Rozdział 130

83 16 0
                                    

Wei Lan obudził się, gdy światło właśnie przebiło się nad horyzontem. Luo Wei wciąż oparty o jego ramiona, nadal spał. Wei Lan delikatnie położył Luo Weia i zanim jeszcze się ubrał, wstał z łóżka i naciągnął na niego kołdrę.

Po ubraniu się, Wei Lan wyszedł z sypialni. Dziedziniec na zewnątrz był w tej chwili cichy. Latarnie na końcu sali wciąż się paliły. Przeszedł korytarzem i zdmuchnął świece w każdym z lampionów, po czym zapalił resztki opału w kotle węglowym. Po dodaniu jeszcze odrobiny węgla, przeniósł żar do kosza i zaniósł go z powrotem do pokoju Luo Weia, aby przegonić chłód panujący w środku.

Kiedy Wei Lan skończył dokładać węgiel, Qi Zi wszedł z ziewnięciem, cicho witając się z nim.

- Bracie Wei.

- Młody mistrz jeszcze się nie obudził. - Odparł spokojnie Wei Lan.

- Czy wczoraj jeszcze kaszlał? - Zapytał Qi Zi.

Wei Lan potrząsnął głową. Wydawało się, że kaszel Luo Weia poprawił się przez te ostatnie kilka nocy.

- Wygląda na to, że możemy ponownie zmniejszyć ilość przyjmowanych przez niego ziół. - Qi Zi podszedł do łóżka i spojrzał na śpiącego Luo Weia. Brak kaszlu to dobra rzecz.

Wei Lan również podszedł i wyciągnął rękę, by dotknąć jego czoła. Nie za ciepła i nie za zimna, w sam raz.

- Pójdę po śniadanie. - Po upewnieniu się, że z Luo Weiem jest wszystko w porządku, Qi Zi pozwolił sobie na odrobinę odprężenia i zwrócił się do Wei Lana. - Bracie Wei, poczekaj tu na mnie.

W tym momencie wszedł też Xiao Xiao, cicho niczym mysz. Wziął do prania ubrania, które wczoraj Luo Wei zdążył zmienić, po czym nagle przerwał, by zapytać o coś Wei Lana.

- Bracie Wei, gdzie jest twoje pranie? Mogę wyprać wszystko na raz.

- Nie ma potrzeby, sam to zrobię. - Wei Lan szybko potrząsnął głową.

- I tak będę musiał zrobić pranie. - Powiedział Xiao Xiao, po czym podniósł wszystkie ubrania, które nie zostały złożone w pokoju, nie ważne czy były to ubrania Luo Weia czy Wei Lana. - Zawsze dotrzymujesz towarzystwa młodemu mistrzowi, jest to wystarczająco męczące, pozwól mi zająć się tymi drobiazgami za ciebie.

Wei Lan zrobił ruch, aby ją powstrzymać, naprawdę nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś inny robi za niego pranie.

- Młody mistrz się budzi. - Powiedział nagle Xiao Xiao, i w czasie, gdy Wei Lan odwrócił się, aby sprawdzić, Xiao Xiao uciekła z ubraniami.

Luo Wei przewrócił się na łóżku, a Wei Lan pochylił się, by to sprawdzić. Kiedy wydawało się, że Luo Wei jeszcze nie wstał, schował rogi kołder pod młodego. Pamiętał, co mówili lekarze, Luo Wei nie powinien być narażony na żadne zimno.

Qi Zi przybył ze śniadaniem, zarówno on jak i Wei Lan jedli na zewnątrz.

- Pójdę później zaparzyć lekarstwo młodemu mistrzowi. - Powiedział Qi Zi jedząc. - Te zioła pachną wystarczająco gorzko, do tergo lekarz ciągle mówi, że młody mistrz nie ma apetytu. Ja też nie miałbym apetytu, gdybym musiał pić to codziennie.

Wei Lan miał dokładnie taką samą myśl, jednak nie jest dobrze, jeśli nie bierzesz leków, gdy jesteś chory. Przecież nie może nie wierzyć w cesarskiego lekarza.

Qi Zi wciąż wyrzucał z siebie skargi na lekarza. Już wiele razy nie spał myśląc nad powodami, dla których Luo Wei nie jadł. Wyglądało na to, że wczoraj wieczorem w końcu znalazł kogoś, na kogo mógł zwalić winę.

Rebirth: Degenerate S*ave Abuses TyrantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz