Rozdział 46

146 25 0
                                    

- Kim do cholery jesteś? - Zheng Jing Feng zaskoczony i zapytał w pośpiechu, ale jego wzrok stał się nagle pogrążony w ciemności, ponieważ zemdlał.

Dziesięć ściągnął Zheng Jing Fenga z sedana i przerzucił mężczyznę przez ramiona, po czym dumnie ruszył w dalszą drogę.

- Ktoś umarł! - Za nim dochodziły przerażone okrzyki przechodniów.

Na ziemi leżało czterech tragarzy i cała ekipa biegaczy z magistratu. Wszyscy cierpieli z powodu rozcięcia na szyi. Krwi nie było dużo, ale ich drogi oddechowe były całe uszkodzone.

Wysłani przez Ming Jian mistrzowie sztuk walki ukrywali się w cieniu, chcąc pomóc, ale zostali zatrzymani przez Jedenaście i resztę tajnych strażników. Poza tym na ulicach było zbyt wielu ludzi, nie mieli jak dotrzeć do Dziesięć.

Wszyscy piesi biegli w tym momencie po swoje życie. Nikt już nie potrafił określić, kto był tym dobrym, a kto złym.

- Młody Mistrzu. - W tym momencie Luo Wei zamieszkał już w prywatnym domu zapewnionym przez właściciela karczmy. Słysząc, że właściciel karczmy go woła, Luo Wei przeniósł swój wzrok z klatki z ptakami znajdującej się przed nim i zamiast tego skierował swój wzrok na mężczyznę.

- Mistrzu Sun. - Luo Wei skinął na właściciela karczmy, gdy ten się uśmiechnął.

Mistrz Sun stał grzecznie. Ten mały szlachetny był honorowym gościem mistrza willi Qin Lin, nie śmiał okazać mu braku szacunku.

- Ten ptak jest bardzo ładny. - Luo Wei odwrócił się z powrotem, aby spojrzeć na Śmieszka(1) w klatce.

- Tak długo, jak młodemu mistrzowi się to podoba. - Odpowiedział mistrz Sun. Luo Wei potrząsnął głową.

- To nic więcej niż ptak w klatce, nie podoba mi się to. - Luo Wei otworzył drzwi klatki, ale Śmieszka zawahała się, zbyt przestraszona, aby opuścić swoją klatkę. - Spójrz. - Luo Wei sięgnął do środka i złapał ptaka. - Jest zbyt przestraszona, aby nawet latać.

Mistrz Sun patrzył, jak Luo Wei rzuca Śmieszkę na ziemię. Mały ptak zginął natychmiast.

- Jutro pomożesz mi zabić całą rodzinę. - Luo Wei kopnął martwego ptaka w pobliskie trawy i spokojnie wyjaśnił swój plan Mistrzowi Sun. - Czy zabijanie jest dla ciebie trudne?

- Zrobię wszystko, co poleci mi młody mistrz. - Odpowiedział szybko mistrz Sun.

- Znajdź zatem kilku ludzi. - Instruował Luo Wei. - Każ im założyć mundur biegaczy magistratu Yu Zhou, ale poproś ich, by zakryli ten mundur jakimś swobodnym ubraniem.

- Zrozumiano. - Odpowiedział Mistrz Sun.

- Niech wyrżną wszystkich przebywających w tym miejscu i spalą całe miejsce. - Luo Wei wręczył Master Sunowi kartkę z adresem. Master Sun chciał ją wziąć z ręki Luo Wei, ale nie puścił. - Czy zapamiętałeś ten adres?

- Tak. - Odpowiedział Mistrz Sun. Luo Wei cofnął ją i zwinął kartkę w małą kulkę, trzymając ją w środku pięści.

- W takim razie idź i przygotuj się. - Rozkazał.

Mistrz Sun odwrócił się, by natychmiast odejść. Szczekający pies nigdy nie gryzie, a ci, którzy nie szczekają, często mają najgorsze ugryzienia. Dotyczyło to zarówno psów, jak i ludzi. To było coś, czego Mistrz Sun nauczył się z doświadczenia w trakcie swoich wielu lat w świecie sztuk walki. Ale, Mistrz Sun pomyślał o małym szlachcicu, który znajdował się za nim. Jak kanclerz Wielkiego Zhou wychowywał swoich synów? Jak udało mu się wychować takie "stworzenie"? A może to szlachta dworska była jeszcze bardziej przebiegła, jeszcze bardziej zimnokrwista niż ludzie ze świata sztuk walki? Czy Luo Wei nie postrzegał ludzkiego życia jako życie człowieka?

Luo Wei stał przed pustą klatką dla ptaków. Nie miał zamiaru okazywać sympatii Zheng Jing Fengowi. Czy nie było tak, że ten człowiek zrobiłby wszystko dla swojego pana, Long Xuana, i nie darzyłby sympatią również Luo Weia? Czasami, życie jest tylko wyborem. Wybór między tym mistrzem, a innym panem, tym przyjacielem, a innym znajomym, tym wrogiem, a innym przeciwnikiem. To nic więcej jak tylko dokonywanie wyborów.

- Młody mistrzu. - Wei Lan podszedł za Luo Weiem.

- Dlaczego wstałeś? - Luo Wei obserwował Wei Lana z troską. - Czy teraz ból jest już mniejszy?

- Tak, teraz jest lepiej. - Odpowiedział Wei Lan.

- Dziesięć wczoraj powiedział, że powinieneś dalej odpoczywać w łóżku. - Luo Wei szedł korytarzem, wyciągając rękę, by dla ułatwienia podtrzymać Wei Lana za ramię.

- Jest dobrze, dopóki nie używam mojej wewnętrznej energii. Młody mistrzu, nic mi nie jest. - Wei Lan pozwolił Luo Weiowi podtrzymać go podczas spaceru.

- Czy tak bardzo chcesz zrezygnować ze wszystkich sztuk walk, których uczyłeś się przez lata? - Luo Wei odpowiedział szybko. - Spokojnie, znaleźliśmy już dla ciebie lekarstwo. - Wei Lan milczał. - Nie szukam lekarstw, abyś mógł mi służyć za pomocą swoich sztuk walki. - Wyjaśnił Luo Wei. - Dopóki jest nadzieja, nie powinniśmy się poddawać. Lan, co chcesz robić w przyszłości?

Luo Wei nazywający go "Lan" zaskoczył go.

- No i co? Co chcesz robić w przyszłości? - Luo Wei zdawał się tego nie zauważyć i zapytał ponownie.

- Wei Lan pójdzie za młodym mistrzem. - Wei Lan zagryzł wargę. - Jeśli młody mistrz będzie mnie chciał.

- Dobrze. - Luo Wei pomógł Wei Lanowi zejść na dół sali i posadził go. - Jak już mówiłem, twoje życie należy teraz do mnie.

----------

(1) Śmieszka - Rodzaj ptaka śpiewającego określanego w języku chińskim jako "hua mei", czyli śmieszka melodyjna. Jego chińska nazwa, oznaczająca "malowane brwi", pochodzi od białego zabarwienia jego piór w pobliżu oczu. Jego piosenka jest melodyjna i jest popularnym ptakiem klatkowym w Chinach.

Rebirth: Degenerate S*ave Abuses TyrantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz