Rozdział 27. Kinga.

135 14 8
                                    

/Gabriel/

Od chwili gdy zostałem zgwałcony minęły dwa dni. Nikomu nie zdradziłem tego co się wydarzyło. Bałem się ale i wstydziłem. Starałem się być opanowany w pracy chodź to było trudne. Skończyłem obecnie czyszczenie karetki po kolejnym wezwaniu. Po zamknięciu drzwi pojazdu zacząłem kierować się do bazy. Stanąłem widząc... W-Widząc Kubę w towarzystwie jakiejś dziewczyny. Starałem się szybko wrócić do bazy.

-Hej Gabriel.- Powiedział beznamiętnie Kuba. Zabolało to mnie niczym cios z młotka. Spojrzałem hamując z trudem łzy.- To moja dziewczyna Kinga. Opowiadałem ci o niej kilka dni temu.- Powiedział Kuba bez przerwy obejmując dziewczynę.

-N-No tak dziewczynę. Wiesz co?- Zapytałem podchodząc do niego po czym wymierzyłem Szczęsnemu mocny cios w twarz z liścia.- Jesteś idiotą! Zraniłeś mnie ty pierdolony kłamco! Obiecałeś, że mnie nie skrzywdzisz! Doskonale wiedziałeś co przeżyłem przez Zośkę i Marynę! Nienawidzę cie!- Krzyknąłem przez co łzy zaczęły spływać mi po twarzy. Ta cała Kinga patrzyła to na mnie to na Kubę w totalnym Szoku. Popatrzyłem na dziewczynę.- W-Wiesz co? Myślałem, że w końcu ułożę sobie z kimś życie. A t-ten idiota... Z-Z resztą niech ci sam skurwiel powie.- Powiedziałem po czym pobiegłem do bazy. Zamknąłem się w łazience i skuliłem pod ścianą.

/Wiktor/

Wracałem z bistro razem z Arturem. Cieszyliśmy się, że Nowy wziął nocny dyżur. Usłyszałem jakąś kłótnie. Podszedłem z Arturem do naszego mini parku gdzie ktoś się z kimś kłócił. Zauważyłem Kubę z jakąś dziewczyną. Z Arturem zaczęliśmy podsłuchiwać.

-Kuba serio?! Takie coś?! Człowieku zrozumiałabym gdybyś go wykorzystał jednorazowo na imprezie czy coś ale byliście razem i w taki sposób go potraktować bo ojczulek nie chce mieć synalka który może być bi lub homo?! Wiesz co?! Nie zdziwiłabym się gdybyś miał wezwanie do niego bo chłopak nie dał rady psychicznie i się powiesił!- Wrzasnęła dziewczyna. Od razu zrozumiałem, że chodzi o Nowego.

-A-Ale Kinga...- Kuba nie dokończył wypowiedzi, ponieważ ta cała Kinga mu przywaliła w pysk. Należało mu się.

-Nie Kinguj mi tu Szczęsny. Masz teraz do wyboru. Albo godzisz się ze swoim ukochanym Gabryniem albo widzisz jak z dnia na dziej umiera przez złamane serce.- Powiedziała po czym poszła. Z Arturem wróciliśmy do bazy. Kiedy zapytaliśmy się gdzie Nowy od razu zostaliśmy pointowani, że ten pojechał już do domu. Z kwestii, że Martyna kończyła dyżur poprosiłem by pojechała do niego na wszelki wypadek. Obawiałem się, że przez to wszystko Gabryś targnie się na swoje życie co u niego jest możliwe. Szczególnie przez takie sytuacje. Jednak zamknęliśmy temat kiedy do bazy wszedł Kuba.

-Możemy pogadać?- Zapytał się Kuba na co nikt z nas się nie odezwał.- Wiem, ze jesteście wkurzeni i macie prawo. Zraniłem mocno Gabrysia wiedząc, że ten i tak ma serce w bliznach nie dość, że przez Zośkę i Marynę to jeszcze ja się do tego przyczyniłem. Ale... Ale wolałem zrobić to niż by nasłał mój ojciec kogoś z sanepidu wmawiając jakieś brednie o Gabrysiu.- Powiedział na co Martyna jedynie głośno prychnęła.

-Serio Kuba? Teraz ciebie wzięło na skruchę? Pomyślałeś co Gabryś przez ten czas czuł? Jeszcze to jak powiedziałeś, że go wykorzystywałeś. Ty w ogóle siebie wtedy słyszałeś? To zabrzmiało jakby był dla ciebie jebaną zabawką z seks shopu.- Powiedziała wściekła Martynka po czym zabierając swoją torbę wyszła z bazy. Miała dużą rację. Kuba nie powinien mówić takich rzeczy Nowemu. Zranić fizycznie jest łatwo. Ale jeszcze łatwiej jest zranić psychicznie.

Kim jestem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz