, która krąży w głowie jego młodszego brata.

- Xiao Wei. - Zapytał go Luo Qi. - Powiedz mi, skąd wiedziałeś, że Xu Huo zabierze żołnierzy do Huang Sha?

- Taktyka Liu Wu Shenga skupiała się wokół tego wszystkiego, prawda? Gdyby wielki brat przegrał, wtedy Xu Huo wysłałby posiłki i stałby się bohaterem. Kto inny w Yun Guan byłby w stanie udźwignąć ten płaszcz bohatera poza nim? - Powiedział Luo Wei.

- Dlaczego to musi być akurat Xu Huo? - Luo Qi nadal tego nie rozumiał.

- Jedyna córka Xu Huo jest konkubiną drugiego księcia, czy wielki brat o tym już nie pamięta? - Luo Wei zniżył lekko głos.

Luo Qi został porażony niemową przez dobrą chwilę, obserwując jak uśmiech na twarzy Luo Weia powoli rozkwita.

- Jak udaje ci się teraz uśmiechać?!

- Nie sądzisz, że ci ludzie są zabawni? - Luo Wei wyszczerzył się jeszcze bardziej.

Luo Qi nie potrafił się uśmiechnąć ani uznać niczego za zabawne. Czuł tylko absolutną nienawiść! Ale z Luo Wei tutaj, czuł się w środku spokojny. Luo Qi pomyślał, że sam jest raczej zabawny, gdy o tym myślał. Jak taki duży brat jak on mógł znaleźć spokój w swoim małym urwisie? Czy to nie jest przezabawne?

- Wielki bracie, jak się ma Dziesięć? - Luo Wei przerwał ciszę swoim pytaniem. Kiedy Luo Wei wyjechał do Ye Qie, specjalnie zadbał o to, by zostawić Dziesięć z Luo Qi. Cała sprawa z Si Ma Qing Sha nie była czymś, o czym chciał, aby Dziesięć wiedział.

- Dobrze sobie radzi, ale martwi się o ciebie. - Powiedział Luo Qi.

- Jest jednym z Tajnej Straży Smoka. Wielki bracie, on będzie szczegółowo relacjonował każde twoje działanie Jego Cesarskiej Mości. - Przytaknął Luo Wei.

- To jest powód, dla którego zostawiłeś go ze mną?

- Siedząc tam gdzie jesteś, starszy bracie, mogłeś nawet nie zdawać sobie sprawy, ale jest wielu ludzi, którzy chcą zasiąść na twoim miejscu jako dowódca Yun Guan. - Luo Qi uniósł obie dłonie do swojego czoła. - Starszy bracie, on widział już wszystko. Wszystkie twoje zalety, twoją taktykę, twoje zdolności bojowe. Jego Cesarska Mość również teraz bardziej cię zrozumie i będzie ci ufał.

- Xiao Wei. - Luo Qi przywołał jego imię, ale po nim nastąpiło westchnienie. -Pozwól mi... Pozwól mi spojrzeć na twoje obrażenia.

Luo Wei miał na sobie całkiem sporo ran. Z nich wszystkich, rana na jego łydce była najcięższa. Zostało już zawinięte warstwą płótna, ale krew wciąż wyciekała i plamiła materiał.

- Czy to boli? - Luo Qi zapytał, jego serce bolało z powodu troski i chęci ochrony. Luo Wei w ogóle nie wydawał się zbytnio tym przejmować.

- W porównaniu z tymi, którzy stracili życie, na co mam narzekać z takim małym skaleczeniem?

- I nadal jeździsz na koniu z taką kontuzją? - Luo Qi teraz żałował, że nie pomyślał o przejrzeniu obrażeń Luo Weia już na samym początku, zanim zaczęli tę całą rozmowę. - To się nie uda, musimy użyć na tym mocniejszego bandażu.

- Dobrze. - Odpowiedział Luo Wei bez żadnych dodatkowych zmartwień. Pomimo tego, że lekarz wojskowy właśnie wiązał to dla niego, to wiedział że nie był już tym niewdzięcznym Luo Weiem z przeszłości. Wie, że Luo Qi był dla niego dobry i już nigdy więcej nie odrzuci tej dobroci.

Rebirth: Degenerate S*ave Abuses TyrantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz